10 stycznia tego roku zarząd klubu Icos Crema miał oficjalnie ogłosić, jaka przyszłość czeka klub z Lombardii; każdy kibic włoskiej siatkówki doskonale wiedział, że klub od kilku miesięcy zmaga się z poważnymi problemami finansowymi i tuż po świętach został zmuszony do rozwiązania kontraktów z kilkoma zawodniczkami (m.in. z Riiką Lehtonen), nie wiadomo było także, czy znajdujący się w stanie "zawieszenia" zespół rozegra przełożony przez władze ligi na 20 stycznia mecz z Rebecchi Nordmeccanica Piacenza. Decyzja prezesa klubu, Claudio Cogorno, z pewnością zasmuciła wielu sympatyków żeńskiej Serie A1, jednak jednocześnie zakończyła ona stan impasu, w którym znalazły się całe rozgrywki: Icos Crema wycofała się z ligi, od stycznia o mistrzostwo Włoch powalczy 11 drużyn.
Na nic zdały się spotkania władz klubu z włodarzami Serie A1. Przedstawiciel tych ostatnich, prezes Mauro Fabris oświadczył, że przykre doświadczenie nie zostanie zapomniane. - Rozumiemy wszystkie ekonomiczne powody, dla których sponsorujące kluby spółki wycofują znaczne części swojego majątku przeznaczonego na sponsoring, jednak to jest czas, w którym należy zacząć opracowywać mechanizmy ochrony całej żeńskiej siatkówki przed kolejnymi bankructwami i upadkami. Przy okazji oświadczył on także, że lidze kobiecej siatkówki udało się w ostatnich latach w znacznym stopniu poprawić skuteczność kontroli płynności finansowej klubów. Pytanie tylko, czy one pomogą wielu klubom Serie A1 uniknąć losu drużyn z Conegliano i Cremy?
W ciągu kilku dni mają rozstrzygnąć się losy innej włoskiej drużyny, Assicuratrice Milanese Volley Modena, którą również dotknął odpływ czołowych zawodniczek: Simony Rinieri i Francesci Mari.