Drużyna Gedanii Żukowo w meczu pierwszej rundy po dramatycznym meczu zwyciężyła Chemika Police. Na powtórzenie tego rezultatu przed spotkaniem z pewnością liczył szkoleniowiec gości Paweł Kramek. Po zakończeniu rywalizacji opiekun zespołu z Trójmiasta nie miał jednak wesołej miny przyznając, że jego zespół nie podołał zadaniu wywalczenia chociażby jednego oczka. -Starsze siatkarki nie podołały wyzwaniu, a młodsze im nie pomogły. Gdy decydowałem się na zmianę na rozegraniu, to połowę podstawowego składu stanowiły juniorki i kadetki. Ciężko im było stawić czoła dobrze dysponowanemu rywalowi. Dlatego wyrównana gra była tylko w drugim secie - ocenił trener Kramek na łamach energa-gedania.pl.
Kluczowym momentem pojedynku był drugi set w którym Policanki od stanu 16:16 zdołały dzięki dobrej grze w polu zagrywki uciec rywalkom na kilka oczek. Opiekun drużyny z Gdańska nie ukrywa, że właśnie słaba gra na przyjęciu okazała się kluczowa jeśli chodzi o losy tego starcia. - Doszliśmy jeszcze na 20:21, ale znów zabrakło przyjęcia. Właśnie ten element nie pozwolił nam mocniej powalczyć. Nie radziliśmy sobie z bardzo dobrą zagrywką rywalek. Nawet jak nie traciliśmy bezpośrednio piłek po serwisach, to przebijaliśmy je tylko na drugą stronę siatki. Chemik był dobrze zorganizowany w kontrataku i w ten sposób sporo punktował - przyznał niepocieszony szkoleniowiec gości.
Kolejne spotkanie Gedanistki rozegrają na własnym parkiecie 29 stycznia, a rywalem będzie zespół PLKS Pszczyna.