II liga: Derby o lidera zwieńczyły rundę zasadniczą

Krispol Września jako pierwszy w tym sezonie zdobył kaliską twierdzę przy ulicy Łódzkiej. Przekonująca wygrana zapewniła wrześnianom pozycję lidera po rundzie zasadniczej. - Patrząc na tabelę i widząc, że przegraliśmy tylko jeden mecz, uważam, że to pierwsze miejsce naprawdę się nam należało - ocenił Krzysztof Wójcik, szkoleniowiec zwycięskiej drużyny.

W tym artykule dowiesz się o:

Ostateczne rozstrzygnięcia w grupie I drugiej ligi miały zapaść w derbowym starciu dwóch potentatów z Wielkopolski. Ciekawe rozgrywki wieńczyło derbowe starcie pomiędzy Colmanem Kalisz oraz Krispolem Września. Przejrzysta sytuacja w tabeli jasno określała minima obu ekip. Goście z Wrześni potrzebowali zwycięstwa jedynie w dwóch setach, natomiast zespół z najstarszego miasta w Polsce potrzebował do świętowania pełnej puli punktów. - Przyjechaliśmy wygrać ten mecz. U nas przegraliśmy z Colmanem, bo popełniliśmy kilka błędów, mieliśmy słabszy dzień, a kaliszanie zagrali dobre spotkanie - stwierdził opiekun lidera przed ostatnią serią gier, Krzysztof Wójcik.

Spotkanie cieszyło się ogromnym zainteresowaniem nie tylko miejscowych. Razem z liczną grupą fanów Krispolu kaliszanie wypełnili wszystkie miejsca w hali przy ulicy Łódzkiej. Już pierwsze akcje i ekspresja po każdym udanym zagraniu pokazywała, że udane rozpoczęcie będzie kluczem do zwycięstwa. Po chwili przestoju do gry włączyli się gospodarzy, którzy opanowali nerwy i wyszli na prowadzenie. - Prowadziliśmy grę w pierwszym secie, ale nagle w polu serwisowym pojawił się jeden zawodnik i zdobył 6 asów - relacjonuje wydarzenia na parkiecie rozgrywający Colmana, Patryk Spychała. - Można powiedzieć, że był to był kluczowy moment tego spotkania. Nam nic nie wychodziło, Krispol wyszedł na trzypunktowe prowadzenie i dowiózł je do końca - dodał siatkarz kaliskiej drużyny.

Mimo ambitnej pogoni trzecia drużyna tabeli nie zdołała odrobić strat i uległa 23:25. - Zespół z Wrześni był zdecydowanie lepszy w zagrywce. Nie mogliśmy sobie poradzić w odbiorze. W bloku, ataku wyglądało to jeszcze pozytywnie, natomiast w przyjęciu niestety nie. W newralgicznych momentach psuliśmy zagrywkę - ocenił poczynania swojej drużyny Marian Durlej. Szansę na sukces kibicom w Kaliszu przywrócił drugi set, który zakończył się wysokim zwycięstwem Colmana 25:17.

Podopieczni Krzysztofa Wójcika nie potrzebowali szczególnej mobilizacji

Walka o zwycięstwo rozpoczynała się od nowa, ale to przyjezdni ciągle byli bliżej osiągnięcia swojego celu. Ponowna dominacja w polu serwisowym przekreśliła szansę gospodarzy na zajęcie pierwszego miejsca w tabeli. W hali słychać było tylko okrzyki radości fanów z Wrześni. Kaliszanie opuścili głowy, tak samo jak ich ulubieńcy. Krispol dopełnił formalności w czwartym secie, ogrywając zrezygnowanych siatkarzy z grodu nad Prosną 25:20, którzy zdecydowanie zbyt szybko się poddali. - To mnie zdziwiło. Mogliśmy walczyć o drugie miejsce, ale po straconej szansie na pozycję lidera skrzydła nieco im opadły - powiedział Durlej. - Wrześnianie grali już na luzie, a nam cała ta sytuacja podcięła skrzydła, co widać było w czwartym secie. Widać to było po wszystkich zawodnikach - uzupełnił go Spychała.

Kaliszanie nie dość, że nie podtrzymali passy zwycięstw we własnej hali, to nawet nie zajęli drugiej lokaty. O punkt lepsi okazali się Akademicy z Poznania, którzy w play-off będą mieli atut własnego parkietu. - W play-off trzeba poprawić wszystko, jeśli chcemy o coś walczyć. Musimy się spiąć i zagrać na maksimum swoich możliwości, bo Akademicy z Poznania to nie są łatwi przeciwnicy - zakończył Spychała. Swojej radości nie kryli zawodnicy lidera. - Naszym atutem jest zespołowość. Nie ma jednego zawodnika, który wszystko ciągnie. Mamy dobrą zagrywkę i to wystarcza -tłumaczył Marcin Iglewski, który miał wydany wkład w sukces swojego zespołu.

Zadowolony z postawy swoich podopiecznych był również trener Wójcik. - To był jeden z najcięższych pojedynków dla mojego zespołu. Nie chciałbym porównywać, ale w Kaliszu grało się ciężej niż w Poznaniu. Mała sala wymaga dużych umiejętności technicznych. Wytrzymaliśmy to i chylę czoła przed chłopakami, że wytrzymali presję. Patrząc na tabelę i widząc, że przegraliśmy tylko jeden mecz, uważam, że to pierwsze miejsce naprawdę się nam należało - stwierdził z przekonaniem. Krok dalej w swojej wypowiedzi posunął się Iglewski: - Gramy dla siebie. Bawimy się siatkówką i cieszymy się, że nam to wychodzi. Nie mamy żadnych zapowiedzi, że musimy awansować. Teraz tego chcemy. Wrześnianie w pierwszej rundzie zagrają z Sobieskim Żagań.

KS Colman Kalisz - Krispol Września

1:3

(23:25, 25:17, 22:25, 20:25)

Colman: Spychała, Lipa, Janczak, Melnarowicz, Łukasik, Porada, Wroniecki (libero) oraz Lis, Kowalewski, Skadłubowicz, Sęk

Krispol: Kempiński, Marcin Iglewski, Kotecki, Wojnowski, Dziewit, Mateusz Iglewski (libero) oraz Skup, Krawczuk, Józefczak, Borkowski, Kocoń, Guziałek

Widzów: 700.

Źródło artykułu: