Jastrzębski Węgiel "pobił" mistrza - relacja z meczu Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów

Spotkania pomiędzy Jastrzębskim Węglem a Asseco Resovią Rzeszów zawsze dostarczały niesamowitych emocji i nie inaczej było w sobotnie popołudnie w Jastrzębiu. Tym razem górą byli gospodarze.

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przegrali w Jastrzębiu inaugurujące ten sezon spotkanie z olsztynianami 1:3, po czym pokonali na wyjeździe Akademików z Częstochowy. W kolejnej potyczce we własnej hali z pewnością chcieli odbudować nieco reputację u swoich kibiców. Obecni mistrzowie Polski w plusligowy sezon weszli lepiej, bo rozpoczęli go od dwóch zwycięstw, nie tracąc w nich nawet seta. Zawodnicy Asseco Resovii Rzeszów zaledwie dwa dni temu rozegrali we Francji mecz w ramach Ligi Mistrzów, dodać należy też - wygrany, co mogło stawiać w nieco lepszej sytuacji gospodarzy bezpośredniego starcia złotych oraz brązowych medalistów ostatnich mistrzostw Polski.

Zanim obie ekipy rozpoczęły walkę o punkty, kibice z Jastrzębia serdecznie przywitali przybyłych na ten mecz fanów z Rzeszowa. Obie grupy od dawna sympatyzują ze sobą. Na tym jednak uprzejmości się skończyły i zaczął się bój o zwycięstwo.

Początek rywalizacji był bardzo wyrównany (7:8 na pierwszej przerwie technicznej). Poczynaniami jastrzębian dobrze kierował Michał Masny, zaś podopieczni Andrzeja Kowala silnymi atakami kończyli swoje akcje. Po powrocie na parkiet gra toczyła się przy minimalnej przewadze mistrza Polski. Kiedy wzrosła do 4 oczek (11:15), szkoleniowiec miejscowych poprosił o czas, co przyniosło pożądany efekt. Przy zagrywce Michała Kubiaka całość strat Jastrzębskiego Węgla została odrobiona i tym razem Kowal ratował się przerwą na żądanie.

Prawdziwych emocji dostarczyła kibicom końcówka pierwszej partii. Piłki "w górze" na skończenie partii mieli Michał Łasko oraz Jochen Schoeps. Ich ataki kończyły jednak w siatce po własnej stronie. Również w ten sam sposób doszło do, szczęśliwego dla gospodarzy, zakończenia tej odsłony po nieudanym ataku Oliega Achrema z drugiej linii. Ostateczny wynik 30:28 dla trzeciej drużyny poprzedniego sezonu. Na uwagę zasługuje aż 8 zdobytych punktów w tej części pojedynku przez kapitana jastrzębian, Michała Łasko.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Podopieczni Lorenzo Bernardiego poszli za ciosem i kolejnego seta rozpoczęli znakomicie, głównie za sprawą kapitalnej postawy Damiana Wojtaszka w obronie (9:5). Solidność w ataku i ambicja w obronie jastrzębian oraz kilka prostych pomyłek zawodników Resovii, nie pozwoliła tym drugim na odrobienie strat już do końca tej odsłony i gospodarze wygrali ją do 19. Do nadal świetnie dysponowanego Michała Łasko dołączył Krzysztof Gierczyński, zdobywca 5 oczek w tej partii (67 proc. skuteczności w ataku), zaś cała ekipa miejscowych objęła prowadzenie w tym spotkaniu już 2:0.

Górniczy zespół z Jastrzębia po 10-minutowej przerwie wyszedł na parkiet jakby sparaliżowany. Być może na taki stan miał wpływ wynik, bo przed śląską ekipą otworzyła się szansa na wygranie z mistrzem Polski do zera. Rzeszowianie szybko wykorzystali niemoc rywali i objęli wysokie prowadzenie (8:3). Jakie zdobycie, takie pozbycie - mówi przysłowie i w tym meczu znalazło ono potwierdzenie. Kilka błędów zawodników Kowala w ataku i straty miejscowych zostały zniwelowane do zaledwie jednego oczka.

W dalszej części tego seta żadna z drużyn nie potrafiła zbudować dużej przewagi i zapowiadała się powtórka z partii otwarcia. Przy stanie 23:21 dla Resovii sędziowie odgwizdali błąd ustawienia temu zespołowi i ich trener wziął czas, by uspokoić swoich zawodników. Po wznowieniu gry Piotr Nowakowski zaatakował pewnie ze środka, co udowodniło, że z nerwami u gości z Rzeszowa wszystko jest w najlepszym porządku. Trzecią część spotkania wygrali siatkarze Asseco Resovii po punktowym bloku Petera Veresa na Michale Łasko.

Skład rzeszowian na czwartą partię różnił się nieco od wyjściowej szóstki, bo na parkiecie oglądaliśmy wprowadzonych wcześniej Nikołaja Penczewa oraz Wojciecha Grzyba. To nie oni występowali jednak w głównych rolach, lecz zawodnicy z Jastrzębia, którzy szybko wyszli na wyraźne prowadzenie (8:3). Wychodząc na boisko po chwili przerwy kapitan Jastrzębskiego Węgla pokazywał partnerom na głowę, dając im do zrozumienia - teraz pełna koncentracja panowie.

Grzechem głównym przyjezdnych w tym okresie były ataki bezpośrednio w aut. Pomylił się między innymi wprowadzony Paul Lotman, który zastąpił Veresa. Nieudane zagrania przytrafiały się również jastrzębianom i po przyjęciu Gierka na drugą stronę, przewaga miejscowych wynosiła już tylko dwa punkty.

Obawy Michała Łasko znalazły potwierdzenie na parkiecie, bo już na drugiej przerwie technicznej prowadzili siatkarze Resovii. Masny często korzystał ze środkowych, lecz bez efektu, bo oni w tym fragmencie spotkania byli bardzo nieskuteczni. Gra drużyny z Podkarpacia nabrała tempa i wydawało się, że nieuchronnie zmierzamy do tie-breaka. Sygnał do decydującego zrywu siatkarzom Bernardiego dał Alen Pajenk. Jego as dał im dwupunktowe prowadzenie 22:20, którego nie oddali już do końca seta.

Jastrzębski Węgiel pokonał aktualnego mistrza Polski, Asseco Resovię Rzeszów za trzy punkty.

Jastrzębski Węgiel - Asseco Resovia Rzeszów 3:1 (30:28, 25:19, 23:25, 25:22)

Jastrzębski Węgiel: Łasko, Masny, Pajenk, Kubiak, Gierczyński, Van de Voorde, Wojtaszek (libero) oraz Popiwczak, Bontje,

Asseco Resovia Rzeszów: Konarski, Perłowski, Drzyzga, Achrem, Veres, Nowakowski, Ignaczak (libero) oraz Schoeps, Tichacek, Penczew, Lotman, Grzyb

MVP: Damian Wojtaszek[b]

[/b]

Źródło artykułu: