Grzegorz Pilarz: To sędziowie mają podejmować decyzje, a nie zawodnicy

Przetrzebiona kontuzjami ZAKSA Kędzierzyn-Koźle przegrała z Asseco Resovią Rzeszów 1:3. Mecz wzbudził wiele kontrowersji ze względu na błędy arbitrów. - Pierwszy raz mi się przytrafiło, żeby taki kabaret był na boisku - ocenił Grzegorz Pilarz.

Na pierwszy plan w pojedynku rozgrywanym w sobotnie popołudnie w hali Podpromie wysunęli się arbitrzy. Zastrzeżenia do pracy sędziów mieli przedstawiciele obu zespołów. - To sędziowie mają prowadzić spotkanie i podejmować decyzje, a nie może być tak, że zawodnicy im w tym pomagają. Ani dla nas, ani dla Resovii mecz się nie zakończył. Chłopaki wiedzą, że w czwartym secie było 24:14. Bez względu na to, jak duża była przewaga, spotkanie wciąż trwało, a sędziowie je zakończyli - relacjonował Grzegorz Pilarz.

Zawodników zdenerwowały nie tylko pomyłki w trakcie meczu, ale także sposób, w jaki arbitrzy chcieli je później naprawić. - Po półgodzinie powiedziano nam, że w ciągu pięciu minut mamy się stawić na boisku, aby dograć mecz do końca. Trochę to śmieszna decyzja, zważywszy, że połowa chłopaków już była pod prysznicem, a reszta na kontroli antydopingowej. Decyzja była taka, że nie przystąpimy do gry, którą sędziowie już zakończyli. Pierwszy raz mi się przytrafiło, żeby taki kabaret był na boisku. Nie pozwolono nam wpisać żadnych uwag do protokołu. W związku z tym nie podpisaliśmy go. Klub wystosuje odpowiednie pismo, w którym wyrazi nasze zdanie na ten temat. To kuriozum, żeby nie pozwolić kapitanowi wpisać notatki. Jestem bardzo ciekawy, co zrobią z tym władze PlusLigi - poinformował zawodnik ZAKSY.

Kędzierzynianie przyjechali do Rzeszowa w mocno okrojonym składzie. Kontuzje wyeliminowały z gry sześciu zawodników, a dwóch graczy, którzy zagrali w sobotnim spotkaniu, wciąż zażywa antybiotyki. - Pomimo trudnej sytuacji kadrowej byliśmy bardzo pozytywnie nastawieni przed tym meczem i chcieliśmy sprawić psikusa Resovii. Tej energii wystarczyło nam tylko na pierwszy set, a później niestety gra nam się trochę „rozjechała”. Na początku bardzo dobrze wychodziła nam zagrywka, ale nie udało się utrzymać tego w dalszej części rywalizacji. Resovia natomiast miała w swoich szeregach Grozera, który zagrał świetne spotkanie - podsumował rozgrywający.

W środę tuż przed meczem z Arkasem Izmir urazu nabawił się Paweł Zagumny. Pojedynek w Rzeszowie był drugi meczem z rzędu, podczas którego grę ZAKSY prowadził Pilarz. - Uraz Pawła nie jest poważny i jego powrót to kwestia dni. Bardzo możliwe, że zagra już w środę, a jeśli nie, to na pewno będzie gotowy na kolejne spotkanie ligowe. W ostatnich dwóch meczach starałem się grać najlepiej jak potrafiłem, choć niewątpliwie sytuacja, kiedy nie ma się zmiennika, nie jest zbyt komfortowa - przyznał.

O zespole z Kędzierzyna-Koźla ostatnio wspomina się głównie w kontekście kolejnych urazów. - Nie wiem, czy jest sens jeszcze mówić o tych kontuzjach, bo problemy zdrowotne dokuczają nam już od jakiegoś czasu. Skupmy się teraz na graniu, a nie na urazach. Spróbujmy wyjść z tej trudnej dla nas sytuacji, bo mówienie o tym nie da nam dodatkowych zawodników czy punktów - zakończył siatkarz, który kiedyś występował w klubie z Rzeszowa.

Źródło artykułu: