Na zakończenie turnieju Junacy spotkali się z reprezentacją Czech. Gospodarze już przed tym spotkaniem nie mieli szans na awans, grali więc zupełnie bez presji. Natomiast Bułgarom do zdobycia awansu na mistrzostwa świata w Polsce wystarczało wygranie jednego seta i od tego rozpoczęli spotkanie. Po wygranym pierwszym secie trener Camillo Placi dał szansę na pogranie niektórym swoim rezerwowym zawodnikom i w efekcie to Czesi, niesieni dopingiem licznej i zachwyconej publiczności, wygrali całe spotkanie w tie-breaku. Bułgarzy nie dołączyli tym samym do reprezentacji Niemiec i reprezentacji Serbii, które już na samym początku sezonu zademonstrowały siłę, wygrywając swoje turnieje bez straty punktu. Pewnie dlatego mimo wywalczenia awansu niektórzy z bułgarskich zawodników schodzili do szatni po meczu z Czechami bez specjalnej radości. - Owszem, wystarczał nam set do awansu, ale co z tego? Przegraliśmy mecz. Nie jestem zadowolony, bo powinniśmy wygrać z Czechami, a to się nie udało. Zabrakło w tym spotkaniu odpowiedniego nastawienia psychicznego i motywacji, a zwykle nam tego nie brakuje. Nie jestem dumny z tego, co pokazaliśmy w tym meczu, ale mam nadzieję, że wszyscy wyciągniemy wnioski z tej niespodziewanej porażki - mówił Nikołaj Nikołow.
27-letni bułgarski środkowy nie był zadowolony również z postawy swojego zespołu w całym turnieju kwalifikacyjnym. - Ze wszystkich trzech spotkań turnieju dobrze zagraliśmy tylko jedno, z Holandią i to było moim zdaniem prawdziwe oblicze naszej drużyny. Jeszcze nie najlepsze, bo jestem pewien, że możemy zagrać o wiele lepiej i pokażemy to w tym sezonie, ale zagraliśmy dobrze, tak jak chcieliśmy i tak jak trzeba było, żeby osiągnąć cel. Natomiast z Cyprem grało się nam bardzo trudno, jak to zwykle z drużynami spoza czołówki, których się zupełnie nie zna. Dwa pierwsze sety tamtego meczu to był festiwal naszych własnych błędów, dopiero w ostatnim secie (wygranym do 5 - przyp. red.) zagraliśmy tak, jak się powinno grać z takimi zespołami jak Cypr. Jak rozpocznie się już normalny sezon reprezentacyjny, to na pewno trzeba będzie przeanalizować mecze z tego turnieju, bo mamy wiele do poprawienia - podkreślał zawodnik.
Nikołaj Nikołow gra obecnie drugi sezon w egzotycznej lidze irańskiej, gdzie trafił z Tonno Callipo Vibo Valentia, ale nie ukrywa, że szuka klubu w Europie i bardzo chciałby już wrócić na rodzimy kontynent. - To nic dziwnego, każdy chciałby grać w Europie, tu są ligi na najwyższym poziomie. Poza tym dwa lata w Iranie to już dla mnie za długo. Tam jest wspaniała atmosfera, ludzie są bardzo gościnni i sympatyczni, ale to jest jednak zupełnie inne życie. Brakuje mi już tego europejskiego. Możesz ogłosić to publicznie, że szukam klubu, byłbym zachwycony jakąś propozycją z polskiej ligi, która jest jedną z najlepszych na świecie - dodał zupełnie poważnie na koniec reprezentant Bułgarii.