Maciej Szeniawski: Rozmowy z panem nie sposób nie zacząć pytaniem o pańskie zdrowie. W końcówce minionego sezonu było bowiem z nim trochę problemów. Teraz jest już wszystko w porządku?
Grzegorz Łomacz: Tak, w tym momencie nic mi nie dolega. Mam nadzieję, że te problemy już nie wrócą. Cieszę się, że zmieniła się pogoda, bo nie ukrywam, że to mi akurat bardzo pomaga w tym nietypowym schorzeniu. Teraz jest jednak wszystko w porządku. Trenuję na sto procent. Znajduję się na pełnych obrotach już od dłuższego czasu.
Wiadomo dokładnie co to było za "nietypowe schorzenie"?
- Chodziło o zwężenie tętnic dłoniowych. Szczerze mówiąc ciężko było się do nich dostać. Brałem tabletki przeciwzakrzepowe, miałem jakieś różne nakłuwania. Przeszło to już jednak i mam nadzieję, że nie wróci.
Od zakończenia sezonu ligowego minęło już trochę czasu. Jak pan ocenia to, co udało wam się w nim osiągnąć?
- Awansowaliśmy do play-offów, lecz myślałem, tak jak i zresztą cała drużyna, że zrobimy to z większym spokojem. Zajęliśmy ósme miejsce, czyli takie absolutne minimum osiągnęliśmy. Dla nas nie był to jednak satysfakcjonujący wynik. A sama runda play-off? O niej lepiej jak najszybciej zapomnieć.
Chwilę po zakończeniu rozgrywek okazało się, że z drużyną żegna się trener Dariusz Luks. Był pan wówczas zaskoczony tym faktem?
- Wszystko potoczyło się szybko. Trener odszedł do Piły, tam się dogadał. Taki jest rynek, tak to jest z trenerami. Tego odejścia specjalnie nie rozpamiętywaliśmy. Okres roztrenowania to nie jest przecież tak ważny okres, jak powiedzmy ten startowy.
Choć w trakcie sezonu miał pan problemy ze zdrowiem, to został pan powołany przez selekcjonera Anastasiego na zgrupowanie reprezentacji. Była to dla pana duża nobilitacja?
- Na pewno. Znaleźć się w kadrze to na pewno zawsze duże wyróżnienie. Udało mi się załapać do grupy powołanej na Ligę Światową, z czego bardzo się cieszę. Mam okazję dalej trenować z najlepszymi siatkarzami w Polsce, co na pewno przyczynia się do mojego rozwoju.
Ostatnie kilka tygodni spędził pan w Spale. Jaka atmosfera panuje na zgrupowaniu?
- Atmosfera jest bardzo dobra. Już ponad miesiąc siedzimy w Spale. Choć weekendy mamy wolne, to ogólnie bardzo ciężko pracujemy. To, że dobrze się dogadujemy, na pewno wszystkim sprzyja.
Myśli pan, że nasza reprezentacja w tym sezonie ponownie stanie się jedną z tych drużyn, które będą rozdawać karty we wszelkiego rodzaju rozgrywkach?
- Tak mi się wydaje. Świetna atmosfera panująca w drużynie na pewno sprzyja i wynikom, i całej tej otoczce. Myślę, że w tym sezonie reprezentacyjnym zostaną przez nas wywalczone na głównych imprezach dwa medale.
Wracając jeszcze do tematu Trefla. Kiedy okazało się, że trener Panas obejmuje drużynę, to jaka była reakcja pana i reszty zawodników?
- Na pewno wszyscy byli zadowoleni. Trener Panas jest szanowanym szkoleniowcem w całej Polsce. Wśród graczy również jest bardzo ceniony. Wiadomość o jego przybyciu bardzo nas więc ucieszyła i zachęciła do pozostania w drużynie Trefla.
Jeszcze zanim podpisany został kontrakt z tym szkoleniowcem, to myślał pan o opuszczeniu gdańskiego zespołu? Były jakieś oferty dla pana?
- Miałem jakieś inne propozycje. Nie chcę już jednak o nich mówić. To już jest przeszłość. Najważniejsze jest to, że zdecydowałem się dalej grać w Gdańsku.
Podejrzewam, że uważnie śledzi pan transferowy rynek w PlusLidze. Która drużyna swoimi dotychczasowymi wzmocnieniami wywarła na panu największe wrażenie?
- Wszystkie ruchy transferowe można ocenić dopiero po rozpoczęciu sezonu. Wychodzi to "w praniu". Wiadomo jednak, że ta czołowa czwórka dokonuje bardzo ciekawych zakupów, jak co roku zresztą. Czy to zagra? Okaże się w przyszłym sezonie.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)