Bez wątpienia faworytem sobotniego pojedynku będą warszawianie, którzy jeszcze niedawno okrzyknięci zostali rewelacją tegorocznych rozgrywek PlusLigi. Pod wodzą debiutującego na trenerskiej ławce Jakuba Bednaruka fenomenalnie rozpoczęli sezon i na długo zadomowili się w czubie ligowej tabeli. W ostatnim czasie Inżynierowie spisują się jednak w kratkę, przeplatając dobre mecze ze słabymi. W dziewiątej serii spotkań stołeczny zespół potrafił w wypełnionym po brzegi Torwarze pokonać PGE Skrę Bełchatów, aby w ostatnim spotkaniu wyraźnie ulec bydgoskiej Delekcie 0:3. - Chciałbym, aby każdy z moich zawodników popatrzył w lustro i zapytał samego siebie, czy nie zagubił gdzieś takiej sportowej złości i pozytywnej nonszalancji, jakie cechowały nas na początku rozgrywek. Może już się tym trochę nasyciliśmy, może wydaje nam się, że te punkty, które obecnie mamy, są tym, co chcieliśmy osiągnąć - zastanawiał się na konferencji po spotkaniu z ekipą z Bydgoszczy, Jakub Bednaruk.
Warszawianie spuścili nieco z tonu, ale wciąż nie tracą kontaktu z ligową czołówką. Politechnika plasuje się obecnie na szóstej pozycji, tracąc trzy oczka do piątej w tabeli Asseco Resovii Rzeszów.
Na zupełnie przeciwległym biegunie znajdują się natomiast zawodnicy Wkręt-metu AZS Częstochowa. Częstochowianie są wręcz na równi pochyłej po ostatnich porażkach z Indykpolem AZS Olsztyn i Effectorem Kielce, które w znacznym stopniu przekreśliły szanse ekipy Marka Kardosa na miejsce w play-offach. Lekkim optymizmem kibiców pod Jasną Górą może napawać środowy pojedynek w ramach szóstej rundy eliminacji Pucharu Polski, w którym Akademicy ulegli Jastrzębskiemu Węglowi, ale dopiero po tie-breaku. Zastanawiające mogą być wahania i falowanie formy, jakim cechują się częstochowianie. W pierwszej partii środowego meczu zespół Marka Kardosa był zaledwie tłem dla jastrzębian i przegrał 25:7. W drugiej odsłonie role na boisku odwróciły się diametralnie i to częstochowianie dyktowali warunki gry. - Powtarzamy cały czas, że mamy młody zespół, mówimy to już do znudzenia, ale tu nie da się nic nowego wymyśleć. Chłopaki z każdym meczem w PlusLidze zbierają doświadczenie - tłumaczy kapitan częstochowskiego zespołu, Dawid Murek, który powraca na parkiet po kontuzji łydki. 35-latek pauzował prawie dwa miesiące, a jego absencja była niezwykle odczuwalna w częstochowskich szeregach. Murek wraca do pełni sił i z pewnością z biegiem czasu w coraz większym wymiarze czasowym będzie wspierał swoich młodszych kolegów.
Sobotnie starcie dla obu drużyn będzie ostatnim tegorocznym pojedynkiem o ligowe punkty. Magnesem przyciągającym na trybuny częstochowskich kibiców będzie dodatkowo mecz byłych gwiazd klubu, za sprawą których w latach 90. zespół nie miał sobie równych na krajowej arenie. Byłe gwiazdy zaprezentują się na parkiecie tuż po zakończeniu spotkania z warszawską Politechniką, a do dyspozycji kibiców będą już od godziny 13.00.
Wkręt-met AZS Częstochowa - AZS Politechnika Warszawska / sobota 22.12., godz. 14.00