Dąbrowski sen Marceliny Nowak

Wiele scenariuszy amerykańskich filmów opowiada o zwykłych ludziach, którzy osiągnęli niebywały sukces. Jednak jak wiadomo najlepsze scenariusze pisze samo życie. Miesiąc temu rozpoczął się niesamowity sen pewnej 16-latki, którą obdarzono zaufaniem w Tauron MKS-ie Dąbrowa Górnicza i dano jej szansę rozwoju w ekipie brązowego medalisty PlusLigi Kobiet.

W naszym kraju siatkówkę, mniej lub bardziej profesjonalnie, trenuje niemal tyle osób, co koszykówkę. Często słyszy się o historiach zawodników z przypadku, którzy w jednym momencie z amatorów stali się profesjonalistami. Mając 16 lat, nie myśli się o przejściu na zawodowstwo, ale przed takim problemem stanęła pewna zwyczajna dziewczyna, która w mgnieniu oka stała się jedną z siatkarek brązowego medalisty PlusLigi Kobiet.

- Tak naprawdę ostateczną decyzję o tym, że chcę zostać siatkarką, podjęłam całkiem niedawno, bo z początkiem tego sezonu. Wcześniej to była tylko zabawa, swego rodzaju hobby. Gra w młodziczkach, kadetkach, juniorkach była odprężeniem po całym trudnym dniu w szkole. Jeszcze niedawno nie myślałam o tym na serio, to raczej była pasja. Nigdy nie sądziłam, że dane mi będzie, abym stanęła na boisku naprzeciwko siatkarek, które dotychczas oglądałam tylko z trybun czy w telewizji - stwierdziła nadal niemogąca uwierzyć w rozwój wypadków Marcelina Nowak, najmłodsza zawodniczka w Tauron MKS-ie Dąbrowa Górnicza.

Jej przygoda z siatkówką rozpoczęła się dość typowo, bo na szkolnych SKS-ach, na które nie chciała uczęszczać, bo była najsłabsza. Jednak determinacja pomogła jej to zmienić, a mimo początkowych niepowodzeń wiedziała, że nie chce się poddać. - Od momentu kiedy zetknęłam się z tym sportem, był on zawsze na pierwszym miejscu. Nawet po tych nieudanych początkach w szkole podstawowej zaciskałam zęby, bo czułam, że to jest właśnie to. Teraz wiem, że siatkówka to całe moje życie. Często zastanawiałam się czy nadejdzie taki moment, kiedy mi się to znudzi, kiedy zacznę zajmować się czymś innym. Teraz już wiem, że taki moment nie nadejdzie. Tak! Wiążę z siatkówką swoją przyszłość - otwarcie przyznała dąbrowska atakująca.

Jednak jak ze szkolnych SKS-ów, poprzez treningi w MCKS-ie Czeladź można trafić do ekipy brązowego medalisty PlusLigi Kobiet? Na pewno trzeba mieć trochę szczęścia oraz umiejętności. A co poza tym? - Po egzaminach gimnazjalnych trener poinformował mnie, że mam propozycje z czterech klubów: z Sosnowca, Bielska-Białej, Częstochowy i Dąbrowy Górniczej. Miałam wolną rękę przy wyborze klubu, a że Tauron MKS od początku mi się podobał, to wybór był nieco łatwiejszy. Nie oznacza to jednak, że od razu podjęłam taką decyzję, oczywiście, miałam moment zawahania, ale trener wraz z rodzicami pomogli mi w wyborze najlepszej dla mnie opcji. Najlepszej dlatego, że w tym klubie mam bardzo dobre perspektywy na przyszłość i wierzę, że odniosę z nim sukcesy - podkreśliła Marcelina Nowak.

16-latka w szeregach MKS-u zadebiutowała w meczu rewanżowym Pucharu CEV z Kralove Pole Brno. Ściślej mówiąc, zadebiutowała w kwadracie dla rezerwowych, trener Waldemar Kawka nie dał jej bowiem szansy zaprezentowania się na parkiecie. Mimo to po spotkaniu w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl nie szczędził jej miłych słów. - Ona nie pojawiła się znikąd. Kupiliśmy ją z MCKiS-u Czeladź i postanowiliśmy, że będziemy ją powoli wprowadzać do naszego zespołu, bo ma dobre parametry, a w perspektywie będzie dobrą zawodniczką - przyznał Waldemar Kawka. Sama zainteresowana komentuje słowa swojego szkoleniowca z wielkim spokojem. - Widziałam tę wypowiedź trenera. Mam nadzieję, że nie zawiodę i chciałabym spełnić jego słowa, a przez to zrobić na wszystkich pozytywne wrażenie. To bardzo miłe uczucie słyszeć takie słowa, jednak zdaję sobie sprawę z tego, że przede mną jeszcze bardzo długa droga, no i całe życie - stwierdziła z chłodną głową zaledwie 16-letnia atakująca.

Podczas wspomnianego meczu w ramach europejskiego pucharu na trybunach kibice krzyczeli "Marcelina Nowak!" i ewidentnie domagali się, by zaprezentowała się dąbrowskiej publiczności poza kwadratem dla rezerwowych, czyli na boisku. Jednak szkoleniowiec MKS-u nie pozwolił jej na to. - Gdy usłyszałam swoje imię i nazwisko z trybun, to nie wiedziałam czy to o mnie chodzi. Chciałam zdjąć koszulkę i sprawdzić czy ja na pewno nazywam się Nowak. Bardzo się zawstydziłam, co było widoczne. Obawiałam się tego, że w momencie kiedy pojawię się na boisku, nikt nie będzie wiedział kim jestem, że komentator krzyknie "Marcelina Nowak", a na trybunach cisza i zdziwienie. Jestem zaskoczona, że kibice tak gorąco mnie przyjęli. To naprawdę bardzo miłe uczucie, którego nie zapomnę do końca życia - ponownie się wzruszyła.

Mając 16 lat, przed człowiekiem cały świat stoi otworem, a głowa jest pełna pomysłów na życie. Jakie marzenia ma najmłodsza w PlusLidze Kobiet zawodniczka, dla której ostatnie wydarzenia są niewiarygodne? - Wszystkie marzenia właśnie się spełniają i nie mam czasu na wymyślanie nowych. Poza tym chyba nie będę oryginalna, gdy powiem, że marzy mi się gra w reprezentacji Polski i na igrzyskach olimpijskich. Więcej póki co nie powiem, bo mogą się nie spełnić - stwierdziła z uśmiechem na ustach Marcelina Nowak, najnowsza nadzieja nie tylko dąbrowskiej siatkówki.

Komentarze (0)