LŚ: Biało-czerwony marsz do Cordoby zatrzymany - relacja ze spotkania Polska - Kuba

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po dobrych występach w Hawanie oraz we Wrocławiu, apetyty polskich kibiców wzrosły. Na barki polskich siatkarzy ponownie spadła presja. Wszystko wskazuje na to, że marzenia o wyjeździe na turniej finałowy Ligi Światowej będzie trzeba odłożyć na kolejny sezon. W Łodzi biało-czerwoni okazali się dużo słabsi od największego rywala w walce o awans. Kubańczycy mają już sześć oczek przewagi nad Polakami.

W tym artykule dowiesz się o:

Konfrontacja w Łodzi zapowiadana była jako najciekawszy mecz przedostatniego weekendu rozgrywek Ligi Światowej. Inaczej chyba być nie mogło. W Polce miały decydować się losy grupy D. - Jeżeli zagramy zespołowo, to wierzę, że uda się osiągnąć korzystny wynik. Koncentracja przede wszystkim - mówił przed spotkaniem Jakub Jarosz. W końcowy sukces uwierzyli również wszyscy kibice. Atlas Arenę wypełnili niemal w całości.

Spotkanie rozpoczęło się od dobrej postawy przyjezdnych, których dodatkowo wspierali biało-czerwoni, myląc się w pierwszych fazach pojedynku. Indywidualne pomyłki kolejnych graczy pozwalały oddalać się na bezpieczną odległość ekipie z Ameryki Środkowej, aż o czas przy stanie 5:10 zmuszony był poprosić Daniel Castellani. Przyniosła ona pożądany efekt, ale na krótki czas. Polacy poprawili zagrywkę, ale wciąż nie byli w stanie wyeliminować swoich pomyłek. Pozytywny impuls przyszedł ponownie po drugiej przerwie technicznej. Sprawy w swoje ręce wziął Michał Ruciak, atakując skutecznie i serwując aż trzy asy z rzędu! Polska złapała upragniony kontakt punktowy, ale w końcówce zaprzepaściła szansę na wygraną. Bohaterem okazał się Robertlandy Simon, który podobnie jak Ruciak, popisał się serią świetnych zagrywek.

Czytaj więcej ->> Piotr Gruszka: Zrobimy wszystko, by zagrać lepiej w następnych trzech meczach

Po nie najlepszej odsłonie w wykonaniu Polaków, trener Castellani zdecydował się na pozostawienie na parkiecie Jakuba Jarosza, który zastąpił bijącego w kubański blok Piotra Gruszkę. Młody gracz ZAKSY w secie numer dwa doprowadził do remisu tuż przed przerwą techniczną. Po niej Kubańczycy powrócili do swojej bardzo dobrej gry. Spektakularne "czapy" na Bartoszu Kurku i kolejne znakomite ataki rozgrywającego uciszyły 13-tysięczną publiczność. Tą ponownie poderwało wejście na parkiet Zbigniewa Bartmana, który tuż po wejściu zaczął punktować. Kubańczycy zaczęli popełniać proste błędy i stracili całą przewagę.

Dalszą część partii trudno opisywać. Raz serię punktów potrafili wywalczyć przyjezdni, by po chwili tracić je popełniając błędy. Kolejne odgwizdywane pomyłki potęgowały ich frustrację, a każda inna decyzja, niż przyznanie im punku, była okraszona kłótnią z sędzią głównym. Kiedy nieporozumienie kubańskiej ekipy przyniosło 22 punkt gospodarzom i upragniony remis, wszyscy sądzili, że wszystko rozstrzygnie się na korzyść biało-czerwonych. Nic bardziej mylnego. To jeszcze bardziej zmobilizowało liderów grupy D, którzy spektakularnie rozstrzygnęli trzy kolejne, i jak się okazało ostatnie, akcje tej odsłony.

Czytaj więcej ->> Daniel Pliński: Najważniejsza jest Italia

W wyjściowym ustawieniu przed trzecią partią ponownie doszło do sporych roszad. Na parkiecie ponownie pojawił się Piotr Gruszka, a na boisku zostali Grzegorz Łomacz i Zbigniew Bartman.

Dziesięciominutowa przerwa i zejście do szatni podziałały mobilizująco na biało-czerwonych. Od samego początku inicjatywa należała do nich, a gra w końcu układała się po ich myśli. W dziesiątej akcji udało się nawet zanotować pierwszy (!) blok. Efektem tego było prowadzenie 8:5. Marzenia o łatwym zwycięstwie zostały rozwiane bardzo szybko, kiedy w jednym ustawieniu Kubańczycy zdobyli cztery oczka. Na ich tle Polacy ponownie wyglądali bezbarwnie. Co prawda były zrywy w ataku, ale Kubańczycy mieli wszystko pod kontrolą. Tylko sobie wiadomym sposobem doprowadzili do nerwowej końcówki. To nie nasi kadrowicze grali dobrze, a rywale popełniali dużą ilość błędów. Ostatecznie trzeci set również padł łupem przyjezdnych.

Po tym spotkaniu marzenia o turnieju finałowym Ligi Światowej bardzo poważnie zostały zminimalizowane. Polacy tracą aż sześć punktów do prowadzącej Kuby. Do rozegrania pozostają im po trzy pojedynki. Kubańczycy zmierzą się jeszcze dwukrotnie z najsłabszą w grupie Argentyną, natomiast biało-czerwoni z Niemcami. Najpierw jednak obie ekipy czeka rewanż. Drugie starcie w Łodzi w niedzielę o godz. 16.30. Już teraz zapraszamy na relację live z tego spotkania w portalu SportoweFakty.pl.

Czytaj więcej ->> Grzegorz Łomacz: Kuba była zdecydowanie lepszym zespołem

Polska - Kuba

0:3

(21:25, 22:25, 24:26)

Polska: Piotr Gruszka, Paweł Zagumny, Bartosz Kurek, Michał Ruciak, Patryk Czarnowski, Marcin Możdżonek, Piotr Gacek (libero) oraz Jakub Jarosz, Michał Bąkiewicz, Daniel Pliński, Zbigniew Bartman, Grzegorz Łomacz.

Kuba: Wilfredo Leon, Joandry Leal, Osmany Roberto Camejo, Rolando Cepeda, Robertlandy Simon, Raydel Hierrezuelo, Keibir Gutierrez (libero) oraz Fernando Hernandez, Gustavo Leyva.

MVP: Robertlandy Simon

Źródło artykułu: