Krasikow wykorzystał szansę, którą dostał po odejściu Bartmana

Sternicy Gazpromu - Jurga Surgut z pewnością niedługo rozpamiętywali to, że nie udało im się zatrzymać w swoich szeregach mistrza Europy z ubiegłego roku - Zbigniewa Bartmana. 22-letni przyjmujący reprezentacji Polski przed sezonem, po rocznym pobycie pod Jasną Górą zdecydował się zmienić otoczenie i poszukać nowych wyzwań na rosyjskiej ziemi. Jak się później okazało przygoda młodego Polaka z Superligą skończyła się bardzo szybko.

Zbigniew Bartman w Rosji wystąpił w siedmiu ligowych spotkaniach, a ostatnie miało miejsce pod koniec listopada. Później rozwiązał z klubem kontrakt, ponieważ włodarze surguckiego zespołu nie wywiązywali się z wcześniej ustalonych zobowiązań. Polak w lidze zdobył łącznie 74 punkty. Jednak wygląda na to, że włodarze ekipy z Surgutu pożegnali Bartmana bez żalu, bowiem znaleźli bardzo dobrego następcę. Dmitrij Krasikow, bo o nim mowa, przebojem wdarł się do wyjściowej szóstki Gazpromu. Wcześniej rówieśnik polskiego siatkarza występował w Lokomotiwie Biełgorod razem z innym naszym reprezentantem Łukaszem Kadziewiczem. Lecz tam nie mógł przekonać do siebie trenera - Giennadija Szypulina i często obserwował spotkania z kwadratu dla rezerwowych. - Cieszę się, że dołączyłem do Gazpromu Surgut. Gdy dostałem ofertę nie zastanawiałem się długo, bo wiedziałem, że jest to ogromna szansa. Dla mnie najważniejszą rzeczą jest granie, bo dzięki temu mogę się rozwijać, a inne schodzą na dalszy plan. Tutaj w Surgucie mam dobre warunki do pracy, także nie mam na co narzekać - mówił przyjmujący Dmitrij Krasikow.

Rosyjski siatkarz doskonale zdaje sobie sprawę, że miał dużo szczęścia w tym sezonie. Ławka rezerwowych dla zawodnika, który zdobył między innymi złoty medal mistrzostw świata juniorów w 2005 roku oraz złoto na Uniwersjadzie w 2009 roku, nie była zbyt kuszącą perspektywą. A za pewne na nią byłby skazany w momencie gdyby pozostał w Biełgorodzie. Dlatego może się cieszyć, Polak pożegnał się z Superligą, a odchodząc zrobił mu miejsce. - Niestety nie udało mi się poznać Zbyszka Bartmana, bo przyjechałem już na jego miejsce, gdy definitywnie pożegnał się z klubem. Ciężko mi powiedzieć, dlaczego odszedł, bo nie miałem szansy z nim porozmawiać. Na pewno on jest tak jak ja jeszcze młody i być może w Rosji nie czuł się komfortowo - zastanawiał się Krasikow.

W ostatniej kolejce Superligi 22-letni Rosjanin poprowadził swoich kolegów do sensacyjnego zwycięstwa z dużo wyżej sklasyfikowaną Iskrą Odincowo. Jego ekipa na własnej hali zdobyła komplet trzech oczek, a on sam na swoim koncie zapisał niezły wynik - 18 punktów. - Pewnie mało, kto się spodziewał, że możemy pokonać ten zespół, ale nam się to udało. Wykorzystaliśmy słabość naszych rywali, bo paru chłopaków z ich podstawowego składu nie mogło wystąpić. Zwycięstwo na pewno nas cieszy, bo przybliża mój team do fazy play-off, która jest naszym celem w tym sezonie - komentował mistrz świata juniorów. - Najbliższe pojedynki będą dla nas bardzo ważne. Spotkamy się z zespołami, które są z nami w tabeli i nie możemy sobie pozwolić na porażki, bo one mogą nas wykluczyć właśnie z udziału w play-off - dorzucił siatkarz.

Oba rosyjskie zespoły - Dynamo Moskwa i Zenit Kazań mają szanse na awans do turnieju finałowego Ligi Mistrzów, który odbędzie się w Łodzi. Bez wątpienia bliżej tego celu są siatkarze ze stolicy Rosji, którzy w pierwszym meczu pokonali bez straty seta Panathinaikos Ateny. Zenit Kazań musi odrabiać dystans, bo przegrał na wyjeździe z innym greckim zespołem - Olympiakosem 1:3. - Wydaje mi się, że Dynamo bez większych problemów powinno awansować do kolejnej rundy. Ostatnio widziałem ich kilka meczów i wydaje mi się, że są w coraz lepszej formie. Zenit natomiast stać jest na odrobienie strat. Grają tam doświadczeni siatkarze, którzy nie powinni się podłamać wcześniejszą przegraną. Jednak nie wypada żeby lider Superligi tak wcześnie pożegnał się z tymi rozgrywkami. Niestety w kolejnej rundzie oba kluby wpadną na siebie - żałował Dmitrij Krasikow.

Komentarze (0)