Izabela Bełcik: Znalazłyśmy odpowiedź

Półmetek fazy zasadniczej rozgrywek Orlen Ligi za nami. Atomówki zakończyły go na czwartym miejscu, ale do lidera tabeli tracą zaledwie dwa punkty.

Czołowym ekipom naszej ligi zależało, aby po dziewięciu kolejkach znaleźć się w pierwszej czwórce. Miejsce to bowiem gwarantowało uprzywilejowaną pozycję w Pucharze Polski. I tak zespoły z Bielska-Białej, Muszyny, Dąbrowy Górniczej i Sopotu rywalizację w tej imprezie rozpoczną od ćwierćfinałów.

Atom Trefl miejsce w gronie najlepszych drużyn zapewnił sobie m.in. wygrywając 3:0 w sobotę z AZS-em Metal-Fach Białystok. - To jest ważne zwycięstwo. Przystępowałyśmy do tego spotkania bardzo skoncentrowane. Wiedziałyśmy, że nie możemy odpuścić żadnej akcji - mówiła kapitan sopocianek, Izabela Bełcik. - Jak było widać, dziewczyny z AZS-u zagrały dobrze zagrywką. Mają naprawdę trudny serwis. Do tego fajnie prezentowały się w obronie i ataku. W ataku na dodatek jeszcze często dopisywało im szczęście. Dlatego też cały czas musiałyśmy być skupione. Nawet nasze kilku punktowe przewagi nie gwarantowały nam spokoju. Białostoczanki potrafiły niwelować straty, więc musiałyśmy trzymać nerwy na wodzy i grać z głową do samego końca - dodała.

Atomówki w pojedynku z AZS-em nie ustrzegły się jednak błędów. W pierwszym secie Akademiczki doprowadziły do remisu po 22, mimo że przegrywały już 17:22. Ostatecznie mistrzynie Polski triumfowały w tej partii, ale gospodynie napędziły rywalkom trochę strachu. - Nie wiem czy strachu? Ja osobiście się nie bałam. Wiadomo jednak, że jak się traci kilka punktów z rzędu, to przychodzi taka demotywacja i zniecierpliwienie, że nie można skończyć ataku, mimo iż wyprowadza się bardzo dobrą akcję. To jest na pewno deprymujące - przyznała rozgrywająca.

Najlepszą siatkarką sobotniego starcia okazała się Erika Coimbra. "Kiki" od początku sezonu zbierała nieprzychylne recenzje za swoje nie najlepsze występy na parkiecie. W weekend jednak zamknęła usta krytykom. - Erika powoli się wdraża w nasz zespół. Wiadomo, że trochę później do nas przyjechała. Do tej pory wszystko było na barkach Rachel Rourke. W sobotę dziewczyny z Białegostoku pograły trochę inaczej blokiem. Mocno nastawiły się na blokowanie Rachel, więc piłki w ataku zaczęły kończyć inne zawodniczki i z tego powodu bardzo się cieszę. W końcu ci którzy do tej pory pytali, co będzie gdy Rachel nie będzie miała swojego dnia, mają odpowiedź - stwierdziła z wyraźną satysfakcją w głosie Bełcik.

W trakcie potyczki z Akademiczkami na ławce trenerskiej Atomu zasiadł Adam Grabowski, a nie Jerzy Matlak. - Wiemy, że szkoleniowiec jest chory. Jest z nami w Białymstoku, ale nie pojawił się ani na porannym treningu, ani na meczu - wyjawiła kapitan sopocianek.

Źródło artykułu: