Mistrz Polski wyjechał bez punktów - relacja ze spotkania Asseco Resovia - PGE Skra Bełchatów

Lepszej inauguracji sezonu 2010/2011 na Podpromiu siatkarze i kibice rzeszowskiej drużyny nie mogli sobie wymarzyć. Po fantastycznym spotkaniu Resovia pokonała Skrę 3:1 i po raz pierwszy w historii występów w PlusLidze zgarnęła w starciu z bełchatowianami pełną pulę.

W nieco smutnej atmosferze rozpoczęła się sobotnia potyczka pomiędzy Asseco Resovią Rzeszów a PGE Skrą Bełchatów. Minutą ciszy zgromadzeni w hali Podpromie uczcili pamięć Adama Rusinka, byłego prezesa klubu, wielkiego przyjaciela siatkówki w Rzeszowie. Zawodnicy uhonorowali go dodatkowo na rozgrzewce, kiedy na boisko wybiegli w czarnych koszulkach z napisem "Adam na zawsze pozostaniesz w naszej pamięci".

Później na Podpromiu było już jednak bardzo wesoło. Mecz świetnie rozpoczął się dla miejscowych, którzy przy zagrywce Mateusza Miki szybko odskoczyli na 4:0. Zawodnicy Skry początkowo wydawali się jakby sparaliżowali atmosferą rzeszowskiej hali, gdzie poczynania obu drużyn śledziło w sobotę 5 tys. widzów, bo raz za razem posyłali ataki na aut. Przyjezdni stosunkowo szybko opanowali emocje i doprowadzili nawet do remisu (8:8), ale rzeszowianie nie zamierzali wypuszczać wygranej w tym secie z rąk. Fantastycznie bronił Krzysztof Ignaczak, a wysoka skuteczność na kontrach pozwoliła Resovii powrócić do czteropunktowego prowadzenia jeszcze przed drugą przerwą techniczną.

W końcówce drużyna Jacka Nawrockiego zbliżyła się co prawda do Resovii na dwa oczka (20:18), ale była bezsilna wobec świetnej dyspozycji Georga Grozera, który kończył atak za atakiem. Ostatecznie miejscowi zwyciężyli 25:21.

Również w drugim secie Asseco Resovia w niczym nie przypominała zespołu, który wymęczył wygraną z Pamapolem Wieluń i przegrał dwa dni temu z Politechniką Warszawską. Mądrze grający miejscowi wykorzystywali wszystkie potknięcia rywala i schodząc na pierwszą przerwę techniczną prowadzili 8:5. Niestety dla Resovii, duże problemy z przyjęciem zagrywki miał, podobnie jak w poprzednich spotkaniach, Mateusz Mika, co w znacznej mierze umożliwiło Skrze doprowadzenie do remisu (10:10), a później pozwoliło wyjść na (pierwsze w tym meczu) prowadzenie 15:14.

Młody rzeszowski przyjmujący zrehabilitował się w 100 procentach w polu zagrywki. Pozornie łatwy serwis sprawiał ogromne problemy bełchatowskim przyjmującym. Resovia zdobyła cztery oczka z rzędu i wyszła na prowadzenie 18:15. W końcówce już nic nie mogło zatrzymać rozpędzonej rzeszowskiej maszyny, dowodzonej przez Grozera. Nie mniej satysfakcji niż jego udane ataki sprawiały kibicom na Podpromiu wybuchy radości po udanych akcjach: "klaty" z Ignaczakiem lub noszenie na rękach rzeszowskiego libero.

Podrażniona takim obrotem sprawy Skra, z Karolem Kłosem i Michałem Winiarskim na boisku, rozpoczęła trzeciego seta z wysokiego C, szybko wychodząc na prowadzenie 3:0. Resovia wyrównała na 5:5, ale wystarczyła chwila słabszej gry gospodarzy (Grozer zaatakował na aut, zablokowali zostali Kosok i Mika), by mistrzowie Polski odskoczyli na cztery oczka (8:12). Gra Resovii w tej partii wyraźnie się nie kleiła: miejscowi mieli duże problemy zarówno ze skończeniem pierwszego ataku (nawet Grozer), jak i z przyjęciem zagrywki (zwłaszcza Wlazłego) i raz po raz nadziewali się na bełchatowski blok. W efekcie, po secie właściwie bez historii, Skra wygrała 25:17.

Czwarty set pokazał, że trzecia partia była dla miejscowych tylko "wypadkiem przy pracy" w tym spotkaniu. Duet Grozer-Akhrem, ze świetnymi atakami i punktami zdobywanymi bezpośrednio z zagrywki już na początku czwartej odsłony spotkania pozbawił przyjezdnych chęci gry. Resovia prowadziła 7:1, a siatkarze Jacka Nawrockiego (który wykorzystał już dwie przerwy na żądanie) bezradnie spoglądali jeden na drugiego. Po serii punktów w jednym ustawieniu Skra zbliżyła się do miejscowych na 12:9, ale Resovia szybko zebrała się i do drugiej przerwy technicznej zbudowała siedem oczek prowadzenia. Kiedy wydawało się, że takiej przewagi nie sposób już zmarnować, rzeszowianie nagle zupełnie zatracili skuteczność pierwszego ataku. Skra zbliżyła się do miejscowych na18:17 i na Podpromiu zrobiło się naprawdę nerwowo.

Rzeszowscy siatkarze włączyli jednak w końcówce piąty bieg. Od tego momentu pozwolili Skrze zdobyć tylko dwa punkty, a sami dopisali do swojego konta aż siedem oczek. Ostatecznie w meczu z mistrzem Polski zgarnęli całą pulę. Trudno uwierzyć, ale to pierwsza wygrana Resovii ze Skrą w historii występów obu zespołów w PlusLidze.

Asseco Resovia Rzeszów - PGE Skra Bełchatów 3:1 (25:21, 25:19, 17:25, 25:19)

Resovia: Grzyb, Akhrem, Baranowicz, Grozer, Kosok, Mika, Ignaczak (libero) oraz Buszek, Perłowski, Millar

Skra: Wlazły, Pliński, Kurek, Falasca, Możdżonek, Bąkiewicz, Zatorski (libero) oraz Woicki, Kłos, Winiarski, Antiga

Komentarze (0)