Wyszarpane zwycięstwo gospodyń - relacja z meczu Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - Gwardia Wrocław

Damska siatkówka jest nieprzewidywalna, czego bardzo dobrym przykładem jest czwartkowe spotkanie w Dąbrowie Górniczej. Gospodynie były już pod ścianą, gdy ich rywalki zaczęły popełniać niepotrzebne błędy własne, dzięki czemu ułatwiły Zagłębiankom zwycięstwo.

Początek spotkania nie był zbyt udany dla gospodyń, które popełniały błędy. Gdyby nie Ivana Plchotova, to MKS miałby na swoim koncie tylko jeden punkt. Wrocławianki dobrze grały we wszystkich elementach siatkarskiego rzemiosła, co umożliwiło im nie tylko doprowadzenie do remisu, a wyjście na prowadzenie. Przy zagrywce Mai Tokarskiej dąbrowianki stanęły, co było idealną sytuacją dla Gwardzistek, by zbudować sobie wysokie prowadzenie. Gospodynie grały falami, potrafiły w bardzo dobrym stylu skończyć akcję, po to by już w następnej popełnić prosty błąd. W niwelowaniu strat pomogły im jednak przeciwniczki, a do remisu doprowadził as Izabeli Żebrowskiej, który zmusił trenera Gwardii do wzięcia czasu.

Mimo to wrocławianki dość szybko zdołały odbudować swoje skromne prowadzenie. Autowy atak Katarzyny Mroczkowskiej wywołał w zagłębiowskich szeregach uśmiech, natomiast u wrocławskiego szkoleniowca poddenerwowanie, którego konsekwencją było wzięcie czasu. Gospodynie poderwały się do walki, ale ich rywalki dobrą kontrą potwierdziły, że nie poddały się jeszcze w tej odsłonie.

Przegrana na własne życzenie partia przełożyła się na drugą odsłonę, którą Gwardzistki rozpoczęły bardzo słabo, od serii błędów. Reprymenda Rafała Błaszczyka przyniosła oczekiwany skutek, ale nie w przyjęciu. Słaba dyspozycja jego zawodniczek właśnie w tym elemencie była bezpośrednią przyczyną budowania przewagi przez MKS.

Dąbrowianki wyciągały do swoich rywalek pomocną dłoń, nagminnie psuły bowiem zagrywki. Przyjezdnym dawało to ciągle nadzieję na zniwelowanie strat, ale Zagłębianki pojedynczymi akcjami udowadniały, że zamierzają wygrać również tego seta, ale tym razem wysoko. Gwardii nie pomogły nawet zmiany, dąbrowianki kontynuowały swój marsz do zwycięstwa.

Łatwość zdobywania punktów przez MKS pozwalała myśleć, że ta partia zakończy się bardzo szybko. Jednak przy zagrywce Ewy Matyjaszek nastąpił niespodziewany zwrot akcji, gospodynie zaczęły się mylić, ale wysoka przewaga pozwoliła, by w ich szeregach panował spokój. Przyjezdne same wydały na siebie wyrok prostymi, nieuzasadnionymi błędami.

Trzeci set był ostatnią szansą Gwardii na pozostanie w meczu, ale jego początek zwiastował szybkie zwycięstwo podopiecznych Waldemara Kawki. Siatkówka kobiet jest nieprzewidywalna, więc nagły zwrot akcji nie powinien dziwić. Zagrywka Katarzyny Mroczkowskiej okazała się bardzo trudna, a wrocławski blok nie do przejścia.

Zmiana ustawienia, w którym na przyjęciu były właśnie Mroczkowska i Katarzyna Jaszewska, a na ataku Monika Czypiruk przynosiła więc bardzo dobry efekt. Jednak błędy własne Gwardzistek pozwoliły ich rywalkom na powrót do gry. Wrocławianki zmobilizowały się i wyeliminowały niepotrzebne błędy, dzięki czemu odbudowały swoje prowadzenie.

W szeregi MKS-u wdarł się kontrolowany chaos, który mimo wszystko dawał nadzieję na doprowadzenie do remisu. Iskierka nadziei pojawiła się przy piłkach setowych, wrocławianki bowiem nie potrafiły skończyć akcji. Udało im się to dopiero za trzecim razem.

Taktyka przyniosła oczekiwany efekt, a pomoc Zagłębianek w postaci psutych ataków pozwalała budować przewagę już na początku seta. Gwardzistki nie grały bardzo dobrze, ale kończyły akcje we właściwych momentach, a prowadzenie pomagały im utrzymać dąbrowianki. Wrocławianki grały spokojnie, co mogło okazać się dla nich zabójcze, dąbrowianki bowiem cały czas pokazywały, że nie zamierzają się poddać i czekać na tie-breaka.

As serwisowy Joanny Staniuchy-Sczurek wywołał natychmiastową reakcję Rafała Błaszczyka, który wziął czas. Nie przyniósł on żadnego efektu oprócz remisu. Gra rozpoczynała się więc od początku i obfitowała w niespodziewane zwroty akcji - raz prowadziła Gwardia, raz MKS.

Wynik oscylował w okolicach remisu, zawodniczki nie wstrzymywały ręki ani w ataku, ani w polu serwisowym, a w wojnie nerwów ciągle nie było faworyta. Wydawało się, że udany blok Ivany Plchotovej i Lucie Muhlsteinovej przechylił szalę zwycięstwa na stronę dąbrowianek, ale błędy własne oddaliły tę wizję. Zagłębianki najpierw wyszarpały inicjatywę punktową, potem dwupunktowe prowadzenie, a w konsekwencji wygraną w całym meczu.

Tauron MKS Dąbrowa Górnicza - Impel Gwardia Wrocław

3:1 (25:23, 25:18, 19:25, 25:22)

MKS: Lucie Muhlsteinova, Izabela Żebrowska, Ivana Plchotova, Małgorzata Lis, Joanna Staniucha-Szczurek, Elżbieta Skowrońska, Krystyna Strasz (libero) oraz Agata Karczmarzewska-Pura, Marta Haładyn, Matea Ikić, Aleksandra Liniarska

Gwardia: Joanna Wołosz, Katarzyna Mroczkowska, Zuzanna Efimienko, Maja Tokarska, Katarzyna Jaszewska, Bogumiła Barańska, Aleksandra Krzos (libero) oraz Monika Czypiruk, Ewa Matyjaszek, Dominika Sobolska

MVP: Lucie Muhlsteinova (MKS Dąbrowa Górnicza)

Sędziowali: Krzysztof Łygoński (pierwszy) oraz Piotr Skowroński (drugi)

Widzów: 1700

Stan rywalizacji (do trzech zwycięstw): 1:0 dla MKS-u Dąbrowa Górnicza

Kolejne spotkanie zostanie rozegrane w piątek 22 kwietnia w dąbrowskiej hali "Centrum". Początek o godzinie 18.

Komentarze (0)