Po raz kolejny warszawiacy mieli sporo problemów nie tylko z przyjmowaniem zagrywek rywali, ale i skutecznymi serwisami własnymi. Co dziwi, to fakt, że podczas treningów z tym właśnie elementem radzą sobie znacznie lepiej. - Nie wiem, czy jest zupełnie inaczej, na pewno jest troszkę lepiej, ale trening jest treningiem - w meczu dochodzą emocje, stres. Ogólnie ostatnio nie gramy dobrze zagrywką i to jest nasza bolączka. Musimy to poprawić, bo grając w najwyższej klasie rozgrywkowej bez zagrywki nie ma szans na walkę - ocenił w rozmowie ze SportoweFakty.pl kapitan AZS PW, Maciej Pawliński.
"Cekol" starcie z wicemistrzami kraju rozpoczął z kwadratu rezerwowych, jednak już od początku drugiej partii pojawił się w wyjściowej szóstce. - Bardziej chciałem zmienić atmosferę, bo ostatnio nie trenowałem zbyt dużo i nie jestem w dobrej formie. Starałem się wprowadzić jakieś życie na boisko i po części to się udało, bo zaczęliśmy trochę grać. Jednak przeciwnik bardzo dobrze spisywał się w polu serwisowym, zagrywali piłki mocne i trudne w przyjęciu, nie mogliśmy sobie z tym poradzić - tutaj właśnie upatrywałbym takiej dużej różnicy pomiędzy ZAKSĄ a naszym zespołem - zaznaczył przyjmujący Inżynierów.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
W listopadzie podopieczni Jakuba Bednaruka nie zaznali jeszcze smaku zwycięstwa zarówno w PlusLidze, jak i Pucharze Challenge, gdzie mierzyli się z Fenerbahce Stambuł. - Czarna seria... tak... Ale nie możemy się tym podłamywać, co jest ciężkie dla głowy, bo po kilku przegranych nie jest łatwo się podnieść. Jednak teraz gramy z bardzo mocnymi przeciwnikami i mamy czas na budowanie formy na następne mecze, bo naszą formę gdzieś zapodzialiśmy - nie ukrywał Pawliński.
- Mierzymy się z trudnymi rywalami, z którymi ciężko jest cokolwiek ugrać. Będziemy starać się zmieniać naszą grę. W tej chwili, poza rozpracowywaniem przeciwnika, staramy się jeszcze bardziej skupiać na sobie, na pewnych elementach, bo straciliśmy nasz styl gry - dodał.
O tym, że Inżynierowie mocno koncentrują się na sobie potwierdzał jeszcze przed wyjazdem do Rzeszowa Juraj Zatko. - Musimy patrzeć na siebie, a nie na to, kto będzie po drugiej stronie siatki. Wiemy doskonale, że problem leży w nas samych i tylko od nas zależy, w jaki sposób to rozwiążemy. Pracujemy nad tym, żeby udało nam się to jak najszybciej. Trudno powiedzieć, czy we własnej hali byłoby inaczej. Na pewno częściowo sprawy nie ułatwia to, że trzy mecze z rzędu zagraliśmy na wyjeździe, ale i Torwar nie jest do końca "naszą" halą - powiedział słowacki rozgrywający.
Przed tygodniem warszawiacy urwali Resovii jedną partię, ZAKSA nie dała się zaskoczyć. - Tak, w Rzeszowie były już momenty naszej gry. Z ZAKSĄ też można było to w niektórych fragmentach zobaczyć, ale jakieś stare demony dały się we znaki i przegraliśmy ten mecz - nie ukrywał Maciej Pawliński.
Już za kilka dni przed AZS Politechniką Warszawską kolejny trudny sprawdzian w postaci rewanżu z Fenerbahce w Stambule. - Lecimy walczyć, ugrać najwięcej, jak się da. Pokazać naszą dobrą grę i przede wszystkim do niej wrócić, uwierzyć w nasze siły - zapowiedział nasz rozmówca.