- Mamy pięć przyjmujących, które prezentują bardzo wysoki poziom - stwierdził Mariusz Wiktorowicz. I trudno mieć inną opinię. Oprócz Małgorzaty Glinki-Mogentale, która wróciła do Polski po 14 latach, do dyspozycji trenera są jeszcze Anna Werblińska, Justyna Raczyńska, Joanna Mirek i Anna Grejman. Gdyby porównywać to do filmu, to obsada imponująca.
Problem polega na tym, że za głośnym nazwiskiem idą większe oczekiwania. Mimo tego, że trener Wiktorowicz znany jest z zamiłowania do systemu rotacyjnego, to żonglowanie aż pięcioma nazwiskami może okazać się trudne. Adwokat Mariusza Wiktorowicza zapewne stwierdziłby, że Joanna Mirek będzie menadżerem drużyny, więc jej rola boiskowa zdecydowanie maleje. Nawet jeśli oskarżyciel zgłosiłby sprzeciw, to i tak sędzia by go oddalił, bo argument z Mirek wydaje się mieć swoje podstawy. Jednak - nawet jeśli Mirek pełnić będzie śladową rolę - to wciąż zostawia trenera z czterema nazwiskami. A przy tych paniach nie ma już taryfy ulgowej.
Anna Werblińska to najpewniejsza kandydatka, od której budowanie szóstki zapewne będzie się zaczynać. Druga w hierarchii powinna być Małgorzata Glinka-Mogentale, choćby ze względu na swoje dokonania i renomę. Nie można zapomnieć o Annie Grejman, która swoimi umiejętnościami potrafiła przekonać Piotra Makowskiego, szkoleniowca reprezentacji Polski. - Anna to bardzo dobra zawodniczka, która korzysta z technicznej wersji ataku. Razem z Aną Bjelicą, naszą młodą atakującą, stanowią długoterminowe spojrzenie na klub - komentował Mariusz Wiktorowicz. Brzmi to bardzo przekonująco, jednak trochę utopijnie. Jeśli Grejman i Bjelica będą jedynie zmienniczkami, to ich siatkarski postęp drastycznie zwolni.
A co z Justyną Raczyńską? Jej poprzedni sezon, w którym była kluczową postacią Chemika Police, również zakończył się powołaniem do kadry. W najważniejszych spotkaniach o awans Raczyńska dostawała kluczowe piłki, kończąc je z niewiele gorszą skutecznością od Izabeli Kowalińskiej. - Mam tę świadomość, że czasem mogę zacząć na ławce, a czasem nawet poza dwunastką - skromnie skomentowała Raczyńska. Jednak patrząc na jej charakter boiskowy, wrodzoną zadziorność, to ta teoria skromności może okazać się trudniejsza w praktyce. Wiele zależy od tego, jaka rolę w drużynie pełnić będzie Małgorzata Glinka-Mogentale. - Małgosia wniesie do zespołu mnóstwo doświadczenia i radości w treningu - ocenił trener Wiktorowicz.
Pozostaje postawić pytanie, ile pani Małgorzata może wnieść na boisku. Bo z wielkim doświadczeniem jest pewien problem. Głowa spoczywa na karku, ale nogi nie latają już tak wysoko. W takiej sytuacji pięć przyjmujących byłoby całkiem rozsądne. - Przechodząc do Chemika musiałam wziąć kilka rzeczy pod uwagę. Nie mogłam przejść do drużyny, która miałaby tylko dwie doświadczone zawodniczki. Tutaj skład wygląda bardzo mocno, więc możemy walczyć zarówno w Polsce, jak i w Europie - kończy nowa przyjmująca.