Ewelina Sieczka: Nie mamy kompleksu Dąbrowy Górniczej

Atom Trefl Sopot przegrał pierwsze półfinałowe spotkanie rozgrywek PlusLigi Kobiet. Atomówki w sobotę nie dały rady powstrzymać Tauronu MKS-u Dąbrowy Górniczej i we własnej hali przegrały 1:3.

- Po dobrym początku w naszym wykonaniu nie wiem tak naprawdę co się stało. Fatalnie rozegrałyśmy kolejne sety. Praktycznie każdego seta rozpoczynałyśmy od stanu 6:1 dla Dąbrowy. Tak się nie da wygrywać w półfinale. MKS to jest za dobry zespół, żeby nie dokończyć meczu mając taką przewagę. Z nas zeszło powietrze i jakakolwiek wola walki. Przeciwniczki walczyły o każdą piłkę. Miały również troszkę szczęścia w niektórych akcjach, ale szczęście zawsze sprzyja lepszym - mówiła tuż po meczu zawodniczka Atomu Trefla Sopot - Ewelina Sieczka 

Atomówki w sobotnim spotkaniu bardzo gładko wygrały inauguracyjnego seta 25:11. Wydawało się, że zawodniczki z Sopotu kontrolują przebieg meczu. Jednak kolejne trzy partie zakończyły się zwycięstwem gości - W pierwszym secie super ustawiałyśmy blok, pracowałyśmy w obronie, rozgrywałyśmy różnorodne piłki. W kolejnych partiach wszystko się odwróciło o 360 stopni i nasza gra zaczęła wyglądać fatalnie. Myślę, że w każdym elemencie miałyśmy problemy - ocenia przyjmująca z Sopotu.

W niedzielę o godzinie 18:00 zostanie rozegrane drugie spotkanie półfinałowe w tej parze. Co Atomówki zmienią w swojej grze? - W niedzielę ponownie czeka nas ciężki mecz. Dąbrowa ma tą przewagę, że mają większe możliwości rotacji w składzie. Będzie to istotne w kolejnym spotkaniu. Postaramy się zaskoczyć czymś nowym nasze rywalki. Nie mamy kompleksu Dąbrowy Górniczej po porażce w Pucharze Polski. Po prostu rozegrały bardzo dobre spotkanie, a my nie zagrałyśmy tego co potrafimy. Mam nadzieję, że będzie tak jak w zeszłym roku, kiedy pierwszy mecz również przegrałyśmy. Kolejne trzy wygrałyśmy i to my zagrałyśmy w finale. Najważniejsze, żebyśmy się nie załamywały porażką - ocenia zawodniczka Atomu Trefla Sopot.

W sobotnim meczu trener Alessandro Chiappini dokonał dość nietypowej zmiany. Małgorzata Kożuch została wprowadzona na boisko właśnie za Sieczkę i pełniła rolę lewoskrzydłowej - Małgorzata bardzo dobrze się wprowadziła na pozycji przyjmującej. Myślę, że podołała temu zadaniu. Na treningach praktycznie wszystkie dziewczyny ćwiczą wszystkie elementy siatkarskie. U nas w przeciwieństwie do MKS-u brakuje możliwości rotowania składem. Nie jesteśmy za to odpowiedzialne, ale musimy sobie radzić z tą sytuacją - kończy Sieczka.

Komentarze (3)
avatar
chieri
26.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
kompleksu pewnie nie mają, ale mają inne problemy. kłopoty z brakiem kasy na koncie na 100 procent nie pozwalają się w pełni skoncentrować na grze w siatkę. wielka szkoda, że tak się dzieje 
avatar
steffen
25.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Gdyby się "obróciło o 360 stopni" to byście wygrały 3-0. :) Rozczochrana Gosia na przyjęcie, Megan na atak ? Od dawna to mówiłem. 
podpis
25.02.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To nawet taki super trener nie potrafi Sieczki nauczyć przyjęcia, a rok temu po jakimś wywiadzie miało być inaczej, a jest /w buraki/.
/Mks to jest za dobry zespół/, wreszcie panna coś mądrego
Czytaj całość