Natalia Kurnikowska: Zamierzam grać w pierwszej szóstce jako środkowa

Wyprawa na Pomorze zakończyła się dla dąbrowianek bardzo dobrze, a w szczególności dla Natalii Kurnikowskiej, która nie dość, że wywalczyła trzy punkty dla swojej drużyny, to jeszcze znalazła czas na spotkanie z rodziną. Jednak to nie koniec ważnych wydarzeń w weekendzie zagłębiowskiej przyjmującej, która w sobotę zadebiutowała na pozycji środkowej.

Po triumfie w Pucharze CEV, który zapewnił Tauronowi MKS miejsce w półfinale rozgrywek, przyszedł czas na zmagania na polskich parkietach. W ramach 14. kolejki PlusLigi Kobiet dąbrowianki pojechały walczyć o punkty na Pomorze, w Rumi zmierzyły się ze zdecydowanie najsłabszą ekipą ekstraklasy. Sobotni mecz potoczył się zgodnie z przewidywaniami, pomijając jedną wygraną przez TPS partię, Zagłębianki cieszą się więc z trzech punktów.

Jednak dla młodej przyjmującej MKS-u to spotkanie było okazją do spotkania z najbliższymi. - Sam wyjazd i pobyt był bardzo przyjemny. Zdążyłam odwiedzić rodzinę i chwilkę porozmawiać. Takie mecze jak z zespołem z Rumi zawsze są trudne, potrzebna jest podwójna mobilizacja i nie wolno zlekceważyć przeciwnika, dlatego cieszą trzy punkty - podkreśliła Natalia Kurnikowska.

Trener Waldemar Kawka zmaga się w tym sezonie nie tylko z rozpracowaniem gry rywali, ale również z problemami kadrowymi własnej drużyny. Dopiero od niedawna ma do dyspozycji wszystkie siatkarki. Jednak w meczu z TPS-em na niecodziennej pozycji zadebiutowała Kurnikowska, która wcieliła się w rolę środkowej bloku. - Zamierzam wprowadzić się do pierwszej szóstki na pozycji środkowej (śmiech). Poważnie mówiąc, na razie nie mam w planie zmiany profesji. Taka sytuacja zaistniała jedynie z konieczności - powiedziała.

W ligowej tabeli robi się coraz ciaśniej nie tylko w jej dolnej części, ale również w górnej, gdzie zaczyna toczyć się zażarta walka o trzecie miejsce, które jest lepszą pozycją wyjściową przed play-offami niż czwarta lokata. Po słabszym początku sezonu do tej walki wkroczyły Zagłębianki. - Zrobiło się naprawdę ciekawie. Na pewno do ostatniego meczu będzie wyrównana walka o trzecie miejsce. Mogę jedynie powiedzieć, że na pewno w tej walce będziemy się liczyć i nie odpuścimy do samego końca - zapewniła Kurnikowska.

Minione rozgrywki dąbrowski MKS zakończył z brązowym medalem. Obecny sezon przyniósł awans do półfinału Pucharu CEV, więc na krajowych parkietach wynik powinien być równie dobry. Czy zagłębiowska drużyna obroni trzecie miejsce sprzed roku? - Oczywiście, że tak! Powiem więcej, mam nadzieję, że tak się stanie - odpowiedziała bez zawahania.

Ligowa rzeczywistość już niedługo odejdzie w zapomnienie, po kilkunastu dniach przerwy dąbrowianki wybiegną bowiem na parkiet, by walczyć o awans do finału Pucharu CEV. Pierwsze spotkanie zostanie rozegrane 15 marca w Dąbrowie Górniczej, a rywalem będzie Dynamo Krasnodar, które wyeliminowało Foppapedretti Bergamo - faworyta siatkarskiego środowiska. - Wszystkie stawiałyśmy na Foppę. Wydaję mi się, że na tym etapie nie ma już łatwiejszych zespołów. Dynamo Krasnodar pokazało, że jest mocny wygrywając z potencjalnym faworytem jakim były Włoszki. Jest jeszcze szansa na wyjazd do Włoch, ale najpierw trzeba wygrać z Rosjankami - zakończyła z nutką nadziei.