Obecna pozycja jest adekwatna do naszych umiejętności - rozmowa z Fabianem Drzyzgą, rozgrywającym AZS-u Częstochowa

Fabian Drzyzga był jednym z "ojców" sensacyjnego zwycięstwa Domexu Tytan AZS Częstochowa nad PGE Skrą Bełchatów. 19-letni rozgrywający znakomicie pokierował grą "Akademików", bardzo umiejętnie rozkładając atak na wszystkich graczy częstochowskiej drużyny, którzy grali, jak z nut. Młody obiecujący rozgrywający, któremu już teraz wróży się znakomitą przyszłość w pełni zasłużenie otrzymał zresztą nagrodę MVP.

Adrian Heluszka: Można powiedzieć, że Skra nie istniała w czwartkowy wieczór na boisku i była na kolanach w obliczu znakomitej gry Waszego zespołu...

Fabian Drzyzga: Można powiedzieć, że Skra była na kolanach, ale musimy przyznać, że to my zagraliśmy kapitalne zawody. Moim zdaniem wychodziły nam wszystkie elementy, a Skra może nie wytrzymała fizycznie. Chłopaki jednak na pewno nie będą się w taki sposób tłumaczyć. Po prostu zagrali nieco słabiej, a nam wyszło kapitalne spotkanie i trudno gra się przeciwko rywalowi, któremu wychodzi praktycznie wszystko.

W ostatnim czasie spotkał was ogromny pech w postaci plagi kontuzji. Straciliście kapitana, Dawida Murka, a tutaj taki niespodziewany sukces. Z pewnością taka wygrana was podbuduje.

- Na pewno tak. Trener cały czas podkreśla, że zawsze gramy dla Dawida, którego straciliśmy na ten sezon. To był przypadek, ale taki jest sport. Na pewno nie będziemy się załamywać, ponieważ trzeba grać dalej. Widać, że drużyna się skonsolidowała i fajnie to wszystko wychodzi. Taki sukces na pewno jeszcze bardziej nas podbuduje i ucieszy, ale bez zbędnego hurraoptymizmu. Musimy koncentrować się na kolejnych pojedynkach i ostro trenować, aby grać na równym poziomie.

Odczuwacie brak Dawida Murka w zespole? Paradoksalnie po wynikach tego nie widać...

- Brakuje nam na pewno Dawida. To był i jest nasz kapitan i nikt nigdy takiego graczy, jak on nie zastąpi. Po prostu nie da się tego zrobić.

Niedawno wróciłeś do gry po drobnej, ale długotrwałej kontuzji. Widać, że nie ma już po niej żadnego śladu. Kilka dni temu dobry występ przeciwko ekipie z Wielunia, a teraz poprowadziłeś zespół do wygranej nad Skrą...

- Może tego nie widać, ale cały czas muszę dbać o zdrowie, muszę bowiem odbudować mięsień. Bardzo łatwo jest to wszystko mówiąc brzydko rozwalić. Myślę, jednak, że do tego nie dopuszczę i będę dbał o zdrowie, bowiem w taki sposób zarabiam na swoje życie.

Za nami pierwsza część sezonu siatkarskiej PlusLigi. Macie w dorobku siedemnaście punktów i to chyba wynik na miarę przedsezonowych oczekiwań...

- Na pewno tak. Myślę, że ten półmetek możemy zapisać bardziej na naszą korzyść, niż niekorzyść. Były wpadki i gorsze mecze, ale to jest normalne. Żadna drużyna nie zagrała równej rundy. Uważam, że pozycja, którą aktualnie zajmujemy jest adekwatna do naszych obecnych umiejętności, ale sądzę, że będzie jeszcze lepiej.

Wielkimi krokami zbliżają się Święta Bożego Narodzenia. Zwycięstwo nad Skrą na pewno sprawi, że do wigilijnego stołu zasiądziecie w jeszcze lepszych humorach...

- Dla nas jeszcze nie ma Świąt. Mamy jeszcze spotkania Pucharu Polski, więc spokojnie, jeszcze o tym wszystkim nie myślimy.

W jaki sposób zatem spędzi tegoroczny okres świąteczny Fabian Drzyzga?

- Normalnie, podejrzewam, że tak jak wszyscy. Po pierwsze, będę w Warszawie i wreszcie spotkam się z najbliższymi. To jest dla mnie najważniejsze, a co będziemy robić, to już mniej istotne. To będą klasyczne, normalne Święta.

Jest jakiś prezent, o którym marzysz, aby znalazł się dla Ciebie pod choinką?

- Prezent? Aby moja rodzina była zdrowa i nie narzekała na zdrowie. To jest dla mnie najważniejsze.

Komentarze (0)