Sami dla siebie jesteśmy największym rywalem - komentarze po meczu Indykpol AZS UWM Olsztyn - Pamapol Wielton Wieluń

Mecz V kolejki rozegrany w Olsztynie był niezwykle istotny dla obu rywalizujących drużyn. Wydaje się jednak, że nieco ważniejszy dla zajmujących ostatnie miejsce w tabeli olsztynian, którzy w końcu zapisali na swoim koncie komplet jakże cennych punktów.

Andrzej Stelmach (kapitan Pamapolu Wielton Wieluń): Jestem tu w niekorzystnej roli pokonanego, notujemy więcej porażek niż zwycięstw. Ale przechodząc do meritum, pierwszy set bardzo dobrze nam się ułożył: walka z jednej i z drugiej strony, my wygraliśmy w końcówce i wydawało się, że będzie ciekawe widowisko. Następne dwa sety - znowu nasza fatalna gra, co pokazuje wynik: do 14 i 17. Nie mogliśmy skonstruować skutecznej akcji, co jest naszą bolączką, wynikającą i z przyjęcia, i z zagrywki. Wkradła się jakaś taka straszna panika, niemoc, chłopaki po prostu nie wierzyli w swoje umiejętności. A jeszcze trzy dni temu pokazali, że potrafią zagrać na wysokim procencie w ataku. W czwartym secie liczyliśmy, że doprowadzimy go do końca. Do stanu 19:19 wszystko układało się dobrze, graliśmy punkt za punkt, ale, niestety, olsztynianie z końcówki tej partii wyszli obronną ręką. I wygrali zasłużenie, czego im gratuluję.

Paweł Siezieniewski (kapitan Indykpolu AZS UWM Olsztyn): Jesteśmy szczęśliwi, że wygraliśmy bardzo ważne dla nas spotkanie, bo chyba wszyscy wiedzieli, jak istotny był to dla nas mecz. Cieszy mnie zwycięstwo i cieszy mnie to, że wygraliśmy za trzy punkty, ponieważ tych punktów bardzo, bardzo potrzebujemy. Tyle mogę powiedzieć, nie chcę się wgłębiać w szczegóły. Myślę, że będziemy mieć czas na to, żeby przeanalizować, co było dobre, a co złe. A dzisiaj cieszymy się, bo najważniejsze są punkty, które zostały w Olsztynie.

Dariusz Marszałek (trener Pamapolu Wielton Wieluń): Co mogę powiedzieć po takim meczu? To spotkanie odbyło się trzy dni po pojedynku z Delektą, bardzo dobrze zagranym - z czego wynika, że lepsze mecze gramy w domu niż na wyjeździe. W tym spotkaniu w pierwszym secie była walka punkt za punkt, w końcu wygrana po naszej dobrej dyspozycji na finiszu. Drugą partię, z niezrozumiałych przyczyn, zawodnicy zaczęli od braku koncentracji, potem pozostała już tylko nerwowość na boisku. Niestety, ta drużyna nie ma jeszcze takiego doświadczenia, by po wygranym secie przytrzymać przeciwnika w szachu i dokończyć to, co zaczęła, w niekoniecznie czterech czy pięciu setach. Udało nam się to z Delektą, nie udało nam się to w Olsztynie. Na wyróżnienie w moim zespole na pewno zasługują Andrzej Stelamch i Serhiy Kapelus, ale same nazwiska mówią, że to są ludzie naprawdę ograni w lidze. Dla Serhieya jest to trzeci rok w Polsce, Andrzej ma naprawdę wiele lat doświadczenia. Inni zawodnicy jeszcze ogromnie wszystko przeżywają, każdy błąd biorą sobie osobiście do serca. Rozprzestrzeniła się też, jak już wspomniał Andrzej, pewnego rodzaju panika, nad którą jednak próbowaliśmy panować. Odbudowaliśmy się w trzecim secie, właściwie już od połowy drugiego zaczęło się wszystko zazębiać na nowo. W końcówce czwartej partii było 20:20, ale mieliśmy to nieszczęście, że Marcel Gromadowski trafił nas trzy razy bardzo mocną zagrywką. I zwycięstwo zostało w Olsztynie. Na pewno nie mówimy ostatniego słowa, bo ten zespół naprawdę może wygrywać, musimy tylko ustabilizować naszą grę, a zawodnicy - taka jest prawda - muszą nabrać doświadczenia.

Mariusz Sordyl (trener Indykpolu AZS UWM Olsztyn): Na pewno bardzo cieszymy się ze zwycięstwa w tym spotkaniu, choć bardzo nas bolą te wyjazdowe porażki, zwłaszcza z Delektą i Fartem. Ten mecz był dla nas bardzo trudny. Chcieliśmy zagrać zdecydowanie skuteczniej zagrywką i w kontrataku - i to nam się udało. I tutaj jest ogromna różnica w porównaniu do spotkań wyjazdowych. Mam nadzieję i jestem przekonany, że ciągle będziemy zwracać uwagę na pewne szczegóły w naszej grze, ponieważ powtarzałem przed tym meczem, że dzisiaj naszym największym rywalem jesteśmy my sami. Chcieliśmy wyciągnąć, wydobyć na zewnątrz to, czym tak naprawdę dysponujemy. I nam się to udało. Niemniej jednak uważam, że w dalszym ciągu mamy rezerwy i te rezerwy będą potrzebne w kolejnych spotkaniach. W dalszym ciągu będziemy bardzo mocno nastawiać się na naszą dobrą grę, natomiast nie zwracać uwagi na to, kto stoi po drugiej stronie siatki. Być może w ostatnim meczu tego było za dużo. I chociaż o tym zbyt wiele nie mówiliśmy, jednak gdzieś w nasze poczynania wkradła się też duża nerwowość. Niektórzy mieli w tym pojedynku słabsze momenty na boisku, ale utrzymywałem skład w takim zestawieniu, w jakim był on od początku. A kryzysy, jeśli się pojawiały, to przechodziły. Każdy dzisiaj zasługuje na słowa uznania. Chciałbym je również przekazać chłopakom, którzy przestali cały mecz w kwadracie - oni też bardzo mocno pracują na to, żebyśmy mogli takie spotkania rozgrywać. Na treningach, w szatni - bo, proszę mi wierzyć, atmosfera jest trudna po takich meczach jak ostatnio nasze w Kielcach - i tu każdy z tych chłopaków, nawet jeśli nie pojawił się choćby na moment na boisku, również spełniał ogromną rolę.

Źródło artykułu: