Spotkanie Polski z Brazylią miało ogromne znaczenie dla obu ekip. Polki chciały udowodnić, że porażka na inaugurację z USA była wypadkiem przy pracy. Canarinhos natomiast sensacyjnie przegrały z Japonkami statystycznie będąc drużyną lepszą w każdym elemencie siatkarskiego rzemiosła.
Mecz rozpoczął się po myśli Brazylijek, które na pierwszą przerwę techniczna zeszły przy prowadzeniu. 8:4. Spora w tym zasługa Polek, które same utrudniały sobie grę słabym przyjęciem. Po powrocie na parkiet obraz gry znacznie się poprawił. Skutecznie zakończyły atak kolejno Katarzyna Gajgał, Anna Barańska i Karolina Kosek zmniejszając dystans do jednego punktu (7:8). Na ripostę Canarinhos nie trzeba było czekać zbyt długo. Mistrzynie Świata miały bowiem w swoich szeregach Fabianę, która skutecznie rozbijała nasz blok, oraz Sheillę stanowiącą na siatce trudną do przebycia zaporę. Na dodatek podopieczne Jerzego Matlaka w dalszym ciągu nie potrafiły dobrze przyjąć zagrywki przeciwniczek, oraz wykorzystać błędów rywalek co sprawiło, że na tablicy w pewnym momencie pojawił się rezultat 18:11 dla Brazylii. Wówczas wydawało się, że biało-czerwone stoją na straconej pozycji, jednak to zespół z Europy zaczął dominować. Rozstrzelała się Barańska, wsparcia w ataku udzieliła Kosek, a ich przeciwniczki zaczęły popełniać błędy w ataku. To wszystko sprawiło, że po kilku minutach ponownie był remis. Przy stanie 20:20 nadzieje na wygranie pierwszej partii ponownie ożyły. Niestety podobnie jak w starciu z USA nasze siatkarki po bardzo dobrej grze zanotowały przestój. Wykorzystały to liderki światowego rankingu kończąc pierwszą odsłonę na swoją korzyść.
Drugi set polskie siatkarki rozpoczęły znacznie lepiej niż inauguracyjną odsłonę. Co prawda pierwsze trzy z czterech punktów biało-czerwone zdobyły po błędach Brazylijek w polu zagrywki, ale w kolejnych akcjach to nasz zespół punktował przeciwniczki. To wszystko sprawiło, że na pierwszą przerwę techniczną zespół trenera Matlaka zszedł prowadząc 8:7. Polki w przeciwieństwie do tego co można było zobaczyć w pierwszej partii grały bardziej skoncentrowany bezwzględnie wykorzystując błędy przeciwniczek. Po powrocie na parkiet nadal dominowały brązowe medalistki mistrzostw Europy. Znacznie lepsza gra w obronie, oraz przyjęcie w porównaniu z pierwszym setem sprawiły, że Polki z najlepszą drużyną świata grały jak równy z równym. Niestety przy stanie 15:11 po raz kolejny do głosu doszły przeciwniczki. Co prawda na drugiej przerwie technicznej Polki prowadziły 16:13, ale po powrocie na plac gry reprezentacja Brazylii szybko wyrównała na 17:17. W polskiej ekipie od początku drugiej partii grała Katarzyna Zaroślińska, która dwukrotnie powstrzymała blokiem ataki Canarinhos, punkt dołożyła Barańska i na tablicy pojawił się rezultat 20:17. W końcówce podopieczne trenera Ze Roberto zdołały doprowadzić do remisu 23:23, ale ostatnie słowo tym razem należało do Polek. Najpierw udanie z obejścia zaatakowała Agnieszka Bednarek-Kasza, a chwilę później Katarzyna Skowrońska zakończyła seta udanym zbiciem.
Trzeci set rozpoczął się od wymiany ciosów, która trwała niemal do pierwszej przerwy technicznej. Dopiero przy stanie 6:6 najpierw blokiem Fabiany nie zdołała powstrzymać Gajgał, a w kolejnej akcji ta sama zawodniczka zaatakowała poza boisko i na przerwę techniczną Brazylijki zeszły przy dwupunktowym prowadzeniu. Pomimo prowadzenia to podopieczne trenera Ze Roberto wyglądały na bardziej zdenerwowane. Widać było, że w głowach mistrzyń świata cały czas tkwił mecz z Japonkami przegrany w dramatycznych okolicznościach. Polki natomiast mimo, że cały czas w roli goniących grały konsekwentnie i na luzie. Z biegiem czasu przyniosło to efekt, bowiem po kolejnym ataku Barańskiej podopieczne trenera Matlaka wyszły na jednopunktowe prowadzenie (15:14), z którym zeszły na drugą przerwę techniczna. Po niej do głosu doszły Brazylijki, które zdobyły trzy kolejne punkty w jednym ustawieniu. Od tego momentu to Canarinhos kontrolowały losy pojedynku. Z rytmu nie wybiła ich nawet krótka przerwa w meczu, która nastąpiła po kontuzji Mari. Zespół z Ameryki Południowej mimo braku w składzie podstawowej zawodniczki spokojnie doprowadził przewagę do końca seta powiększając ją w końcówce do pięciu oczek.
Czwarta odsłona rozpoczęła się po myśli Brazylijek. Polki w niczym nie przypominały drużyny, która w pierwszych trzech odsłonach konsekwentnie punktowała rywalki. Biało-czerwone grały słabo, a na dodatek popełniały sporo błędów ułatwiając zadanie przeciwniczkom, które na pierwszą przerwę techniczną zeszły prowadząc 8:5. Po powrocie na plac gry zespół trenera Matlaka stracił kolejne kilka punktów. Przebudzenie nastąpiło dopiero przy stanie 11:5. Ciężar zdobywania punktów na swoje barki wzięły Skowrońska i Barańska. Pozwoliło to zmniejszyć na chwilę dystans do rywalek (13:11). Niestety brązowe medalistki mistrzostw Europy nie potrafiły znaleźć sposobu na powstrzymanie znakomicie dysponowanej Sheili, która dobijała nasz zespół udanymi akcjami. Druga przerwa techniczna nastąpiła przy wyniku 16:11. Po niej grające na luzie Canarinhos spokojnie kontrolowały przebieg spotkania powiększając konsekwentnie przewagę. Brazylijki ostatecznie wygrały tą odsłonę do 17 i cały mecz 3:1.
Polska – Brazylia 1:3 (21:25, 25:23, 20:25, 17:25)
Polska: Karolina Kosek, Katarzyna Skorupa, Agnieszka Bednarek-Kasza, Anna Barańska, Katarzyna Gajgał, Joanna Kaczor, Paulina Maj (libero) oraz Katarzyna Zaroślińska, Milena Sadurek, Katarzyna Skowrońska, Klaudia Kaczorowska
Brazylia: Fabiana Claudino, Thaisa Menezes, Marianne Steinbrecher, Jaqueline Carvalho, Sheilla Castro, Fabiola de Souza, Fabiana de Oliveira (libero) oraz Welissa Gonzaga, Natalia Pereira, Danielle Lins, Paula Pequeno
Oglądaj siatkówkę kobiet w Pilocie WP (link sponsorowany)