To satysfakcja pracować z zespołem, który tak się bije - podsumowanie sezonu w wykonaniu PTPS Farmutil Piła

Pilanki przed zakończonym już sezonem nie były stawiane w roli faworytek. Zaliczane co prawda były do grona czterech zespołów, które miały pomiędzy sobą podzielić wszystko co jest najlepszego w kobiecej siatkówce, ale traktowane były jako ten czwarty, który może uszczknąć coś ze stołu, jeżeli trzej najmożniejsi łaskawie cokolwiek pozostawią. A jednak trener Jerzy Matlak cierpliwie układał zespół, powoli z tych personalnych puzzli powstawał coraz pełniejszy obraz ambitnej, walczącej drużyny, która odniosła duży sukces skutecznie broniąc srebrnego medalu mistrzostw Polski z ubiegłego sezonu, zdobywając Puchar Polski i udanie prezentując się w Lidze Mistrzyń.

W tym artykule dowiesz się o:

Skład drużyny

Zespół przystępował do rozgrywek bez czterech siatkarek ubiegłego sezonu. Barw Farmutilu nie przywdziała Beata Strządała, która przeniosła się do Bielska, Katarzyna Wysocka grająca dla beniaminka ligi, MKS z Dąbrowy Górniczej, Edyta Rzenno wzmocniła zespół Chemika Police i Karolina Michalkiewicz, która wybrały ofertę UKS Jedynka Aleksandrów Łódzki.

Klub w miejsce zawodniczek, które opuściły zespół, pozyskał siatkarki dające szansę gry na zbliżonym poziomie. Julia Szełuchina miała zastąpić Wysocką, na przyjęciu z atakiem miała grać Dominika Sieradzan wreszcie do klubu powróciły po grze w SMS Sosnowiec, młode i utalentowane, Klaudia Kaczorowska i Urszula Bejga.

Tuż przed sezonem, podczas jednego z treningów poważnej kontuzji doznała Irina Starzyńska. -Stan Iriny jest dobry. Jeśli mówimy o stronie prywatnej wszystko jest w porządku, ale grać już nie będzie - mówił zmartwiony Jerzy Matlak. Pilanki straciły świetną środkową, która po tej kontuzji zakończyła karierę zawodniczą.

W tej sytuacji ciężar gry, jak przypuszczano, miał spocząć na doświadczonych zawodniczkach. W pierwszej kolejności dźwigać go miała, Agnieszka Kosmatka, Katarzyna Skorupa, Julia Szełuchina i Michela Teixeira, a także młode szybko doskonalące swoja grę, Agnieszka Bednarek i Anita Chojnacka. Także Marta Kuehn miała być mocnym punktem drużyny. Późniejsze mecze, jak okazało się, zweryfikowały w większości te założenia. Nikt jednak nie przewidywał aż tak szybkiej eksplozji talentu Agnieszki Bednarek i Klaudii Kaczorowskiej.

Ostatecznie PTPS Farmutil Piła przystąpił do rozgrywek 2007/2008 w następującym składzie:

Przyjęcie z atakiem: Anita Chojnacka, Michela Teixeira, Klaudia Kaczorowska, Dominika Sieradzan

Atak: Agnieszka Kosmatka

Środkowe: Agnieszka Bednarek, Julia Szełuchina, Urszula Bejga

Rozegranie: Katarzyna Skorupa, Anna Manikowska

Libero: Marta Kuehn-Jarek

W meczach Ligi Mistrzyń skład zespołu uzupełniała wychowanka klubu, Katarzyna Graczyk

Na ławce trenerskiej obok Jerzego Matlaka zasiadł powracający do sztabu szkoleniowego, Adam Grabowski (II trener), statystyk Adam Malik, fizykoterapeuta Jerzy Mostowski, a urazami zawodniczek, jak niemal od zawsze, zajmował się doktor Krzysztof Zając.

Liga Mistrzyń

W minionym sezonie pilanki, w rozgrywkach międzynarodowych, powróciły na europejskie salony podejmując rywalizację w Lidze Mistrzyń. W rywalizacji grupowej mając za przeciwników wicemistrzynie Włoch Vini Monteschiavo Jesi, mistrzynie Francji RC Cannes i chorwacki ZOK Rijeka, zajęły w grupie „A” drugie miejsce i zakwalifikowały się do fazy play off 12 (z udziałem dwunastu najlepszych zespołów). Co prawda „na dzień dobry” przegrały u siebie z Monteschiavo Jesi 1:3, ale po wyrównanej walce. Później odniosły „planowane” zwycięstwo w Rijece (3:1), by następnie po bardzo trudnym pojedynku pokonać na własnym parkiecie RC Cannes 3:2. Zwycięstwo to otwierało siatkarkom z grodu Staszica perspektywy awansu do kolejnej fazy rozgrywek. Porażka w Cannes i zwycięstwo z Rijeką w Pile nie dawały pewności awansu ekipie Jerzego Matlaka do kolejnej fazy rozgrywek. Kluczowym był pojedynek w Jesi. Murowany faworyt, Vini Monteschiavo, sensacyjnie przegrało mecz z Farmutilem 0:3, czym pilanki zapewniły sobie awans do dalszych gier. Prawda, że Jesi miało już wówczas zapewniony awans i nie zagrało w optymalnym składzie, ale z drugiej strony prawdą jest także fakt, że było to pierwsze zwycięstwo polskiej klubowej drużyny kobiecej we Włoszech w oficjalnych rozgrywkach. Farmutil z czterema zwycięstwami i dwoma porażkami zajął drugie miejsce w grupie (za Vini Monteschiavo) i awansował do elitarnej grupy najlepszych 12 drużyn starego Kontynentu.

W play off 12 rywalem pilskiej drużyny było Zarzecze Odincowo, jeden z faworytów do wygrania tej edycji Ligi Mistrzyń. Tutaj niespodzianki już nie było. Przed meczem w Odincowie Agnieszka Kosmatka mówiła, że - ... aby myśleć o korzystnym wyniku musimy spróbować trochę szybszej gry, ale przede wszystkim zagrać na swoim dobrym poziomie. Jednak pilanki rozpoczęły spotkanie to bardzo usztywnione, źle funkcjonowało przyjęcie, a akcje w ataku często nie trafiały w pole gry rywalek. Gwiazdy rosyjskiej drużyny Liubow Sokołowa, Tatiana Koszelewa, Natalia Safronowa czy Swietłana Kriuczkowa nie pozwoliły sobie na chwile słabości. Stąd wyraźna porażka 3:0 i niewielkie szanse na odrobienie strat w meczu rewanżowym w Pile. Tydzień później na własnym parkiecie mecz rozpoczął się po myśli gospodyń, które wygrały pierwszą odsłonę tego spotkania, ale w drugim i trzecim secie dominacja Rosjanek była wyraźna. Jeszcze w czwartej partii pilanki podjęły walkę, ale po grze na przewagi przegrały ją 29:31 i całe spotkanie 1:3.

Farmutil nie awansował do fazy play off 6, ale pokazał się z dobrej strony i z jego występów w tych rozgrywkach sympatycy siatkówki musieli być zadowoleni. Zwycięstwo z RC Cannes czy Vini Monteschiavo Jesi ma swoją wymowę, zwłaszcza, że dokonała tego drużyna bez wielkich gwiazd, za to posiadająca w swoich szeregach grupę młodych, ambitnych i utalentowanych siatkarek.

Puchar Polski

Po dość rozbudowanych turniejach grupowych, Farmutil Piła pewnie awansował do turnieju finałowego Pucharu Polski, w którym znalazło się 12 drużyn, mających na swoim koncie najwyższą zdobycz punktową. W ćwierćfinale turnieju finałowego rozgrywanego na początku kwietnia w Poznaniu, siatkarki Jerzego Matlaka spotkały się z Energą Gedanią Gdańsk i pewnie wygrały to spotkanie 3:1. Wygrały bo zagrały o wiele skuteczniej w ataku od rywalek i miały po swojej stronie siatki Katarzynę Skorupę, uznaną za najlepszą zawodniczkę meczu. Awans do półfinału był spodziewany, ale w półfinale zapowiadała się już znacznie trudniejsza przeprawa. Rywalem ekipy znad Gwdy miała być Muszynianka Fakro Muszyna, która awansowała do półfinału po zwycięstwie nad Centrostalem Bydgoszcz. Paradoksalnie Muszynianka, która w historii dotychczasowych występów w Pucharze Polski nie zdobyła ani razu tego trofeum, nie znalazła się nawet w finale tej imprezy, była faworytem nie tylko tego meczu, ale zdaniem wielu także całego turnieju. Siatkarki Bogdana Serwińskiego uległy jednak wyraźnie pilskiemu Farmutilowi. Jak po meczu mówił Jerzy Matlak - ... wygrana przyszła łatwiej niż z Gedanią bo dziewczyny zagrały znacznie lepiej niż w meczu ćwierćfinałowym. Zawodniczki w Beskidu Sądeckiego zagrały nienajlepiej w przyjęciu, ich zagrywka nie robiła większego wrażenia na pilankach, które zagrały konsekwentnie, popełniając stosunkowo mało błędów własnych. W finale Farmutil spotkał się z Winiarami Kalisz, które w półfinale z kwitkiem odprawiły BKS Aluprof Bielsko-Biała. Ostatnie spotkanie finału Pucharu Polski zakończyło się w trzech setach, a jego zwycięzcą został niedoceniany Farmutil. Mecz stał na wysokim poziomie, a emocjami w pierwszych dwóch setach obdzielić można by z powodzeniem kilka spotkań ligowych. Pilanki zagrały fenomenalnie w obronie, podbijały niewyobrażalne piłki, zasłużenie zdobywając Puchar Polski. Potwierdzeniem tego były chociażby nagrody indywidualne zawodniczek znad Gwdy. Otrzymało je aż pięć pilanek, Klaudia Kaczorowska jako najlepsze zagrywająca, Michela Teixeira (najlepsza przyjmująca), Marta Kuehn-Jarek (najlepsza przyjmująca), Agnieszka Kosmatka (najlepsza atakująca) i Katarzyna Skorupa (najlepsza rozgrywająca). Ta ostatnia uznana została też MVP turnieju. Do grona wyróżnionych „wdarła się” jeszcze tylko Milada Spalova z kaliskich Winiar jako najlepsza blokująca. To tutaj, podczas turnieju w Poznaniu pilanki dostały wiatr w żagle, a ich gra zaczęła przypominać tornado zmiatające wszystko co po drodze. Ich gra była nie tylko skuteczna, ale też widowiskowa, z kapitalnymi obronami piłek, skutecznym blokiem, kombinacjami na siatce i dobrą zagrywką. To właśnie po tym turnieju zaczęto tu i ówdzie przebąkiwać iż Farmutil to niekoniecznie najsłabszy z najmocniejszych, ale że jest to zespół który może w fazie play off ligowych rozgrywek sporo „namieszać”.

Liga Siatkówki Kobiet

W pierwszej części ligowego sezonu pilanki grały w kratkę. Wygrywały mecze z rywalkami teoretycznie słabszymi, ale przegrywały z potentatami. Niewiele mogły zwojować w meczach z Winiarami, Muszynianką i BKS-em. Rundę zasadniczą rozgrywek, z dwunastoma zwycięstwami i sześcioma porażkami zakończyły na czwartym miejscu, za BKS-em, Winiarami i Muszynianką. Jerzy Matlak cierpliwie jednak układał zespół, który z meczu na mecz grał coraz lepiej. Karta odwróciła się gdy, jak już wyżej wspominałem, Farmutil zdobył Puchar Polski. Pilanki uwierzyły w swoją szansę i na fali tego entuzjazmu poczynały sobie coraz lepiej. W meczach pierwszej rundy play off pilanki szybko odprawiły AZS AWF Poznań wygrywając dwa spotkania bez straty seta i awansowały do półfinału mistrzostw Polski. Tu na Farmutil czekała ekipa BKS Aluprof Bielsko-Biała, która, rundę zasadniczą wygrała pewnie i była zdecydowanym faworytem tej konfrontacji. Pierwszy mecz w Bielsku nie zapowiadał niespodzianki. BKS wygrał dość wyraźnie 3:0 i wydawało się, że jedne z pretendentek do tytułu są na dobrej drodze do zrealizowania swojego celu. W drugim meczu wygrały jednak pilanki 1:3 i rywalizacja przeniosła się do Piły. Zapowiadały się dwa trudne i wyrównane mecze, w których nie można było jednoznacznie wskazać faworyta. Pierwszy mecz wygrał Farmutil 3:1, nazajutrz jednak BKS wygrał w takim samym stosunku i po czterech meczach stan rywalizacji o finał mistrzostw Polski był remisowy. W tym ostatnim meczu kapitalnie zagrała Natalia Bamber, której 33 meczowych punktów przedłużyły nadzieję BKS-u na awans do finału. O wszystkim zadecydować miał piąty mecz w Bielsku. Mecz ten po wielu zwrotach akcji raczej niespodziewanie wygrywają siatkarki Jerzego Matlaka i mogą cieszyć się z awansu do finałowej rywalizacji.

Po meczu radość z drużynie z Piły była ogromna. Nieskory do komplementowania poczynań swoich siatkarek pilski szkoleniowiec, tym razem nie krył zadowolenie z gry swoich zawodniczek - ...to satysfakcja pracować z zespołem, który tak się bije. Przed rozgrywkami nikt na nas nie stawiał, przydzielano nam czwarte miejsce, a tymczasem wygraliśmy Puchar Polski i jesteśmy w finale ligi. Dla mnie są to bohaterki i dziś dokonały czynów, jakie rzadko oglądałem w mojej trenerskiej karierze. We wszystkich pięciu meczach z Bielskiem była straszliwa walka. Dobrze też grały bielszczanki, szczególnie w Pile, kiedy w ostatnim meczu wyciągnęły wynik z bardzo trudnej sytuacji na swoją korzyść. Dzisiaj były bardzo stremowane od samego początku. Widać, że mają większą presję niż my i dlatego tak to się skończyło.

Przed sezonem awans do finału i srebrny medal mistrzostw Polski, włodarze klubu braliby zapewne w ciemno, pilanki powtórzyły sukces sprzed roku ale tym razem z znacznie trudniejszych uwarunkowaniach. W finale rywalem Farmutilu była Muszynianka Fakro, która w drugim półfinale wyeliminowała Winiary Kalisz.

Pilanki po meczach z BKS-em miały zaledwie trzy dni, by podjąć walkę o złoto. A jednak pierwszy mecz w Muszynie wygrały bardzo wysoko, bez straty seta. Popełniały mniej błędów własnych, lepiej funkcjonowało przyjęcie i blok. Gospodynie zagrały koszmarne spotkanie, tak fatalne, że trudno było wierzyć, że nazajutrz mogą zagrać podobnie. I faktycznie w drugim finałowym meczu Muszynianka stawiła się na parkiecie jakby odmieniona i zrewanżowała się rywalkom, wygrywając po wyrównanym meczu 3:1. Kolejne dwa mecze rozegrano w Pile i podobnie jak w Muszynie, oba zespoły podzieliły się zwycięstwami. Pilanki wygrały trzeci mecz 3:0 i w czwartym mogły zakończyć rywalizację. Jednak po pojedynku obfitującym w zaskakujące zwroty akcji siatkarki z Muszyny „wydarły” gospodyniom w tie breaku zwycięstwo.

Podobnie jak w półfinałowym meczu z BKS-em także rywalizacja finałowa toczyła się na pełnym dystansie pięciu spotkań. Przed ostatnim meczem w Muszynie, Agnieszka Kosmatka wierzyła w ostateczny sukces: Mamy przed sobą piąty mecz. Potrafiliśmy wygrać pojedynek w Bielsku, to mam nadzieję, że zrobimy to samo w Muszynie. Ale Muszynianka zagrała chyba swój najlepszy mecz w rywalizacji z Farmutilem i pokonała rywalki 3:1. Siatkarki Farmutilu musiały więc zadowolić się srebrnym medalem mistrzostw Polski i zadowolić się tytułem wicemistrzowskim.

To był udany sezon Farmutilu. Pilanki zdobyły wicemistrzostwo Polski, udanie zaprezentowały się na arenie europejskiej dochodząc do fazy play off LM, wreszcie wygrały Puchar Polski, dzięki czemu w nadchodzącym sezonie po raz kolejny zagrają w Lidze Mistrzyń. To więcej niż można się było spodziewać przed sezonem.

Źródło artykułu: