- Wróciliśmy z dalekiej podróży. Bardzo się cieszymy z tego zwycięstwa, które w kontekście meczu rewanżowego jest niesamowicie ważne - komentuje wygraną Marcin Wika, przyjmujący Jastrzębskiego Węgla.
Urodzony w Pucku siatkarz jest wychowankiem Koraba Puck, lecz podczas dotychczasowej kariery zawodniczej reprezentował kluby głównie z południowej części naszego kraju. W latach 2003-2006 reprezentował barwy swojego obecnego zespołu, a w 2005 roku ekipa z Jastrzębia również rywalizowała w Lidze Mistrzów z Noliko Maaseik, przegrywając niestety zdecydowanie oba pojedynki. - Szczerze mówiąc nie za bardzo pamiętam tamte mecze. Natomiast wiem, że ekipa z Maaseik była wtedy od nas znacznie lepsza. Tym razem podnieśliśmy jednak rękawice i częściowo się zrewanżowaliśmy. Do pełni szczęścia brakuje wygrania w Belgii. Wtedy będzie można mówić o skutecznym rewanżu - wyjaśnia podopieczny Lorenzo Bernardiego.
Pełny rewanż Jastrzębskiego Węgla nastąpi, jeśli pokona on belgijską drużynę w drugim spotkaniu o awans do Final Four Ligi Mistrzów, bądź przegra ten mecz i wygra złotego seta. - Czeka nas ciężki wyjazdowy pojedynek. Będziemy się starali nie dopuścić do złotego seta, bo na wyjazdach różnie bywa, a gdy gra się do 15 to wystarczy, że jeden z zawodników "urwie" się na zagrywce i jest po zawodach. Szanse na awans są mniej więcej równe. Oni zagrają u siebie, a to zawsze pomaga, my z kolei mamy na swoim koncie wygraną w pierwszym meczu - przewiduje jastrzębianin.
Zespół Noliko Maaseik to bardzo trudny rywal, ale do przejścia. Trzeba jednak zagrać tak jak w drugiej części meczu w Jastrzębiu. - W tym pierwszym pojedynku wiarę w zwycięstwo dał nam Mitja Gasparini. To on swoim wejściem wywołał w nas odpowiednią agresję, o której mówił również przed spotkaniem nasz trener. Rywale pod presją popełniają seryjne błędy, co obserwowaliśmy w czwartym i piątym secie meczu. Poprawa zagrywki oraz właśnie ta agresja mogą być kluczem do wygranej w Maaseik - kontynuuje przyjmujący Jastrzębskiego Węgla.
Górniczy klub z Jastrzębia stoi przed ogromną szansą na awans do turnieju finałowego najbardziej prestiżowych rozgrywek klubowych w Europie. W kraju jednak zupełnie sobie nie radzi. - Sami się zastanawiamy, dlaczego tak jest i nie jestem w stanie tego wyjaśnić - kończy rozmowę z portalem SportoweFakty.pl Marcin Wika.