Słyszałem wiele dobrego o klubie z Częstochowy - rozmowa ze Srecko Lisinacem, środkowym AZS-u Częstochowa

Srecko Lisinac jest jednym z nowych nabytków Wkręt-metu AZS Częstochowa. Z 20-letnim serbskim środkowym, który puka do bram narodowej reprezentacji w częstochowskim klubie wiążą spore nadzieje.

Adrian Heluszka: Jesteś nowym zawodnikiem w szeregach Wkręt-metu AZS Częstochowa. W zeszłym tygodniu rozpocząłeś treningi z kolegami z zespołu. Jakie są twoje pierwsze wrażenia i odczucia po pierwszych dniach spędzonych w Częstochowie?

Srecko Lisinac: Moje pierwsze dni w Częstochowie oceniam bardzo dobrze. Myślę, że warunki do pracy mamy bardzo dobre. Koledzy z zespołu są bardzo fajni. Treningi są naprawdę na najwyższym poziomie i uważam, że stać nas na wiele w nadchodzącym sezonie.

Podpisałeś kontrakt z PGE Skrą Bełchatów, ale nadchodzący sezon spędzisz na wypożyczeniu w Częstochowie. Dlaczego zdecydowałeś się na występy w polskiej lidze?

- Na podstawie tego, co zauważyłem mogę powiedzieć, że polska liga jest jedną z najlepszych. Dlatego też zdecydowałem się tutaj grać. Wydaje mi się, że pod względem poziomu rozgrywek po lidze rosyjskiej i włoskiej polska liga zajmuje trzecie miejsce. Myślę, że PlusLiga, a szczególnie klub z Częstochowy, to doskonałe miejsce dla młodych zawodników, którzy mogą wiele zyskać mając okazje trenować ze starszymi i bardziej doświadczonymi zawodnikami. Trener również jest doskonałym fachowcem.

Jak sam wspomniałeś częstochowski klub, to znakomite miejsce dla młodych graczy, którzy mogą rozwijać tutaj swoją karierę…

- Słyszałem wiele dobrego o tym klubie. Oglądałem wiele meczów rozgrywanych w hali Polonia. Kibice są wspaniali, a muszę przyznać, że lubię żywiołowy doping.

W Bełchatowie występuje dwójka twoich rodaków: Aleksandar Atanasijević i Konstantin Cupković. Rozmawiałeś z nimi na temat polskiej ligi i życia w naszym kraju?

- Oczywiście, że tak. Mówili w samych superlatywach o warunkach treningowych w Polsce i poziomie rozgrywek, który jest bardzo wysoki. Wiem, że wiele ludzi lubi siatkówkę w Polsce i jest to jeden z najbardziej popularnych i lubianych sportów w waszym kraju. Zdaję sobie sprawę jednocześnie, że nie jest to łatwa liga. Występuje tu przecież wielu znakomitych siatkarzy.

Srecko Lisinac na tle klubowych pucharów
Srecko Lisinac na tle klubowych pucharów

Nadchodzący sezon spędzisz w częstochowskim klubie na wypożyczeniu, ale parafowałeś czteroletni kontrakt w Bełchatowie. Ten sezon będzie dla ciebie dobrym doświadczeniem i okazją do poznania naszej ligi. Potem masz zamiar wrócić do drużyny wicemistrza Polski i walczyć o miejsce w składzie?

- Tak naprawdę zobaczymy, co się wydarzy. Na razie jestem w Częstochowie i zobaczymy, jak w trakcie sezonu poukładają się pewne sprawy. Później będziemy się zastanawiać, co dalej.

Do tej pory miałeś okazję grać w rodzimych rozgrywkach w Serbii. Co możesz powiedzieć o lidze serbskiej?

- Serbska liga jest dużo słabsza od polskiej. W kraju panuje ekonomiczny kryzys i kluby nie mają pieniędzy. Dużo serbskich, i nie tylko graczy, wyjeżdża za granicę. Liga jest słabsza i nie ma zbyt wielu dobrych zawodników, z którymi można rywalizować. Najlepsi grając w Serbii co najwyżej dwa miesiące, później opuszczają kraj i wyjeżdżają, by grać w innych ligach.

Zdecydowałeś się na bełchatowski klub, ale słyszałem także, że miałeś oferty z włoskiej Serie A1. Możesz to potwierdzić?

- Kontaktowała się ze mną agencja menadżerska z Włoch, a nie przedstawiciele klubów. Mogę tak to określić. Zdecydowałem się jednak na przybycie do Polski, bo to lepsze rozwiązanie dla młodych siatkarzy.

Porozmawiajmy trochę o twojej przygodzie z narodową reprezentacją Serbii. Podczas tegorocznej edycji Ligi Światowej miałeś okazję zadebiutować w pierwszej reprezentacji prowadzonej przez Igora Kolakovicia. Jesteś zadowolony ze swoich występów?

- Jestem bardzo usatysfakcjonowany tym faktem, bo trener dał mi wiele szans do zaprezentowania swoich umiejętności. Bardzo dużo trenowaliśmy, a podstawowi gracze akurat odpoczywali przed ważnymi turniejami. Miałem szansę pokazać się i bardzo się z tego cieszę.

Jak zatem podsumujesz występ swojej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich w Londynie? To nie był dla was udany turniej…

- Nie zaliczymy na pewno tego turnieju do udanych. W tym roku rozegraliśmy naprawdę wiele ciężkich spotkań. Musieliśmy przebrnąć aż przez dwa turnieje kwalifikacyjne do igrzysk i na pewno nie przełożyło się to na efektywność naszej gry. Nasza gra nie wyglądała na pewno najlepiej. Nie mieliśmy także szczęścia w meczach z Niemcami, czy Brazylią. Prowadziliśmy, ale nasza gra zmieniała się na gorsze. Może wynikało to ze zmęczenia.

Za tobą kilka dni spędzone w Częstochowie. Co możesz powiedzieć o tym mieście? Jak się tutaj czujesz?

- Miasto jest bardzo ładne. Jest większe od mojego rodzinnego i nie mogę narzekać. Pogoda jest teraz bardzo dobra, ponieważ jak przyjechałem, to na termometrach było jakieś 15 stopni, a to dla mnie zimno (śmiech - dop.red).

Jesteś tutaj sam, bez rodziny. To trudna sytuacja dla ciebie?

- Jest ciężko, jak zawsze na początku. Trzeba jednak sobie radzić. Czasem, gdy sobie coś zakładasz, to wiesz, że musisz to zrobić. Jeśli chce się być zawodowym i profesjonalnym graczem, to trzeba się poświęcać.

20-letni środkowy przebija się do składu pierwszej reprezentacji Serbii
20-letni środkowy przebija się do składu pierwszej reprezentacji Serbii

Autor zdjęć: Kuba Kozłowski (azsczestochowa.pl)

Źródło artykułu: