PP siatkarek: Mineralne nie obronią trofeum! - relacja ze spotkania Bank BPS Muszyna - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza

Genialne widowisko zakończyło pierwszy dzień zmagań radomskiego turnieju finałowego Pucharu Polski. Ogromną ilość emocji swoim fanom w ponad dwuipółgodzinnym pojedynku dostarczyły Bank BPS Muszyna i Tauron MKS Dąbrowa Górnicza.

Drugi półfinał radomskiego Pucharu Polski zapowiadał się jeszcze ciekawiej od pierwszego. Punktualnie o godzinie 20 na parkiecie pojawiły się siatkarki z Muszyny oraz Dąbrowy Górniczej, czyli zespoły numer 1 i 3 bieżącego sezonu. Jednak w dwóch dotychczas rozegranych spotkaniach pomiędzy tymi drużynami obronną ręką wychodził niżej notowany team, czyli dąbrowski MKS. Kibicom w pamięci utkwił szczególnie mecz w hali Centrum. Na terenie Zagłębia Dąbrowskiego muszynianki nie miały żadnych szans i uległy 0:3.

To właśnie magia liczb miała być jednym z kluczy Tauronu do zwycięstwa na neutralnym terenie. Zła passa nie martwiła za to Bogdan Serwińskiego, który znalazł doskonałą odpowiedź. - Do trzech razy sztuka - powtarzał pełen optymizmu przed pojedynkiem. Jednak pierwsze akcje meczu nie należały do jego zespołu.

Mineralne miały problemy z odbiorem zagrywek podopiecznych Waldemara Kawki, a także skończeniem pierwszego ataku. Nie przełożyło się to na znaczne straty punktowe. MKS zdołał wyjść na skromne, dwupunktowe prowadzenie, które nie trwało zbyt długo. Muszynianki bardzo szybko zabrały się do pracy. Nieoceniona, po raz kolejny, okazała się Agnieszka Bednarek-Kasza. Środkowa reprezentacji potwierdziła wysoką dyspozycję, katując rywalki udanymi zagraniami w ataku i bloku. Mocna zagrywka dała się we znaki przyjmującym z Dąbrowy Górniczej. O swoich predyspozycjach w tym elemencie siatkarskiego rzemiosła przypomniała Anna Werblińska, dwukrotnie wybierana najlepszą serwującą Ligi Mistrzyń.

Premierowa odsłona zdecydowanie nie układała się po myśli Tauronu. Nieskuteczność liderek - Izabeli Żebrowskiej oraz Charlotte Leys, a także brak elementu, który mógłby pomóc dąbrowiankom w odrabianiu strat znacznie przyspieszył pierwszą część gry. Przewaga mistrzyń Polski i obrończyń Pucharu Polski sięgnęła aż 11 oczek (19:8), kiedy kolejny atak wrócił w pole MKS-u z Dąbrowy Górniczej. Liczne zmiany Waldemara Kawki w końcówce nieznacznie pozwoliło zmniejszyć straty, ale o całkowitym zniwelowaniu nie było już mowy. Skuteczny atak Joanny Kaczor zakończył pierwszego seta przy stanie 25:16.

Pozytywny bodziec w ostatnich akcjach partii pozwolił na lepsze wejście w kolejną odsłonę. Początek  ponownie należał do nich. Mniej błędów po ich stronie siatki pozwoliło by tablica świetlna radomskiej hali pokazywała wynik 7:4. Jednak Bank BPS odrobił straty z nawiązką jeszcze przed pierwszą regulaminową przerwą techniczną.

Nic nie wskazywało na to, aby scenariusz z poprzedniej części miałby się nie powtórzyć. Mineralne kontrolowały przebieg drugiej części gry oraz jej wynik. Podopieczne Bogdana Serwińskiego utrzymywały trzy punkty przewagi. Udane zbicie Debby Stam-Pilon wyprowadziło Bank BPS na prowadzenie 20:17. Wówczas gra Mineralnych kompletnie się załamała.

Motorem napędowym ofensywnych poczynań dąbrowianek była Leys, która została tak bardzo poszukiwaną wcześniej liderką. Bardzo dobrze zafunkcjonował blok dąbrowianek, które zaczęły zatrzymywać nawet najlepsze atakujące Banku BPS. Błąd w przyjęciu w newralgicznym momencie popełniła również Mariola Zenik, która przyjęła autową zagrywkę w taki sposób, że przechodząca piłka szybko znalazła się ponownie w boisku obrończyń tytułu. Nagle zrobiło się 20:21, a kolejne akcje również potoczyły się po stronie Tauronu. Rozpoczął się festiwal nieporadności muszynianek w ataku. Szybką egzekucję zakończył błąd Kaczor, dający wyrównanie stanu pojedynku przy stanie 21:25.

Dla kibiców z Muszyny to był prawdziwy szok, ale nie ostatni tego dnia. W osłupienie wprowadziła ich seria czterech kolejnych bloków Tauronu w pierwszych pięciu akcjach. Efekt? Wynik 7:1, prawdziwy nokaut! Trener Kawka pozostawił na parkiecie Katarzynę Zaroślińską, co okazało się prawdziwym strzałem w dziesiątkę. Była atakująca Budowlanych Łódź znacznie odciążyła Leys, a przede wszystkim była autorką kilku spektakularnych bloków. Najbardziej widowiskowy okazał się ten, który dał MKS 15. punkt. Niezwykle długą mogła zakończyć Kinga Kasprzak, ale doskonała "czapa" Zaroślińskiej.

Koniec emocji? Nic bardziej mylnego. Nawet 7-punktowa przewaga nie była gwarancją zwycięstwa. Atomowe serwisy Rachel Rourke doprowadziły do stanu 19:17 na korzyść dąbrowianek i pozwoliło na obejrzenie widowiskowej końcówki. Gdy wydawało się, że wszystko jest już jasne (23:19), dąbrowianki zaprzepaściły swoją ogromną przewagę. Dwukrotnie pomyliła się Leys, czym doprowadziła do stanu 23:23. Po chwili udana kontra Bednarek-Kaszy. Gra toczyła się dalej. Zdecydowanie najbardziej widowiskową akcją meczu była ta, w której atomowy atak Skowrońskiej zatrzymał się na bloku. Piłka wróciła z niezwykłym impetem i trafiła w twarz Krystynę Strasz i spowodowały jej nokaut. Co nie udało się przy tej okazji, spełniło się w końcu przy stanie 28:27. Kapitan Tauronu podskoczyła z radości, kiedy jej atak zahaczył o potrójny blok rywalek i dał upragnione zwycięstwo.

Również czwartego seta nie można było oglądać w spokoju. Wszystko układało się po myśli Waldemara Kawki. Serią niesamowitych zagrań popisała się również Magdalena Śliwa, która przechodziła samą siebie blokując, atakując i broniąc w kolejnych akcjach. Wydawało się, że decydujący cios MKS zadał po drugiej przerwie technicznej. Przed nią przegrywał 14:16, a chwilę później prowadził już 19:16. Seria pomyłek pozwoliła jeszcze Mineralnym doprowadzić do stanu 20:20. Dodatkowe dwa oczka wywalczone przez Bank BPS gwarantowały wielkie emocje do ostatniej piłki. Ostatnie słowo należało do Australijki Rourke, której dwa ataki doprowadziły do tie-breaka.

Decydująca część gry toczona była punkt za punkt, akcja za akcje. Tylko przez moment, dzięki udanym akcjom Rourke, Bank BPS prowadził różnicą dwóch oczek (7:5), ale cała swoją przewagę stracił jeszcze przed zmianą stron, na której na tablicy świetlnej widniał wynik 8:7 na korzyść Tauronu. Od tego zdarzenia wszystko wróciło do normy. Tak emocjonuje starcie nie decydowało o awansie do finału Pucharu Polski. Szalę zwycięstwa na stronę dąbrowianek przechyliła Leys, która wykonała dwa decydujące ataki przy stanie 16:14.

Genialny mecz zakończył się sukcesem Tauronu, który w sobotę, już o 14.45 zmierzy się w finale z Atomem Treflem Sopot.

Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - Bank BPS Muszynianka Fakro Muszyna 3:2 (16:25, 25:21, 29:27, 23:25, 16:14)

MKS: Leys, Liniarska, Dirickx, Żebrowska, Skowrońska, Plchotova, Strasz (libero) oraz Śliwa, Nuszel, Zaroślińska, Lis.

Bank BPS: Werblińska, Bednarek-Kasza, Kaczor, Radecka, Djurisić, Stam-Pilon, Zenik (libero) oraz Rabka, Rourke, Kasprzak, Gajgał, Wensink.

MVP: Ivana Plchotova (MKS).

Źródło artykułu: