Ogromnych emocji dostarczyły drużyny z Muszyny oraz Stambułu w pierwszym finałowym meczu Pucharu CEV. Ostatecznie, po pięciosetowym boju, to polski reprezentant w pucharowych rozgrywkach zszedł z parkietu w roli zwycięzcy.
- Regulamin rozgrywek pucharowych promuje zwycięstwa, bez względu na wynik setowy. Naszym podstawowym celem, aby myśleć o zdobyciu trofeum, było wygranie meczu na własnym parkiecie. Dokonaliśmy tego, co bardzo nas cieszy - mówi Bogdan Serwiński, szkoleniowiec Banku BPS Fakro Muszyna.
Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz nowy profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!
Trudno ze słowami trenera polemizować, bo ma zupełną rację. Faktem jednak jest, że jego podopieczne roztrwoniły znaczną przewagę w setach. Prowadziły już 2:0. Nie potrafiły również wykorzystać ogromnej przewagi punktowej (8:1) w partii czwartej. To wszystko spowodowało, że serca polskich kibiców przed decydującym o zwycięstwie tie-breakiem biły ze zwiększoną częstotliwością.
- Takie wahnięcia dyspozycji w spotkaniach o wysoką stawkę są czymś normalnym. My byliśmy lepsi w pierwszych dwóch partiach, zaś turecki zespół w trzeciej i czwartej. Wszystko co po drodze jest jednak mniej ważne w stosunku do końcowego wyniku, a ten był korzystny dla nas - zauważa trener muszynianek.
Na drodze do szybkiego sukcesu siatkarek Serwińskiego stanęła nie tylko nieumiejętność wykorzystywania własnej przewagi, ale również gwiazda światowego formatu, Koreanka Yeong-Koung Kim. - Przecież nieprzypadkowo została MVP turnieju olimpijskiego w Londynie. Ekipa Fenerbahce w dużej mierze bazuje na jej wspaniałych umiejętnościach - chwali rywalkę opiekun drużyny z Muszyny.
Aby triumfować w Pucharze CEV, wicemistrzynie Polski muszą wygrać w Turcji mecz lub złotego seta. Sprawa nie będzie jednak łatwa, bo zespół Fenerbahce Stambuł, z Kim na czele, na własnym parkiecie może być jeszcze groźniejszy.
- Założenia taktyczne, które przygotowaliśmy na pierwsze spotkanie sprawdziły się bardzo dobrze, więc na rewanż nic nie będziemy zmieniać. Doskonale zdajemy sobie sprawę, że zatrzymanie Koreanki może się w tej rywalizacji okazać kluczowe, ale już w Muszynie udowodniliśmy, że mamy dobry blok. Kim zdobyła wprawdzie aż 33 punkty atakiem, ale jej procent skuteczności wyniósł 48, co wskazuje, że jednak można ją zatrzymać i będziemy się starać to kontynuować w Stambule. Planu nie zmieniamy - zapewnia Bogdan Serwiński.
Spotkanie rewanżowe zaplanowano już na najbliższą sobotę na godzinę 18.00. Trzymamy kciuki.