Po kontuzji i długiej przerwie w grze do pierwszego składu Impel Gwardii Wrocław powróciła Katarzyna Jaszewska. We wtorek zagrała ona w 1/8 Pucharu Challenge przeciwko szwajcarskiej drużynie VFM Franches-Montagne. - Bardzo się cieszę, że mogę już występować w meczach. Nie ukrywam, że ta przerwa się trochę wydłużyła. Myślałam, że potrwa to odrobinę krócej. Niestety kręgosłup dawał mi się we znaki dosyć długo, ale ja chciałam doprowadzić to wszystko do takiego stanu "tip-top". Na tę chwilę tak jest, mogę spokojnie trenować i grać - mówiła po spotkaniu Jaszewska.
- Na tę chwilę jest wszystko dobrze, nic mnie nie boli. Mam jednak zestaw dodatkowych ćwiczeń w ramach tzw. prewencji, które wykonuję, żeby moje plecy były w dobrym stanie - dodała.
Siatkarka Impel Gwardii miała problemy z plecami. - Po prostu, kolokwialnie mówiąc, zablokowały mi się plecy. To kwestia stawów krzyżowo-biodrowych, miałam je dosyć mocno pospinane. Liczba skoków i meczów dała się we znaki. Wszystko to się na siebie nałożyło. Potem musiałam mieć więc trochę dłuższą absencję. Chcę jednak już o tym naprawdę zapomnieć i iść dalej - podkreśliła przyjmująca drużyny prowadzonej przez Rafała Błaszczyka.
Wrocławianki w 1/8 Pucharu Challenge pokonały 3:0 drużynę ze Szwajcarii. Dla siatkarek Impel Gwardii nie było to jednak łatwe spotkanie, a rywalki pokazały, że potrafią grać w siatkówkę na wysokim poziomie. - Na pewno był to zespół, który potrafi już grać na dość wysokim poziomie, zespół dysponujący niezłą zagrywką i grający dobrze w polu. Widać, że taktyką rywalek jest dobry serwis, chcą nim wykluczyć kombinacyjną grę na siatce. Dzięki zagrywce jest im łatwiej ustawiać blok, a że mają dobrą obronę - mogą wyprowadzać wiele kontr, co zresztą w tym spotkaniu pokazały. Myślę, że my również zagrałyśmy ofiarnie, udowodniłyśmy, że chcemy dalej walczyć w europejskich pucharach. Skoro już tyle wygrałyśmy, to dlaczego nie miałybyśmy skorzystać z tej szansy? - skomentowała Katarzyna Jaszewska.
Już w sobotę wrocławianki w PlusLidze Kobiet zmierzą się z drużyną Tauron MKS Dąbrowa Górnicza. Drużyna Impel Gwardii cały czas walczy o to, aby znaleźć się w czołowej szóstce w tabeli. - Nie odpuścimy, bo nie ukrywam, że miałyśmy w tym sezonie bardzo pod górkę. Było i nadal zresztą jest wiele kontuzji, choć powoli się z nich wygrzebujemy. Mam nadzieję, że w końcówce pokażemy, na co nas stać, choć z pewnością łatwo nie będzie, bo nikt nie odpuści - zaznaczyła zawodniczka.
Po tygodniowym okresie bez meczów o stawkę wrocławianki znów będą grały co kilka dni. Te siedem luźniejszych dni bardzo przydało się jednak drużynie z Wrocławia. - Liczba meczów, jakie ostatnio zagrałyśmy, była ogromna. Nie ukrywam, że w ogóle ten sezon jest bardzo ciężki. Stąd też pewnie taka liczba kontuzji i różnych dolegliwości. Spotkania grane są czasami praktycznie co dwa dni. Trudno się wtedy taktycznie przygotować do kolejnego przeciwnika, więc co tu dopiero mówić o przygotowaniu fizycznym… Daje nam to w kość, ale chcemy doprowadzić do końca wszystko, co nam pozostało, czyli Puchar Challenge i ligę. Najważniejsza jest oczywiście PlusLiga Kobiet, dlatego będziemy się starały zagrać z Tauronem jak najlepiej, jak najbardziej ofiarnie i ambitnie. Jaki będzie wynik - zobaczymy. Ważne, abyśmy zostawiły na parkiecie serce, abyśmy zrobiły wszystko, by wygrać. Jeżeli tak będzie, nie będziemy miały potem w razie przegranej wyrzutów sumienia. Ale staramy się nawet nie dopuszczać do siebie myśli o porażce - podsumowała Katarzyna Jaszewska.