LM: Demolka Skry - relacja z meczu PGE Skra Bełchatów - Budvanska Riviera Budva

Licznie zgromadzona publiczność, która przyszła obejrzeć zmagania PGE Skry w Lidze Mistrzów, nie zawiodła się. Mistrz Polski zdemolował czarnogórską Budvanską Riviera Budvę 3:0, pewnie wygrywając każdego seta. Dość powiedzieć, że goście w żadnej z trzech partii nie zdobyli więcej niż 20 punktów.

Początek meczu, jak i całe spotkanie, należał do PGE Skry Bełchatów. Gospodarze szybko osiągnęli dwupunktową przewagę, którą przed przerwą techniczną zdołali powiększyć o kolejne dwa punkty i na czas schodzili przy stanie 8:4.

Po regulaminowej pauzie walka do stanu 10:7 toczyła się punkt za punkt. W drużynie mistrza Polski skutecznie ze środka atakował i blokował Wytze Kooistra. To między innymi po jego dobrych zagraniach PGE Skra zdołała powiększyć swoją
przewagę o kolejne trzy oczka i na drugą przerwę techniczną w pierwszej partii schodziła przy wyniku 16:9.

Po minucie przerwy Bartosz Kurek dołożył jeszcze jeden punkt bezpośrednio z zagrywki i trener czarnogórskiej Budvy był zmuszony wziąć czas dla swojego zespołu.

W dalszej części seta nie do zatrzymania był wcześniej wspomniany Kooistra oraz Aleksandar Atanasijević. Zupełnie inaczej sytuacja wyglądała po drugiej stronie siatki. Przez szczelne dłonie Miguela Angela Falaski nie mogli się przedrzeć ani Vojin Cacić ani Gojko Cuk.

Seta efektownym asem zakończył kapitan PGE Skry Mariusz Wlazły, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku zmieniając rozgrywającego żółto-czarnych.

Drugiego seta zaczęli goście, ale podobnie jak w pierwszej odsłonie, pierwsze punkty zdobyła Skra. Przy stanie 4:2 dla podopiecznych Jacka Nawrockiego punktowym blokiem popisał się serbski atakujący zespołu z Bełchatowa, do tego coraz większe problemy z atakiem zaczęli mieć siatkarze Budvanskiej Riviery i na tablicy świetlnej w łódzkiej hali MOSiR-u pojawił się wynik 8:2 dla gospodarzy środowego pojedynku.

Po czasie poważne problemy z przyjęciem zagrywek Karola Kłosa miał libero przyjezdnych Ivan Rasović, blokiem zatrzymany został Ivan Raić i drużyna z Bełchatowa w połowie seta prowadziła 14:4. Od tego momentu na parkiecie
toczyła się walka punkt za punkt. Bełchatowianie spokojnie utrzymali swoją wysoką przewagę do końca seta, którego wygrali 25:15.

W trzecim secie trener mistrzów Polski zarządził trzy zmiany. Kibice zgromadzeni w łódzkiej hali po raz pierwszy na parkiecie zobaczyli Marcina Możdżonka, który zastąpił Kłosa. Od początku trzeciej partii zaczął również rozgrywający Paweł Woicki oraz Konstantin Cupković zmieniający odpowiednio Falaskę i Kurka.

Trzeciego seta, podobnie jak dwie pierwsze partie, lepiej zaczęli gospodarze. Przy stanie 4:4 kolejne cztery punkty zdobyli żółto-czarni, którzy schodzili na pierwszą przerwę techniczną w trzeciej odsłonie meczu z czteropunktowym prowadzeniem.

Po pierwszej przerwie technicznej siatkarze PGE Skry jeszcze powiększyli swoją przewagę o cztery punkty i na drugi czas schodzili przy stanie 16:8. Taki wynik to przede wszystkim skutek bardzo dobrej gry w obronie bełchatowskiego teamu.

Do końca trzeciej, i jak się później okazało ostatniej partii, siatkarze z Bełchatowa nie oddali już wysokiego prowadzenia i pewnie zwyciężyli 25:17.

PGE Skra Bełchatów - Budvanska Riviera Budva 3:0 (25:16, 25:15, 25:17)

Skra Bełchatów: Kooistra, Kłos, Kurek, Falasca, Atanasijević, Zatorski, Bąkiewicz oraz Cupković, Wlazły, Woicki, Możdżonek.

Budvanska Budva: Cacić, Cuk, Raić, Racović, Dabović, Dukić, Marković oraz Cedić.

Komentarze (6)
aknemes
18.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
czytam: demolka Skry i myślę: pewnie Budva nie wyszła z 10 punktów na set, albo coś podobnego. patrzę na końcowy wynik i nie było aż takiej demolki, chociaż trzeba przyznać, że mecz z cyklu łat Czytaj całość
avatar
Fanka91
18.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Poziom rywala Skry Bełchatów był *żenujący*. W niektórych momentach aż przykro było obserwować ich poczynania. Też nie mogę doczekać się już Pucharu Polski - przynajmniej wtedy poziom wszystkic Czytaj całość
mcaga
18.01.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Mecz bez historii, pewna wygrana. Jak widzę, Skra, podobnie jak ZAKSA w wyjściowym składzie zagrała rezerwami. Finały Pucharu Polski zapowiadają się pasjonująco!