W pierwszym secie bliżej zwycięstwa były łodzianki, ale gospodynie dzięki dobrej grze wygrały. Mogły zakończyć spotkanie w trzech partiach, ale nie były w stanie nawet nawiązać walki z zawodniczkami Organiki, które pokonały je do 15. - To chyba była taka chwila dekoncentracji. W drugim secie wygrałyśmy do 10 i chyba wkradło się za duże rozluźnienie, chyba za bardzo uwierzyłyśmy w to, że mamy ten mecz wygrany. Cieszy mnie przede wszystkim to, że w piątej partii podniosłyśmy się i wygrałyśmy, bo jak się mówi: kto nie wygrywa 3:0, przegrywa 2:3. Dzięki Bogu, przełamałyśmy ten schemat i cieszy mnie wygrana - cieszyła się po meczu Magdalena Sadowska, która otrzymała statuetkę MVP.
Łodzianki miały szansę na zwycięstwo w pierwszym meczu o brązowy medal, ale nie wykorzystały swojego atutu w postaci wypoczynku przed tą rywalizacją. Paradoksalnie, lepiej pod względem fizycznym na przestrzeni całego spotkania zaprezentowały się gospodynie, wygrały bowiem w tie-break'u.
- Na pewno jesteśmy troszeczkę zmęczone, ale w tym sezonie nauczyłyśmy się już bardzo dużo, tyle zagrałyśmy spotkań w ramach Ligi Mistrzyń, więc już nie raz grałyśmy mecz za meczem i czasami wychodziło nam to na dobre. Czasami im więcej gramy i trenujemy, tym lepiej później gramy w trakcie spotkań - wyjaśniła Sadowska w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
Podopieczne Waldemara Kawki prowadziły 2:0, ale z parkietu schodziły zwycięskie dopiero po pięciu setach. Mimo to są one na fali, więc w niedzielę powinny lepiej rozpocząć mecz od swoich rywalek, a tym samym może im być łatwiej wygrać po raz drugi. - Nie wiem czy będzie łatwiej. Na pewno będzie to kolejny trudny mecz, ale czy będzie łatwiej trudno powiedzieć. W sobotę było 3:2. Zobaczymy. Mam nadzieję, że wygramy - zakończyła z optymizmem Magdalena Sadowska.