Skazywani na pożarcie kielczanie dzielnie walczyli z faworyzowanym Jastrzębskim Węglem, przegrywając ćwierćfinałową rywalizację dopiero w piątym spotkaniu. W niedzielny wieczór ton boiskowym wydarzeniom nadawali gospodarze, choć trzeba przyznać, że w drugiej partii Effector miał szansę na zwycięstwo. - Jastrzębie bardzo dobrze zagrało, przede wszystkim na zagrywce. Bardzo dobrze odczytywali nasze zamiary. Była jakaś szansa w drugim secie, ale nie wykorzystaliśmy jej. Mieliśmy kontrę na 20:16, w tym momencie zacięliśmy się. Przegraliśmy set, a później cały mecz - przyznaje Miłosz Zniszczoł w wywiadzie dla oficjalnej strony klubu.
- Nikt na nas nie stawiał, a my tutaj, w tym ćwierćfinale, stawiliśmy taki opór Jastrzębskiemu Węglowi. Musimy pamiętać, że jeszcze nie skończyliśmy grać. Jest jeszcze jeden, jak nie drugi przeciwnik, i jest szansa na piąte miejsce - podkreśla środkowy. Rywalizacja z Politechniką Warszawską rozpocznie się już w najbliższy piątek. - Trzeba się przestawić i zapomnieć jak najszybciej o tym meczu (w Jastrzebiu-przyp.red.) i nastawić się na następny. Na pewno jest szansa wygrać. Skończyliśmy rundę zasadniczą na siódmym miejscu. Nie powinniśmy od razu się nastawiać na piąte miejsce, tylko na walkę i zobaczymy jak to wyjdzie na boisku - zaznacza.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Pomimo trzysetowej porażki w niedzielnym pojedynku, kibice, zarząd klubu, sztab szkoleniowy i sami zawodnicy mogą czuć się usatysfakcjonowani przebiegiem całej rywalizacji. - Póki co nie wygraliśmy w Jastrzębiu, bardzo tego żałujemy, ale jak było widać Jastrzębie to jest drużyna, która ma zdobyć medal w tym roku. Na pewno trochę się nas przestraszyli w pewnym momencie. Gdyby nie ten drugi set to wydaje mi się, że mogliśmy sprawić niespodziankę. Myślę, że mimo wszystko jesteśmy zadowoleni z tej rundy - nie ukrywa zawodnik.