Adrian Heluszka: Jesteś nowym zawodnikiem w szeregach Wkręt-metu AZS Częstochowa. W zeszłym tygodniu rozpocząłeś treningi z kolegami z zespołu. Jakie są twoje pierwsze wrażenia i odczucia po pierwszych dniach spędzonych w Częstochowie?
Srecko Lisinac: Moje pierwsze dni w Częstochowie oceniam bardzo dobrze. Myślę, że warunki do pracy mamy bardzo dobre. Koledzy z zespołu są bardzo fajni. Treningi są naprawdę na najwyższym poziomie i uważam, że stać nas na wiele w nadchodzącym sezonie.
Podpisałeś kontrakt z PGE Skrą Bełchatów, ale nadchodzący sezon spędzisz na wypożyczeniu w Częstochowie. Dlaczego zdecydowałeś się na występy w polskiej lidze?
- Na podstawie tego, co zauważyłem mogę powiedzieć, że polska liga jest jedną z najlepszych. Dlatego też zdecydowałem się tutaj grać. Wydaje mi się, że pod względem poziomu rozgrywek po lidze rosyjskiej i włoskiej polska liga zajmuje trzecie miejsce. Myślę, że PlusLiga, a szczególnie klub z Częstochowy, to doskonałe miejsce dla młodych zawodników, którzy mogą wiele zyskać mając okazje trenować ze starszymi i bardziej doświadczonymi zawodnikami. Trener również jest doskonałym fachowcem.
Jak sam wspomniałeś częstochowski klub, to znakomite miejsce dla młodych graczy, którzy mogą rozwijać tutaj swoją karierę…
- Słyszałem wiele dobrego o tym klubie. Oglądałem wiele meczów rozgrywanych w hali Polonia. Kibice są wspaniali, a muszę przyznać, że lubię żywiołowy doping.
W Bełchatowie występuje dwójka twoich rodaków: Aleksandar Atanasijević i Konstantin Cupković. Rozmawiałeś z nimi na temat polskiej ligi i życia w naszym kraju?
- Oczywiście, że tak. Mówili w samych superlatywach o warunkach treningowych w Polsce i poziomie rozgrywek, który jest bardzo wysoki. Wiem, że wiele ludzi lubi siatkówkę w Polsce i jest to jeden z najbardziej popularnych i lubianych sportów w waszym kraju. Zdaję sobie sprawę jednocześnie, że nie jest to łatwa liga. Występuje tu przecież wielu znakomitych siatkarzy.
Nadchodzący sezon spędzisz w częstochowskim klubie na wypożyczeniu, ale parafowałeś czteroletni kontrakt w Bełchatowie. Ten sezon będzie dla ciebie dobrym doświadczeniem i okazją do poznania naszej ligi. Potem masz zamiar wrócić do drużyny wicemistrza Polski i walczyć o miejsce w składzie?
- Tak naprawdę zobaczymy, co się wydarzy. Na razie jestem w Częstochowie i zobaczymy, jak w trakcie sezonu poukładają się pewne sprawy. Później będziemy się zastanawiać, co dalej.
Do tej pory miałeś okazję grać w rodzimych rozgrywkach w Serbii. Co możesz powiedzieć o lidze serbskiej?
- Serbska liga jest dużo słabsza od polskiej. W kraju panuje ekonomiczny kryzys i kluby nie mają pieniędzy. Dużo serbskich, i nie tylko graczy, wyjeżdża za granicę. Liga jest słabsza i nie ma zbyt wielu dobrych zawodników, z którymi można rywalizować. Najlepsi grając w Serbii co najwyżej dwa miesiące, później opuszczają kraj i wyjeżdżają, by grać w innych ligach.
Zdecydowałeś się na bełchatowski klub, ale słyszałem także, że miałeś oferty z włoskiej Serie A1. Możesz to potwierdzić?
- Kontaktowała się ze mną agencja menadżerska z Włoch, a nie przedstawiciele klubów. Mogę tak to określić. Zdecydowałem się jednak na przybycie do Polski, bo to lepsze rozwiązanie dla młodych siatkarzy.
Porozmawiajmy trochę o twojej przygodzie z narodową reprezentacją Serbii. Podczas tegorocznej edycji Ligi Światowej miałeś okazję zadebiutować w pierwszej reprezentacji prowadzonej przez Igora Kolakovicia. Jesteś zadowolony ze swoich występów?
- Jestem bardzo usatysfakcjonowany tym faktem, bo trener dał mi wiele szans do zaprezentowania swoich umiejętności. Bardzo dużo trenowaliśmy, a podstawowi gracze akurat odpoczywali przed ważnymi turniejami. Miałem szansę pokazać się i bardzo się z tego cieszę.
Jak zatem podsumujesz występ swojej reprezentacji na igrzyskach olimpijskich w Londynie? To nie był dla was udany turniej…
- Nie zaliczymy na pewno tego turnieju do udanych. W tym roku rozegraliśmy naprawdę wiele ciężkich spotkań. Musieliśmy przebrnąć aż przez dwa turnieje kwalifikacyjne do igrzysk i na pewno nie przełożyło się to na efektywność naszej gry. Nasza gra nie wyglądała na pewno najlepiej. Nie mieliśmy także szczęścia w meczach z Niemcami, czy Brazylią. Prowadziliśmy, ale nasza gra zmieniała się na gorsze. Może wynikało to ze zmęczenia.
Za tobą kilka dni spędzone w Częstochowie. Co możesz powiedzieć o tym mieście? Jak się tutaj czujesz?
- Miasto jest bardzo ładne. Jest większe od mojego rodzinnego i nie mogę narzekać. Pogoda jest teraz bardzo dobra, ponieważ jak przyjechałem, to na termometrach było jakieś 15 stopni, a to dla mnie zimno (śmiech - dop.red).
Jesteś tutaj sam, bez rodziny. To trudna sytuacja dla ciebie?
- Jest ciężko, jak zawsze na początku. Trzeba jednak sobie radzić. Czasem, gdy sobie coś zakładasz, to wiesz, że musisz to zrobić. Jeśli chce się być zawodowym i profesjonalnym graczem, to trzeba się poświęcać.
Autor zdjęć: Kuba Kozłowski (azsczestochowa.pl)