W składzie biało-czerwonych zgodnie z oczekiwaniami zabrakło kontuzjowanego środkowego Piotra Nowakowskiego, którego zastąpił Grzegorz Kosok. Dość niespodziewanie odważnie zaczęli spotkanie Kanadyjczycy, którzy głównie za sprawą swojego "bombardiera" Gavina Schmitta prowadzili 7:3. W tym czasie Schmitt zaaplikował Polakom trzy asy serwisowe! Później jednak mylił się seryjnie i przewaga rywali nad naszą drużyną stopniała do jednego "oczka". Mimo złego początku Polacy uruchomili w ataku Zbigniewa Bartmana oraz blok. Dwa razy w tym elemencie zaskoczył Marcin Możdżonek i nasza drużyna wyszła na trzypunktowe prowadzenie.
Po przerwie technicznej Polacy roztrwonili trzypunktową przewagę i zrobiło się tylko 16:15. Od tego momentu nasi zawodnicy mieli problemy z utrzymaniem większego dystansu nad rywalem. Wreszcie po bloku Freda Wintersa na Bartmanie Kanada wyrównała (19:19). Kanadyjczycy przejęli inicjatywę i dwukrotnie prowadzili. Chwilowe załamanie naszej drużyny nie trwało długo. Sygnał do odrabiania strat dał Bartman, ale wówczas w głównej roli wystąpił Gavin Schmitt. Atakujący Kanady najpierw doprowadził do stanu po 25, a wkrótce zaskoczył naszych przyjmujących mocną zagrywką. W walce na przewagi po raz kolejny biało-czerwoni wrócili do gry i nie pozwolili przeciwnikowi sprawić niespodzianki w pierwszej odsłonie.
Kolejną partię Polska rozpoczęła z Łukaszem Wiśniewskim na środku siatki, który w pierwszym secie dał dobrą zmianę. Dobry blok i atak dały naszym zawodnikom niewielką przewagę na początku. Goście odrobili straty w wyniku błędów w ataku Michała Kubiaka, który źle odczytał intencje blokujących. Kilkupunktowy dystans został zniwelowany do zera (po 16).
W kolejnych fragmentach nasza reprezentacja uruchomiła ten element siatkarski, który nie zawodził w pierwszym secie, a więc blok. Najpierw za sprawą Wiśniewskiego, a później Kosoka biało-czerwoni znaleźli sposób na niesamowitego Schmitta. Rywale zaczęli popełniać kolejne błędy, a Polacy powiększali przewagę. Po pojedynczym bloku Łukasza Żygadły zrobiło się 24:18, a set zakończył... oczywiście blok, a w nim rezerwowy Bartosz Kurek. W drugiej partii Polska rozbiła przyjezdnych.
Trzeci set rozpoczął się po myśli ekipy Andrei Anastasiego (4:1). Z wypracowanej przewagi wkrótce nie zostało jednak nic, bowiem nasza drużyna popełniła sporo błędów własnych, psuła zagrywkę i gubiła się w ataku (po 8). Na szczęście Żygadło zmienił rozegranie, co poskutkowało. Blok Kosoka, przesunięta krótka Wiśniewskiego i kiwka rozgrywającego naszej reprezentacji dały cztery punkty z rzędu (12:8).
Świetnie wprowadził się Wiśniewski. 23-letni środkowy popisał się mierzonym serwisem, po którym Polska schodziła na drugą przerwę techniczną z bezpieczną przewagą nad rywalem (16:11). Kolejne cztery akcje to już popis gry biało-czerwonych niemal w każdym elemencie, w tym zwłaszcza wspomnianego Wiśniewskiego (kolejny as!) oraz Bartmana. Polacy zbyt szybko chcieli zakończyć to spotkanie, i przeciwnik nabił im kilka punktów z rzędu. Ostatecznie jednak mecz zakończył się wynikiem 3:0 dla biało-czerwonych. Nasza kadra pomyślnie otworzyła turniej w katowickim Spodku.
Dzięki tej wygranej Polacy umocnili się na czele stawki w grupie B Ligi Światowej i mają już cztery punkty przewagi nad Brazylią.
Polska - Kanada 3:0 (28:26, 25:18, 25:20)
Polska: Żygadło, Kosok, Możdżonek, Kubiak, Bartman, Winiarski, Ignaczak (libero) oraz Ruciak, Wiśniewski, Kurek.
Kanada: Howatson, Schmitt, Perrin, Winters, Simac, Duff, Lewis (libero) oraz Soonias, Casias, Kamiński.
Oglądaj siatkówkę mężczyzn w Pilocie WP (link sponsorowany)