Robin Hood powrócił - relacja ze spotkania PTPS Piła - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza

Był już w PlusLidze Kobiet sezon, w którym siatkarki z Dąbrowy Górniczej wcielały się w rolę legendarnego Robin Hooda. Mianowicie potrafiły ogrywać najpotężniejszych polskiej sceny, a punkty oddawać najsłabszym. Sytuacja wydaje się powtarzać w bieżących zmaganiach. Po efektownych sukcesach nad Bankiem BPS i Aluprofem podopieczne Waldemara Kawki zawiodły w Pile.

Ta opowieść swój początek ma w sezonie 2008/2009, kiedy wówczas jeszcze Enion Energia MKS Dąbrowa Górnicza rozgrywała swój drugi sezon w PlusLidze Kobiet. Nowa siła w żeńskiej siatkówce miała już swoje pierwsze sukcesy, wygrane spotkania ze zdecydowanie mocniejszymi rywalami. Dąbrowiankom marzyły się medale, ale do dobrego miejsca przed fazą play-off zabrakło zwycięstw z ekipami pokroju Gedanii Żukowo czy Calisii Kalisz, które heroicznie walczyły o utrzymanie. Wówczas po raz pierwszy siatkarki z Zagłębia Dąbrowskiego zaczęto utożsamiać z legendarną postacią niejakiego Robin Hooda, który według angielskich legend zabierał bogatym, a rozdawał potrzebującym.

W ostatnim czasie podopieczne Waldemara Kawki ponownie postawiły się swoim odwiecznym rywalkom w walce o najwyższe lokaty w ekstraklasie siatkarek, czyli Bankowi BPS Muszyna oraz Aluprofowi Bielsko-Biała, z którym dąbrowianki zawsze miały spore problemy. Rok 2012 rozpoczął się bardzo obiecująco, a po ostatnim sukcesie fani MKS-u byli już niemal pewni 3. miejsca na koniec rundy zasadniczej. Z kolei fani w Pile liczyli na ugranie chociaż jednego oczka w starciu z Tauronem, które byłoby bezcenne w kontekście walki o utrzymanie i perspektywie wyjazdu na białostocki parkiet już w kolejnej serii gier.

Wynik spotkania i jego przebieg pewnie nie przewinął się przez myśl szerszej grupie fanów licznie wypełniających halę przy ulicy Żeromskiego na północy Wielkopolski.

Poszczególne odsłony wyglądały bardzo podobnie. Zespoły nie wychodziły na zdecydowane prowadzenie. Częściej inicjatywę przejmowały gospodynie, które zachowywały więcej zimnej krwi w końcówkach i przechylały szalę zwycięstwa na swoją korzyść.

To zdecydowanie nie był pojedynek atakujących. Skuteczność zbić obydwu zespołów w sobotę  spadła poniżej normy. Głównie za sprawą świetnej postawy blokujących. W całym, trzysetowym starciu zawodniczki zatrzymywały się skutecznie aż 27 razy! Absolutnie wyjątkowa pod tym względem była trzecia partia, w której PTPS wykonał 6 skutecznych bloków, a MKS 7! Po stronie przyjezdnych brylowała Ivana Plchotovaktóra zanotowała sześć udanych akcji tego typu. Dość niespodziewania po drugiej stronie siatki takim samym dorobkiem może się pochwalić... rozgrywająca, Anna Kaczmar.

Statystyki poszczególnych elementów siatkarskiego rzemiosła oscylowały w granicach remisu. Gospodynie samodzielnie wywalczyły 55 punktów, a rywalki 52. Szalę zwycięstwa na stronę pilanek przechyliły... błędy przeciwniczek. Bilans wywalczonych oczek w ten sposób to 20:16 na korzyść podopiecznych Mirosława Zawieracza.

PTPS ograł dąbrowianki 3:0 i zrobił milowy krok do utrzymania się w gronie zespołów PlusLigi Kobiet. Robin Hood z południa Polski został uhonorowany przez 4. w tabeli Aluprof, który nie zdołał wykorzystać potknięcia Tauronu i nie odrobił całej straty. Najskuteczniejszą siatkarką meczu okazała się Belgijka Charlotte Leys, która wywalczyła 14 punktów dla swojego zespołu. Dwanaście było dziełem Elżbiety Skowrońskiej, a 10 Plchotovej. Jednak statuetka MVP trafiła do liderki PTPS, czyli Weroniki Hudimy, autorki 13 oczek.

Pilanki wykonały bardzo zdecydowany krok w stronę pozostania w ósemce najlepszych zespołów żeńskiej ekstraklasy. Ciągle nie mogą lekceważyć białostockich Akademiczek i pojedynku w następnej kolejce na podlaskim parkiecie.

PTPS Piła - Tauron MKS Dąbrowa Górnicza 3:0 (25:23, 25:22, 25:23)

PTPS: Brown, Martałek, Hudima, Kaczmar, Krawulska, Kosmatka, Wysocka (libero) oraz Naczk, Paszek, Kuligowska.

MKS: Leys, Dirickx, Lis, Żebrowska, Skowrońska, Plchotova, Strasz (libero) oraz Nuszel, Zaroślińska, Śliwa, Liniarska.

MVP: Weronika Hudima (PTPS)

Sędziowie: Kobienia (pierwszy) oraz Ignatowicz (drugi).

Źródło artykułu: