Środowe starcie miało rozstrzygnąć o pierwszym miejscu w grupie C Ligi Mistrzów. Oba zespoły w pierwszej kolejce zgarnęły pełną pulę nie tracąc nawet seta. Sytuacja Resovii po przegranej z Budvanską Rivijerą Budva skomplikowała się. - Za wcześnie oceniać, czy ten punkt ma znaczenie czy nie, choć myślę, że ma. Ogromny żal, że to jest jeden punkt, a nie trzy, czy nawet dwa. Dwie najbliższe kolejki będą kluczowe. Musimy patrzeć na przeciwników, jak zagra Paris Volley z Budvanską Rivijerą Budva. Nie jesteśmy w tej chwili w komfortowej sytuacji, że sami dyktujemy warunki. Na razie Jihostroj Czeskie Budziejowice to najsłabsza drużyna w naszej grupie. W dwumeczu z nimi musimy zdobyć 6 punktów i będziemy patrzeć na to co będzie się działo w drugim pojedynku. Na pewno musimy wygrać już wszystko do końca - mówi po spotkaniu Michał Gogol, statystyk Asseco Resovii Rzeszów.
Przed tym pojedynkiem było wiadomo, że gra Czarnogórców opiera się na silnych skrzydłowych - Marko Bojiciu (były zawodnik Resovii) i Aleksandarze Miniciu. Jednak w piątym secie niemal każda piłka była kierowana na środek. - Ich gra była oparta na skrzydłach, na sile i zdawaliśmy sobie z tego sprawę. To nie jest już pierwszy mecz, kiedy przeciwnik gra z nami bardzo dużo środkiem falami. To jest jedna, druga, trzecia, czwarta piłka pod rząd, a my mamy z tym problem. Być może to jest powód tego, że każdy kolejny rywal wykorzystuje tak bardzo przeciwko nam pierwsze tempo. Będziemy na pewno nad tym pracować i nad elementami defensywnymi, czyli blok-obrona. To jest w tej chwili nasza pięta achillesowa. Szczerze mówiąc musimy też popracować nad sobą, bo ostatnie starcie w Jastrzębiu i ten przegrany to była bardzo bierna siatkówka. Znów czekamy na ruch przeciwnika, a nie przejmujemy inicjatywy z własnej woli. Musimy wytworzyć w sobie taką agresję, która spowoduje, że będziemy od pierwszej piłki bardzo mocno podrażnieni i zmotywowani. To my mamy prowadzić grę, a nie oddawać piłkę przeciwnikowi tak jak oddawaliśmy na początku i czekać na to co zrobi rywal - wyjaśnia członek sztabu reprezentacji Polski, m.in na ostatnich mistrzostwach Europy.
Gra rzeszowian nie zachwycała i wyglądała gorzej niż w przegranym pojedynku ligowym z Jastrzębskim Węglem. W których elementach należy upatrywać przyczyn porażki Resovii? - Zawiodły przede wszystkim dwie rzeczy. Nasza mocna zagrywka, która nie przeszła. Goście przyjmowali ją nad siebie, do trzeciego metra i rozgrywali akcje skrzydłami, które mają niezłe i jest tam komu atakować. Druga sprawa to nasz blok. Liczba blok-autów, które dzisiaj mieliśmy była zatrważająca. Przy naszej dobrej dyspozycji te blok-auty są zamieniane na bloki lub wybloki, po których piłka zostaje po naszej stronie siatki. W tym meczu w obronie było słabo, a na siatce bardzo słabo. Nawet jeśli dochodziliśmy do niej trójblokiem, to piłka była wybijana po rękach. To jest w tej chwili nasz problem i musimy coś z tym zrobić. Te dwie sprawy zadecydowały. Słaba zagrywka, którą nie odrzuciliśmy przeciwników od siatki i blok na wysokiej piłce, który był naszym atutem w tym spotkaniu wypadł bardzo blado na tle czarnogórskich skrzydeł - ocenia scoutman Pasów.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!