Do Muszyny przyjechały młode Serbki, które po raz kolejny w Lidze Mistrzyń wyróżniać się będą średnią wieku drużyny. Bogdan Serwiński spodziewał się takiego obrotu spraw i zamieszał nieco w wyjściowym ustawieniu. Po raz pierwszy od dłuższego czasu w pierwszej szóstce wybiegła Kinga Kasprzak, która przez długi czas zmagała się z urazem pochodzącym jeszcze z sezonu reprezentacyjnego. Zastąpiła Annę Werblińską. Z kolei parę na środku z niezawodną Agnieszką Bednarek-Kaszą tym razem stworzyła Holenderka Caroline Wensink.
Mineralne nie czekały długo na przystąpienie do szturmu. Wyraźną przewagę miały już od pierwszej piłki. Chwilowy remis przyjezdne zawdzięczały nieporozumieniu w szeregach obronnych mistrzyń Polski. To było jednak przy stanie 2:2. Na pierwszej przerwie technicznej gospodynie miały już cztery punkty przewagi. W dobrej dyspozycji znajdowała się Joanna Kaczor, która w pierwszych atakach była nie do zatrzymania przez serbski blok. Milena Radecka mogła swobodnie wybierać w usługach swoich koleżanek, które w ataku spisywały się bardzo dobrze. Najlepsza klubowa drużyna Serbii wyczekiwała jedynie na błędy Banku BPS. Te zdarzały się często, ale nie aż tak, aby muszynianki mogły bać się o wynik odsłony.
Nieco inaczej było w drugiej części, kiedy podopieczne trenera Serwińskiego rozluźniły się i popełniały wiele błędów, które nie powinny się przydarzyć tak doświadczonej ekipie, mając po drugiej stronie siatki nowicjuszki na europejskich parkietach. Źle wyglądało przyjęcie po muszyńskiej stronie, łatwego zadania nie miała Milena Radecka, a wynikiem tego wszystkiego było pogorszenie skuteczności w ataku.
Set rozpoczął się od prowadzenia 6:2 siatkarek spod znaku Czerwonej Gwiazdy. Wówczas sprawy w swoje ręce wzięła Wensink, która udanymi atakami z obejścia dała początek dobrej serii gospodyń. Po asie serwisowym Kasprzak było już 8:7, co ponownie wprowadziło w szeregi gospodyń zbyt dużo pewności siebie. Były momenty, kiedy Mineralne miały cztery "oczka" przewagi nad swoimi rywalkami, ale w decydujących akcjach to Serbki przejęły inicjatywę. Zlekceważona zagrywka dała remis po 20, a dwa fatalne ataki Joanny Kaczor pozwoliły Crvener prowadzić w końcówce 23:21!
Kilka ostrych słów Bogdana Serwińskiego szybko poprawiło sytuację. Muszyńska atakująca zrewanżowała się w dwóch kolejnych akcjach za wcześniejsze niepowodzenia, a Kasprzak w ataku i pojedynczym bloku powetowała sobie wcześniejsze nieudane przyjęcie. Kibice, niespodziewanie rozgrzani emocjami, mogli się cieszyć z obrazu walczącego Banku BPS, który przyparty do muru potrafił się zmobilizować i wypunktować bezradne Serbki, wychodząc na prowadzenie 2:0.
Trzeci set miał być tylko zwieńczeniem dzieła, przypieczętowaniem sukcesu i trudno było sobie wyobrażać inny scenariusz, niż wygrana Mineralnych w trzech setach. Początki ponownie były ciężkie. Zespół gości grał ambitnie, a w poczynaniach gospodyń nie było zbytniego polotu. Wystarczało to na skromne prowadzenie. Decydujące uderzenie nastąpiło dopiero po drugiej regulaminowej minucie przerwy. Na parkiecie pojawiła się Vesna Djurisić, która swoim serwisem napsuła sporo krwi rodaczkom. Różnica zwiększyła się do sześciu oczek i kibice mogli być pewni sukcesu, a wyczekiwać jedynie rozmiarów.
Ostatecznie licznik Czerwonej Gwiazdy zatrzymał się na 18. punkcie. Po tym starciu trener Serwiński może się cieszyć jedynie z wyniku, bowiem proste błędy z pewnością zemściłyby się w konfrontacjach z pozostałymi grupowymi przeciwnikami.
3:0
(25:17, 25:23, 25:18)
Bank BPS: Radecka, Stam-Pilon, Kasprzak, Kaczor, Bednarek-Kasza, Wensink, Zenik (libero) oraz Werblińska, Djurisić, Rourke
Crvena: Budrović, Rakić, Radulović, Stevanović, Bjelica, Tomić, Valcić (libero) oraz Kostić, Medarević, Pusić