Zespołowość popłaca - rozmowa z Pauliną Maj, libero Banku BPS Fakro Muszyna

Cierpliwie, konsekwentnie i zespołowo a potem... uśmiech do fanatycznych tureckich kibiców zapowiada przed rewanżem w finale z Fenerbahce Stambuł libero Banku BPS Fakro Muszyna, Paulina Maj.

Marcin Foltyn: Już na początku spotkania Fenerbahce postraszyło was kilkoma efektownymi zagraniami, ale szybko okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Dwa pierwsze sety padły jednak waszym łupem. Konsekwencja w grze to sposób na takiego rywala?

Paulina Maj: Zgadza się. Momentami grały tak, że nie mogłyśmy znaleźć sposobu na nie, bo dobrze wykonywały każdy element gry, jednak cierpliwość popłaca i udało się wygrać te dwa pierwsze sety. Było trochę nerwów w kolejnych partiach, ale udało się je opanować i ostatecznie zwyciężyć z czego się bardzo cieszymy.

Kluczem do pokonania Fenerbahce była zespołowa gra?

- Wydaje mi się, że nasza drużyna w każdym spotkaniu pokazuje charakter i zespołowość. To bardzo cieszy i mam nadzieję, że kibice też z tego czerpią radość. Wiadomo, przydarzają nam się też błędy, ale cały czas na parkiecie stanowimy jedność i to chyba widać, bo współpracujemy ze sobą dobrze i przekładamy to na wyniki.

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Niezła gra na bloku i w obronie wskazywałaby na to, że mocno przepracowałyście taktycznie ostatnie dni, zwłaszcza pod Koreankę Yeong-Koung Kim.

- Cały czas nad tym pracujemy. Mamy dobre blokujące i blok-obrona dobrze ze sobą współpracują. Wiadomo, że Kim jest ciężko zatrzymać bo łapie piłkę na naprawdę wysokim pułapie i tym samym ma dodatkowo do dyspozycji wachlarz rozwiązań w ataku.

Kilka razy zaatakowała wam nad głowami...

- Dokładnie, ale grałyśmy konsekwentnie taktycznie i cierpliwość przyniosła w końcu oczekiwane efekty.

Mecz obfitował w wiele zwrotów akcji i zmian prowadzenia. Kilka razy goniłyście rywalki, ale i kilka razy dałyście się im złapać.

- Dlatego cieszymy się naprawdę z tego zwycięstwa, ale wiemy, że musimy jeszcze sporo popracować nad koncentracją, gdy mamy przewagę, tak aby do końca ugrać seta kiedy prowadzimy.

No właśnie, co się z wami stało w czwartym secie? Wszyscy myśleli, że mecz rozstrzygnie się w czterech setach. Wydawało się, że zamknęłyście marzenia rywalkom, 2:1 w meczu i 11:3 prowadzenie w czwartej partii i...?

- Chyba my też myślałyśmy, że pójdzie łatwo a tymczasem trener gości dokonał zmiany rozgrywającej, która całkowicie zmieniła koncepcję gry. Trochę nas to wybiło z rytmu i punkty poleciały. Nie powinnyśmy tego tak przegrać. Trudno, taki jest sport, ale całe szczęście udało nam się zrehabilitować i na piątego seta wyszłyśmy z nastawieniem żeby im dołożyć (śmiech).

Przed Pauliną Maj i koleżankami z drużyny historyczna szansa na triumf w europejskich rozgrywkach
Przed Pauliną Maj i koleżankami z drużyny historyczna szansa na triumf w europejskich rozgrywkach

Przed meczem podkreślano, że faworytem będzie naszpikowane gwiazdami Fenerbahce. Jakie to robiło na was wrażenie?

- Jak wychodzimy na mecz, to nie patrzymy na to kto jest po drugiej stronie. Oczywiście zdawałyśmy sobie sprawę z tego, że rywalki bardzo dobrze grają, mają w składzie klasowe zawodniczki, które są medalistkami igrzysk olimpijskich, ale to nie ma znaczenia. Tak samo przygotowujemy się do każdego meczu i tak samo zmotywowane do niego wychodzimy.

Teraz czeka was wyjazd do Stambułu i starcie nie tylko z rywalkami, ale i fanatyczną publicznością.

- Super. Jeżeli będziemy dobrze grały a może nawet lepiej, to z przyjemnością odwrócimy się do nich i uśmiechniemy (śmiech).

Na kim w rewanżu będzie spoczywać większa presja?

- Uważam, że to na Fenerbahce będzie o wiele większa presja. To jest klub z tradycjami, nie wystartowały w Lidze Mistrzyń i na pewno będą chciały zdobyć chociaż Puchar CEV, dlatego na pewno będą walczyć i postawią wszystko na jedną kartę. My musimy po prostu cały czas grać swoje.

Chodzi wam gdzieś po głowie to, że możecie dokonać historycznego wyczynu?

- Spokojnie, to jest sport i musimy o tym pamiętać. My ze swojej strony na pewno zrobimy wszystko, żeby wygrać ten mecz. Jak zagramy konsekwentnie i dobrze taktycznie to powinnyśmy sobie poradzić.

Po podpisaniu kontraktu w Muszynie wspominałaś, że kluczem do sukcesów w Sopocie była świetna atmosfera w zespole. Jak to wygląda w Muszynie?

- Tworzymy bardzo fajny zespół. Każda z nas się doskonale rozumie i każda sobie pomaga i to jest naprawdę coś fantastycznego, bo nie ma chyba nic lepszego, jak przychodzić do pracy, którą się kocha i pracować z ludźmi, z którymi aż chce się pracować.

W takich siatkarskich wojnach ta atmosfera, zespołowość i wzajemne wsparcie zawodniczek na boisku dają dodatkowy handicap?

- Jasne, że to pomaga. Wydaje mi się, że gdyby każda z nas miała swój cel i każda szła w swoją stronę, to nic byśmy nie zdobyły. To jest sport zespołowy i najważniejsze, że jesteśmy razem. Mam nadzieję, że to widać, bo my naprawdę czujemy to wewnętrznie i cieszę się, że to też udaje nam się pokazywać.

Jak znosicie fizycznie to natężenie spotkań? Nie tylko Puchar CEV i liga, ale i ostatnio wycieczka do Krakowa na Puchar Polski. W trakcie tego meczu, choćby Anna Werblińska, odniosła jakiś drobny uraz.

- To są przesilenia. Mam nadzieję, że niegroźne. Akurat Ania Werblińska miała skurcz w łydce. Jest ciężko, ale my jesteśmy do tego przyzwyczajone. Od lat jeździmy bezpośrednio z klubu na kadrę. Terminarz jest bardzo napięty, mógłby być trochę luźniejszy, ale co zrobimy, trzeba grać (śmiech).

Źródło artykułu: