Czwartkowy mecz w niczym nie przypominał tego rozgrywanego dzień wcześniej. Swoją skuteczność zatracił Michał Łasko, siatkarze Jastrzębskiego Węgla nie mogli wstrzelić się zagrywką. Wyglądali tak, jakby ten pierwszy mecz zabrał im wszystkie siły. - Nie mam pojęcia o ich siłach, ale na pewno nam grało się dużo łatwiej. Presja tego pierwszego meczu zeszła. W środę było widać, że ciśnienie było spore. Zawsze te pierwsze mecze są trudne i w czwartek z przewagą tej jednej wygranej grało
nam się fajnie - powiedział po spotkaniu Paweł Zatorski.
Być może to właśnie presja związana z pierwszym półfinałowym spotkaniem była przyczyną "frajerskiej gry" w kilku momentach. - Dotyczyło to pewnie szans, które mieliśmy do wykorzystania i popełnialiśmy w nich jakieś głupie, proste błędy. Przez to w środę była taka wyrównana rywalizacja. Na pewno było bardzo dużo popsutych zagrywek i to było widać w tym drugim meczu, kiedy wprowadzaliśmy piłkę do gry, to jastrzębianie mieli naprawdę dużo problemów - przyznał libero bełchatowian.
Po dwóch dniach rywalizacji efekt jest jednak taki, że to drużyna z Bełchatowa ma na swoim koncie dwa zwycięstwa, a podopieczni Lorenzo Bernardiego wyjeżdżają z górniczego miasta z niczym. - Bardzo się z tego powodu cieszymy, ale jeszcze nie świętujemy awansu do finału, bo wiemy jak gorący jest teren w Jastrzębiu. Jedziemy tam oczywiście z nadzieję na zwycięstwo, ale wiemy jak ciężki będzie to cel do zrealizowania - tonuje nastroje siatkarz bełchatowskiej Skry.