Pierwsze koty za płoty - komentarze po spotkaniu Fart Kielce - PGE Skra Bełchatów

W swoim historycznym występie w PlusLidze Fart Kielce uległ 0:3 PGE Skrze Bełchatów. - Ta przegrana ze Skrą była w jakimś sensie wkalkulowana w sezon, ale mogliśmy wypaść lepiej - mówił po meczu Piotr Łuka.

Piotr Łuka (przyjmujący Farta Kielce): Rywale odskoczyli nam w dwóch pierwszych setach na 8:3 i trudno już było coś zrobić. No cóż pierwsze koty za płoty. Ta przegrana ze Skrą była w jakimś sensie wkalkulowana w sezon, ale mogliśmy wypaść lepiej.

Mariusz Wlazły (kapitan Skry): Byliśmy bardzo skoncentrowani od pierwszej piłki i cieszę się, że kontrolowaliśmy mecz. Obawialiśmy się jak wypadniemy, gdyż większość z nas wróciła z nieudanych dla nas mistrzostw świata. Ale było dobrze. Nie potrafię określić siły Farta po jednym meczu, ale życzę dobrze tej drużynie, w której gra przecież nasz niedawny kolega z zespołu Maciek Dobrowolski.

Jacek Nawrocki (trener PGE Skry): Mecze z beniaminkami zawsze są ciężkie. Gospodarze grają z zębem i animuszem. Nasza dzisiejsza wygrana w takim stosunku to efekt bardzo odpowiedzialnej postawy moich zawodników. Zagrali rozsądnie, nie było cienia dekoncentracji. Można powiedzieć, że od początku do końca trzymali siatkarski fason.

Dariusz Daszkiewicz (trener Farta Kielce): Mecz wyglądał jak wyglądał... Chcieliśmy nawiązać walkę, ale bełchatowianie w każdym secie szybko budowali sobie 5-6 punktową przewagę. W końcówce pierwszego i drugiego seta udało nam się zdobyć trochę tych punktów. Na tyle było nas stać. Zgadzam się, że Skra była skoncentrowana. Liczyliśmy na to, że goście popełnią błędy i będzie nam łatwiej grać, ale tak się nie stało.

Komentarze (0)