Pierwsze dwa sety w wykonaniu ZAKSY nie były najlepsze. Kędzierzynianie nie byli w stanie grać tak, jak oczekiwali tego kibice. - Nasz zespół potrzebował takiej iskierki, żeby zacząć grać swoje - powiedział po meczu Grzegorz Pilarz. Szczęście jednak sprzyjało podopiecznym Daniela Castellaniego którzy wraz z upływem spotkania grali coraz lepiej. - W trzecim secie udało nam się powrócić, uwierzyliśmy że jesteśmy w stanie zaprezentować swoją siatkówkę. Poprawiliśmy przyjęcie, wzmocniliśmy serwis. Pokazaliśmy to co mamy najlepszego - wyjaśnił MVP czwartkowego pojedynku.
Kibice zebrani w hali Azotor po dwóch setach nie wierzyli, że ich ulubieńcy są jeszcze w stanie powalczyć z Jastrzębskim Węglem. - Źle weszliśmy w ten mecz. Za bardzo chcieliśmy zaprezentować się bardzo dobrze przed własną publicznością. Dosyć dawno nie graliśmy w naszej hali, upłynęło już chyba półtorej miesiąca - tłumaczył rozgrywający. - W pierwszych dwóch partiach widać było, że nie czujemy parkietu, zupełnie nie wychodził nam serwis. Zespół z Jastrzębia grał swoje, uwidocznił nasze problemy z przyjęciem, a do tego kończył wszystkie akcje. To było powodem przegrania przez nas dwóch pierwszych odsłon - dodał siatkarz.
W czwartkowym pojedynku Grzegorz Pilarz zastąpił Pawła Zagumnego i zagrał bardzo dobrze. Być może w piątek to właśnie on wyjdzie w pierwszej szóstce. - Wszystkie dywagacje dotyczące składu pozostawmy trenerowi, w końcu to on wie najlepiej kto powinien zagrać. Szkoleniowiec podejmie najlepszą decyzję, ponieważ to on wie kto w jakiej jest dyspozycji i co może na parkiecie pokazać - zakończył.
Co do Pilarza to gdyby nie on to kolorowo z Zaksą nie było by ale mając mocny punkt zaczepienia Kedzierzynianie - znakomity trener można "przenosić góry". Czytaj całość