Najbliżej pozyskania przyjmującego jest zespół Radomskiego Centrum Siatkarskiego, a to dlatego, że Grzegorz Szumielewicz mógłby na Politechnice Radomskiej zdobyć upragniony dyplom. O siatkarza pytało kilka klubów, ale najbliżej mu do RCS-u. - Prowadziłem rozmowy z kilkoma klubami, ale wszystko wskazuje na to, że wrócę do Radomia i będę grał w drugiej lidze. Odmówiłem innym, ponieważ chcę skończyć studia i zdobyć licencjat z wychowania fizycznego. Niestety w nie każdym klubie miałbym taką możliwość. Poza tym Radom jest miastem, z którym czuję się najbardziej związany - powiedział dla portlu SportoweFakty.pl Grzegorz Szumielewicz.
Wychowanek STS Skarżysko-Kamienna może mieć po roku nie lada problem, jeśli z RCS-em nie awansuje do pierwszej ligi, ponieważ czas spędzony w drugiej lidze może spowodować, że wypadnie z siatkarskiego obiegu. Radomską drużynę w przyszłym sezonie poprowadzi dwukrotny mistrz Polski jako zawodnik - Jacek Skrok, który zastąpił na tym stanowisku Arkadiusza Sawiczyńskiego. Drugoligowa ekipa będzie miała niewątpliwie wysokie aspiracje. Kadra nie jest zamknięta i zespól mogą jeszcze wzmocnić Krzysztof Staniec i Michał Kocoń. Jednak jeśli ekipa z Radomia nie zdołałaby wywalczyć awansu, to Grzegorzowi Szumielewiczowi może być trudno wrócić do grania na wysokim poziomie, bo druga liga na pewno nie jest jego marzeniem. - Trochę się tego obawiam, ale muszę pomyśleć też o swojej przyszłości. Wykształcenie jest dla mnie równie ważne jak moja kariera, a poza tym chcę dużo grać. Czuję głód gry -mówił Szumielewicz.
Mierzący 193 centymetry siatkarz ostatnie dwa sezony spędził w pierwszej lidze i w jego opinii poziom tych rozgrywek podnosi się z roku na rok, bo grają tam coraz mocniejsi zawodnicy. Oni niewątpliwie podnoszą atrakcyjność tych rozgrywek, które stanowią bezpośrednie zaplecze dla PlusLigi. - Pierwsza liga staje się coraz silniejsza. Obcokrajowcy wypierają z PlusLigi słabszych, a ci wzmacniają zespoły grające w niższej klasie. Występy w Gorzowie i Świdniku dały mi cenne doświadczenie. Żałuję jedynie, że w zeszłym sezonie nie miałem za wielu okazji do grania - uważa siatkarz.
W ubiegłym sezonie Grzesiek Szumielewicz bronił barw drużyny ze Świdnika, gdzie o miejsce w składzie konkurował z Marcinem Jaroszem, Zbigniewem Żurkiem i Jakubem Guzem. Avia w pewnym momencie była uważana za rewelację rozgrywek. Świdniczanie stosunkowo łatwo rozprawiali się z bardzo trudnymi rywalami, m.in.: Treflem Gdańsk i Gwardią Wrocław. Później jednak przychodziły porażki z teoretycznie łatwiejszymi rywalami. - Trudno powiedzieć, co było przyczyną naszej nierównej gry. Być może nie potrafiliśmy się do końca zmobilizować na teoretycznie słabszych przeciwników. Koniec ligi to już była nerwówka, zostały mecze, które musieliśmy wygrać, a do tego doszła presja i tak to się wszystko skończyło. Wcześniej praktycznie z każdą drużyną z pierwszej czwórki wygraliśmy po dwa razy. Oprócz drużyny z Poznania, z nimi odnieśliśmy jedno zwycięstwo - zakończył przyjmujący.