Paweł Sala: Zeszły sezon indywidualnie był dla ciebie bardzo udany. Zbierałaś bardzo pozytywne recenzje za swoją grę. Jak sama oceniłabyś swoje występy w rozgrywkach 2009/2010?
Gabriela Wojtowicz: Nie mnie jest oceniać czy prezentowałam się dobrze w zeszłym sezonie czy nie. Ja mogę powiedzieć jedynie, że w każdym z meczy starałam się dać z siebie wszystko, a nawet trochę więcej. Zdaję sobie sprawę, że jedne elementy wychodzą mi lepiej, inne trochę gorzej, ale to dobrze - jest nad czym pracować w przyszłym sezonie.
Twoja drużyna PTPS Piła utrzymała się w rywalizacji sportowej w PlusLidze Kobiet. Niestety, względy pozasportowe sprawiły, iż tej drużyny nie zobaczymy w przyszłorocznych rozgrywkach na parkietach ekstraklasy. Co sądzisz o całej tej sytuacji?
- Wiadomość o odstąpieniu miejsca przez Piłę Treflowi Sopot była dla mnie dużym zaskoczeniem. Piła jest jednym z najbardziej utytułowanych zespołów w naszej lidze i nigdy nie spodziewałabym się, że może ich zabraknąć w rozgrywkach ekstraklasy.
Zamiast PTPS Piła w ekstraklasie zobaczymy Atom Trefl Sopot, beniaminka, ale z ogromnymi aspiracjami. Zaskoczyły cię informacje o składzie Trefla - niezwykle mocnym - na sezon 2010/2011?
- Szczerze powiedziawszy nie zaskoczyły mnie te informacje, ponieważ nasze siatkarskie otoczenie jest bardzo małe i od pewnego czasu słychać było pogłoski o tym, jakie gwiazdy mają się znaleźć w ekipie Trefla. Myślę, że tegoroczne rozgrywki będą obsadzone wieloma bardzo dobrymi zespołami, będzie z kim walczyć o najwyższe cele i kogo grę podpatrywać w trakcie rozgrywek.
Jak byś oceniła występy PTPS jako drużyny w ubiegłym sezonie? Osiągnęłyście sportowo to miejsce, na którym wam zależało?
- Przed sezonem każdy zespół chyba nastawia się na to, aby osiągnąć jak najwyższy cel. Liga oczywiście wszystkie zamierzenia zmienia i weryfikuje. W naszym pilskim zespole było w trakcie sezonu wiele zawirowań, które w mniejszym lub większym stopniu wpłynęły na to, które miejsce zajęłyśmy. Nie uważam jednak, aby to była zła pozycja. Nabyłyśmy nowe doświadczenie i to, jak się w różnych sytuacjach zachować.
Twoja dobra gra zaowocowała transferem do aktualnego mistrza Polski BKS Aluprof Bielsko-Biała. To chyba duży skok w twojej karierze siatkarskiej, mimo iż już z Muszynianką zdobyłaś tytuł mistrza Polski? BKS będzie grał także w Lidze Mistrzyń sezonu 2010/2011, gdzie będziesz miała okazję pokazać swoje umiejętności.
- Jeśli chodzi o medal z Muszynianką, to bardziej dostałam go od dziewczyn jako prezent na początku kariery w profesjonalnej siatkówce, a to, że sama go wywalczyłam to za dużo powiedziane, ponieważ praktycznie cały sezon nie grałam. Z wszystkich propozycji, które dostałam na ten sezon, bielska była najkorzystniejsza dla mnie pod wieloma względami, przede wszystkim tym sportowym. BKS wystąpi w Lidze Mistrzyń, więc będę miała gdzie zbierać doświadczenia.
Miałaś okazję poznać już twoje nowe koleżanki?
- Kilka dziewczyn z zespołu znałam już wcześniej z kadry, pozostałe dziewczyny miałam okazję poznać 26 maja i od tamtej pory do dnia dzisiejszego upłynęło już trochę czasu. Mogę śmiało powiedzieć, że stworzymy bardzo fajny zespół.
Z Bielska-Białej odeszła podstawowa środkowa Eleonora Dziękiewicz. Nie ma także wysokiej Heleny Horki. Masz duże szanse na występy w pierwszej szóstce. Liczysz na to już od początku rozgrywek?
- Jak na razie jeszcze dobrze nie zaczęłam trenować, ponieważ ciągle dochodzę do siebie po kontuzji. Trener Wagner nie widział mnie jeszcze na parkiecie. Nie mogę nic powiedzieć na temat tego czy zagram w pierwszej szóstce czy nie. Wiem jedynie, że będzie mi bardzo ciężko się do niej przebić.
Jaka atmosfera panuje w twoim nowym zespole? Jacy są trenerzy?
- Atmosfera jest bardzo dobra, mimo tego że dziewczyny trenują okropnie ciężko, to zawsze są chętne do żartów. Trenerzy są bardzo w porządku, traktują nas partnersko i kiedy trzeba w czymś pomóc, to pomagają. Natomiast kiedy są chwile, że trzeba stanąć nad nami z batem, to tak się dzieje. Mam nadzieję, że taka atmosfera utrzyma się do końca rozgrywek.
Niestety już na początku przygotowań przydarzyła ci się kontuzja. Co to za uraz?
- Przeszłam operację usunięcia fragmentu pierwszego żebra, które powodowało ucisk. Jest to tak zwany "zespół górnego otworu klatki piersiowej", który przytrafia się osobom wysokim. Podobną historię miała Zuzia Efimienko. Ona zaczęła trenować już po czterech tygodniach, ja potrzebowałam troszkę więcej czasu, ponieważ wystąpiła u mnie jeszcze odma płucna. Zaczynam już powolutku odbijać i wchodzić w trening.
Co chciałabyś osiągnąć z nowym zespołem w przyszłym sezonie?
- Chciałabym osiągnąć oczywiście jak najwięcej.
Masz za sobą już przygodę w reprezentacji Polski. Byłaś w kadrze na prestiżowy turniej w Montreux. Jakie to były dla ciebie chwile pracy przy trenerze Jerzym Matlaku?
- Nie byłam na turnieju w Montreux, ponieważ operacja mnie z niego wykluczyła. Z trenerem Matlakiem pracowałam jeden sezon w klubie PTPS i kilka miesięcy na kadrze. Każdego dnia uczyłam się czegoś nowego, zarówno na boisku jak i w życiu codziennym.
Masz bardzo dobre warunki fizyczne. To prawda, iż trener Matlak namówił cię na grę na pozycji środkowej bloku?
- Do grania na środku namówił mnie mój pierwszy trener w Rzeszowie - Zbyszek Barszcz. Na tej pozycji grałam w SMS-ie i w kadrach młodzieżowych. Po przejściu do Muszyny przestawiono mnie na prawy atak. Na tej samej pozycji byłam pierwszy rok w Pile, a w drugim roku - kiedy pracował z nami trener Lalek - wróciłam znowu na środek i mam nadzieję, że tak już zostanie.
Już na początku września zagracie z Modranską Prostejov na otwarcie nowej hali w Bielsku-Białej. To bardzo ładna i nowoczesna hala, której miasto potrzebowało i twoja nowa drużyna także.
- To prawda. Sala jest bardzo nowoczesna, przede wszystkim z większą liczbą miejsc dla kibiców, którzy mam nadzieję w tym sezonie będą z chęcią te miejsca zapełniać.