Grzegorz Wagner dla SportoweFakty.pl: To nie jest wielka tragedia

Po zaciętym, zakończonym tie-breakiem meczu, reprezentacja Polski przegrała w czwartek swój pierwszy mecz w Final Six Ligi Światowej. Biało-czerwoni ulegli w tym spotkaniu ekipie Stanów Zjednoczonych, ale zdaniem Grzegorza Wagnera momentami grali naprawdę dobrze.

W tym artykule dowiesz się o:

Polacy fatalnie zagrali w pierwszym secie, ale potem wygrali drugą partię, a szansę na zwycięstwo mieli też w trzeciej odsłonie czwartkowego spotkania. Przegrywali w niej już 21:24, ale doprowadzili do remisu po 25. Niestety końcówkę tej partii wygrali Amerykanie. - Szkoda tego trzeciego seta, bo mogliśmy go wygrać - komentuje Grzegorz Wagner.

Także w tie-breaku Polacy mieli swoje szanse na zwycięstwo - mieliśmy piłkę meczową w górze, ale nie zapominajmy, że Hoff też miał piłkę na 13:10. Oczywiście szkoda, że Michał Winiarski nie wykorzystał piłki meczowej, ale momentami graliśmy dobrze i wygrywaliśmy długie akcje, których było kilka - mówi specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl trener BBTSu Bielsko-Biała. - Cieszy mnie też, że do gry dobrze wprowadzili się zmiennicy - Marcin Możdżonek i Marcin Wika - dodaje Grzegorz Wagner i podkreśla, że porażki z USA nie należy oceniać w kategoriach tragedii.

Obserwatorzy Final Six zwracają uwagę na fakt, że w Rio de Janeiro słabo spisuje się Lloyd Ball uważany za jednego z najlepszych rozgrywających świata. Z tą opinią zgadza się Grzegorz Wagner, który w przeszłości grał na tej samej pozycji, co zawodnik Dynama Kazań. - Ball prezentuje się słabo, ale trzeba pamiętać, że on w końcówce fazy interkontynentalnej nie grał. Może był na Hawajach, może pływał na desce? Na pewno gra poniżej swojego poziomu. Błędy, które robił w środę i czwartek, moim zdaniem takiemu rozgrywającemu nie powinny się zdarzać, ale to nie nasz problem.

Komentarze (0)