Julio Velasco i jego podopieczni zaliczyli naprawdę udany debiut w Lidze Światowej. Może dorobek w postaci 15 punktów nie jest imponujący (najlepsi w Światówce przekroczyli barierę 20 oczek), ale jak na pierwszy raz ten wynik jest naprawdę dobry. Tak samo jak zwycięskie mecze w wykonaniu Irańczyków, którzy znacznie bardziej doświadczonym ekipom pokazali, gdzie raki zimują.
W piątek, bez najmniejszych skrupułów, potomkowie Persów bez straty seta pokonali reprezentację Niemiec i tym samym pozbawili ją marzeń o wycieczce do Mar del Platy. Tym bardziej, że zwycięstwo, jakie podopieczni Vitala Heynena odnieśli dzień później, niczego nie zmieni. Gorzki to rewanż, ale zawsze rewanż.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Gospodarze sobotniego starcia łatwo skóry jednak nie sprzedali, w każdym secie starając się być blisko rywali. W ostatnim meczu w World League zawiedli liderzy irańskiego zespołu - w swoich poczynaniach osamotniony był Hamzeh Zarini (13 punktów), który dopiero ostatnią odsłonę rozpoczął w wyjściowej szóstce. Pozostali gracze z drużyny charyzmatycznego Argentyńczyka nie zdobyli powyżej 10 oczek, ani nawet niespecjalnie zbliżyli się do tej granicy.
W niemieckiej ekipie ciężar gry na swoje barki wzięli Denis Kaliberda oraz Christian Fromm. Bardzo dobrze spisywali się nasi zachodni sąsiedzi w bloku - 12 punktów zdobytych tym elementem. Jednakże zwycięstwo dla nich przyszło o dzień za późno.
Iran - Niemcy 0:3 (21:25, 23:25, 22:25)
Iran: Gholami, Marouflakrani, Mousavi, Ghafour, Davoodi, Mobasheri, Zarif (libero) oraz Mahmoudi, Zarini, Fayazi, Mahdavi, Jadidi.
Niemcy: Kampa, Bohme, Kaliberda, Schops, Broshog, Fromm, Steuerwald M. (libero) oraz Westphal, Hirsch, Steuerwald P., Collin.