Monika Naczk: Jestem podbudowana postawą zespołu

PTPS Piła w pierwszym meczu pod wodzą Dariusza Luksa pokonał bydgoski Pałac 3:1. - Nie chciałabym oceniać czy to zmiana trenera wpłynęła na naszą dobrą dyspozycję - przyznaje Monika Naczk.

W przypadku PTPS-u Piła rywalizacja z bydgoskim Pałacem miała dać odpowiedź, czy zmiana szkoleniowca pozwoli drużynie powrócić na właściwe tory i włączyć do walki o piątą lokatę. Nowy trener i jego podopieczne egzamin przeszły pozytywnie pokonując gospodynie bez większych kłopotów. Jak przyznała w rozmowie z naszym portalem kapitan drużyny gości Monika Naczk, obawy przed tym meczem były jednak spore. - Znalazłyśmy się w trudnej sytuacji, bo miałyśmy wcześniej tylko sześć treningów z nowym trenerem. Cieszę się, że mimo to potrafiłyśmy zwyciężyć. Nie był to może najlepszy mecz w naszym wykonaniu, ale dobry. Trochę uciekła nam koncentracja w trzecim secie i stąd przegrana partia. W kolejnym już kontrolowałyśmy sytuację i przechyliłyśmy szalę zwycięstwa na naszą korzyść.

Zespół gości w Bydgoszczy po raz pierwszy zagrał pod wodzą Dariusza Luksa. Uważany za specjalistę od awansów trener ma za zadanie obronę piątego miejsca, które drużyna zajęła po rundzie zasadniczej. Jak pokazało poniedziałkowe starcie szanse na osiągnięcie tego celu są bardzo realne, bowiem pilanki po przegranej w fatalnym stylu ćwierćfinałowej rywalizacji ponownie zaprezentowały się z dobrej strony. - Nie chciałabym oceniać czy to zmiana trenera wpłynęła na naszą dobrą dyspozycję, czy była to kwestia odpowiedniej koncentracji. Być może wpływ na naszą postawę po części miał rywal, który był z naszej półki. Decyzja o zmianie trenera nie była decyzją naszą ani klubu. Trener Zawieracz sam ją podjął i musimy to uszanować - przyznaje środkowa PTPS-u Piła.

Siatkarki PTPS Piła okazały się w poniedziałek dla bydgoszczanek przeszkodą nie do przejścia
Siatkarki PTPS Piła okazały się w poniedziałek dla bydgoszczanek przeszkodą nie do przejścia

Rezygnacja Mirosława Zawieracza z funkcji szkoleniowca była kolejną, jaka miała miejsce w ekipie z Wielkopolski podczas trwającego sezonu. Wcześniej klub opuścili z różnych powodów Marina Katic, Marek Brandt i Dorota Świeniewicz. Monika Naczk nie ukrywa, że zawirowania jakie miejsce w klubie podczas trwającego sezonu nie wpłynęły negatywnie na drużynę, a wręcz dodatkowo ją skonsolidowały. - To był dla nas trudny sezon pod każdym względem. W takich sytuacjach wychodzi jednak też siła zespołu. Myślę, że my nim pozostałyśmy na boisku i poza nim. To mnie bardzo cieszy ponieważ jestem kapitanem, dlatego taka postawa jest dla mnie szczególnie budująca. Mam nadzieję, że tak pozostanie do końca i że będziemy walczyć o piąte miejsce i europejskie puchary - przyznaje wychowanka AZS-u Słupsk przyznając.

[b]Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

[/b]

Źródło artykułu: