Mikołajowy prezent dla rzeszowskich kibiców - relacja ze spotkania Asseco Resovia - AZS Politechnika Warszawska

Bez punktów wyjeżdża z Rzeszowa AZS Politechnika Warszawska. W meczu XI kolejki PlusLigi Akademicy po stojącym na wysokim poziomie spotkaniu przegrali z Asseco Resovią 1:3. MVP spotkania został, prezentujący już od wielu spotkań równą formę, Aleh Akhrem.

Po wygranej 3:0 w środę w Jastrzębiu, Politechnika liczyła na wywiezienie punktów również w sobotę w Rzeszowie. W tym pojedynku warszawianie musieli sobie jednak radzić bez świetnie spisującego się Michała Kubiaka. - Michałowi odnowiła się stara kontuzja mięśni brzucha. Nie chcieliśmy ryzykować jego występu, bo będzie on nam potrzebny w przyszłości - wyjaśniał trener Panas.

Mecz dobrze zaczął się dla gości, bo Politechnika w pierwszym secie prowadziła już 4:1. Jeszcze przed pierwszą przerwą techniczną gospodarze zniwelowali straty (7:7). Walka długo toczyła się punkt za punkt, ale to Resovia schodziła na drugą przerwę techniczną z dwoma oczkami przewagi nad rywalem. Chociaż ten fragment spotkania był bardzo wyrównany, na boisku wyróżniał się Gyorgy Grozer, który w ostatnich meczach zawodził, a teraz chyba wreszcie wraca do formy z mistrzostw świata. Po drugiej stronie siatki wtórował mu Zbigniew Bartman, który po udanym występie w środę w Jastrzębiu, w sobotę na Podpromiu również (do czasu) rozgrywał dobre zawody.

Kiedy atak z kontry skończył Ryan Millar i Resovia odskoczyła na 20:17, wydawało się, że w tej partii miejscowym nie może się już nic złego przydarzyć. Politechnika chwyciła jednak wiatr w żagle i miała fantastyczny finisz. Przy zagrywce Roberta Prygla zdobyła siedem oczek niemal z rzędu i wyszła na prowadzenie 24:21. Miejscowi zdołali odrobić w końcówce dwa oczka, ale ostatecznie w tym secie musieli uznać wyższość rywala.

W drugiej odsłonie spotkania początkowo walka toczyła się punkt za punkt, ale kontrowersyjna decyzja sędziego na tyle wybiła z rytmu resoviaków, że stracili oni trzy punkty z rzędu i schodząc na pierwszą przerwę techniczną przegrywali 5:8. Na szczęście dla rzeszowian, w polu zagrywki pojawił się Millar, którego serwis sprawił duże problemy warszawskim przyjmującym i Resovia zniwelowała dystans do rywala do jednego oczka. Do drugiej przerwy technicznej Politechnika odbudowała jednak czteropunktową przewagę. Słabo w tym fragmencie meczu spisywał się rzeszowski rozgrywający - Michał Baranowicz, który nie ułatwiał zadania swoim atakującym, posyłając ich na podwójny lub potrójny blok. Wszystkie nieskończone przez rzeszowian ataki bezlitośnie wykorzystywali siatkarze z Warszawy, który kończyli kontrę za kontrą.

Niemrawie grająca Resovia poderwała się dopiero w końcówce i, przy dużym udziale Grozera, zbliżyła się do Politechniki na 17:18. Kiedy kontrę na lewym skrzydle skończył Aleh Akhrem był już remis 20:20. Jako pierwsza piłkę setową miała Politechnika, ale dwa z rzędu bloki (pierwsze w tym meczu) w wykonaniu duetu Perłowski-Mika pozwoliły Resovii odwrócić wynik na 25:24. W grze na przewagi miejscowi zachowali zimną głowę i tryumfowali 29:27. - Nie skończyliśmy trzech piłek z rzędu - narzekał po meczu trener Panas. - Gdybyśmy wygrali tą partię, mogłoby się to inaczej potoczyć. Być może Resovia by się już nie podniosła i mogliśmy wygrać 3:0 - wtórował mu Wojciech Żaliński.

Trzecia odsłona spotkania należał do rzeszowian, którzy prowadzili od początku (4:1, 7:4 i 11:7). Chociaż Politechnika zbliżyła się do miejscowych na dwa oczka (12:10) do drugiej przerwy technicznej Resovia powróciła do czteropunktowej przewagi. Z biegiem seta zarysowywała się coraz większa przewaga między oboma zespołami. Słabo spisywał się w tej odsłonie spotkania Bartman, który w końcówce został zastąpiony przez Krzysztofa Wierzbowskiego. W pewnym momencie spokojnie i mądrze grający w tej partii miejscowi przeważali już 19:13. W końcówce drużynie Ljubomira Travicy wychodziło już niemal wszystko. Ostatecznie miejscowi wygrali 25:17.

Resovia kontynuowała dobrą passę w secie czwartym. Bardzo dobrze w ekipie miejscowych funkcjonowała zagrywka - asa serwisowego na drugą stronę posłał Akhrem, a problemy warszawskim przyjmującym sprawiał również Baranowicz. Schodząc na pierwszą przerwę miejscowi przeważali jednym oczkiem, ale Politechnika, świadoma wagi tej partii nie zamierzała jednak odpuszczać. Na boisku toczyła się więc ciekawa walka cios za cios, z minimalną przewagą po stronie miejscowych. Dopiero w końcówce Resovia odskoczyła na 20:16. Dwa czasy wzięte niemal pod rząd na życzenie Radosława Panasa zmobilizowały jednak na tyle skutecznie jego zespół, że zdołał zbliżyć się do Resovii na 24:23. Rzeszowianie nie oddali jednak zwycięstwa, skończyli trzecią piłkę setową i wygrali 3:1. Akademicy, dość niespodziewanie, wyjeżdżają więc z Rzeszowa bez punktów.

Asseco Resovia Rzeszów - AZS Politechnika Warszawska 3:1 (23:25, 29:27, 25:17, 25:23)

Resovia: Millar, Buszek, Akhrem, Baranowicz, Grozer, Perłowski, Ignaczak (libero) oraz Cernić, Mika, Grzyb

Politechnika: Żaliński, Nowak, Salas Moreno, Bartman, Prygiel, Kreek, Wojtaszek (libero) oraz Neroj, Statsenko, Wierzbowski

Komentarze (0)