W minioną sobotę bełchatowianie rozegrali ostatni w tym roku mecz przed własną publicznością. Ogranie AZS-u Politechniki Warszawskiej, mimo zwycięstwa 3:0, nie przyszło siatkarzom PGE Skry zbyt łatwo. - Widać było, szczególnie po drugim i trzecim secie, że nie było to dla nas tak łatwe spotkanie jak te, które ostatnio graliśmy. Politechnika, zwłaszcza w drugiej partii, postawiła nam trudne warunki. Rywale zagrali dobrze w bloku. My z kolei popełniliśmy tego dnia mnóstwo błędów, bo chyba aż 14, a mimo to potrafiliśmy wygrać, co nie zawsze się w takich okolicznościach udaje. Cieszymy się bardzo z kolejnego zwycięstwa bez straty seta i zdobytych trzech punktów - zaznacza w rozmowie z serwisem SportoweFakty.pl Andrzej Wrona.
Podopieczni Miguela Falaski z meczu na mecz prezentują się coraz pewniej. Widać, że upływ czasu dobrze wpływa na spajanie zespołu. - Czujemy się dużo mocniejsi niż na początku sezonu, ale cały czas pracujemy nad tym, żeby być jeszcze lepszym zespołem, bo zdajemy sobie sprawę, że aby walczyć w tym sezonie o najwyższe cele, musimy grać jeszcze lepiej. Dlatego ciągle ciężko pracujemy i cieszymy się, że na razie jest dobrze. W tym roku został nam jeszcze jeden mecz w Częstochowie i teraz na nim w zupełności się skupiamy - podkreśla reprezentacyjny środkowy.
W sobotę Wrona był tylko rezerwowym. Na boisku pojawił się na chwilę w drugiej partii. Od początku sezonu gra jednak sporo i nie ma problemu z tym, że czasem musi ustąpić miejsca w składzie kolegom z zespołu. - Rotacja na pewno nam służy. Jaki skład by nie wyszedł, jakościowo poziom jest taki sam. Zmiany są dobre, bo to dla każdego automatycznie mniejsze obciążenia meczowe i nawet Mariusz, który póki co nie ma za bardzo zmiennika, ma szansę odpocząć, ponieważ czasami gramy na trzech przyjmujących. Także Miguel na pewno rotuje składem, patrząc też na nasze zdrowie i na to, żeby każdy mógł złapać trochę oddechu. Widać, że każdy z nas jest głodny gry i to się przekłada na naszą dobrą dyspozycję - podkreśla znaczenie silnej i szerokiej kadry zawodnik Skry.
W zespole wciąż brakuje drugiego atakującego. Dzieje się tak, ponieważ poważny uraz leczy nadzieja bełchatowskiego klubu Maciej Muzaj. Jego kolega z drużyny przyznaje, że wciąż nie wiadomo kiedy młody siatkarz pomoże drużynie. - Wiem, że Maciek cały czas przechodzi rehabilitację. Jest już na miejscu w Bełchatowie i powoli zaczyna jakieś delikatne ćwiczenia. Czeka go jednak długa droga, bo operacja barku to jedna z najcięższych kontuzji dla siatkarza, co widać było po Facundo Conte, który długo wracał do gry. Na szczęście już jest z nami, gra wyśmienicie, a w meczu z Politechniką został MVP. To Maćka na pewno też dodatkowo motywuje, a my trzymamy kciuki, żeby jak najszybciej do nas dołączył - dodaje Wrona.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!