4 lata od tragedii. Nic nie zapowiadało śmierci "Gulczasa"

Newspix / KRYSTYNA PACZKOWSKA / Na zdjęciu: Roman Gulczyński
Newspix / KRYSTYNA PACZKOWSKA / Na zdjęciu: Roman Gulczyński

Roman Gulczyński, były siatkarz i ceniony działacz sportowy, zmarł cztery lata temu, 17 stycznia. Jego nagła śmierć we śnie wstrząsnęła środowiskiem siatkarskim. Miał 37 lat.

W tym artykule dowiesz się o:

Roman Gulczyński, znany jako "Gulczas", zmarł 17 stycznia 2021 roku podczas górskiego wypadu w Śnieżnickim Parku Krajobrazowym w Chatce pod Śnieżnikiem. Były siatkarz odszedł we śnie w jednym z górskich ośrodków. Zgon nastąpił w wyniku zatrzymania krążenia i oddechu. Informacja o jego śmierci zszokowała bliskich i kolegów z boiska, którzy wspominają go jako wyjątkowego człowieka i przyjaciela.

ZOBACZ WIDEO: Fantastyczne możliwość, słabsze wyniki. „Zrobiłam wszystko”

Gulczyński był trzykrotnym mistrzem Polski juniorów w barwach AZS Częstochowa. W swojej bogatej karierze seniorskiej występował w takich klubach jak Gwardia Wrocław, Płomień Sosnowiec czy Cuprum Lubin, z którym w 2011 roku wywalczył awans do pierwszej ligi. Jego koledzy podkreślają, że był liderem na boisku i wsparciem poza nim, a także aktywnie pomagał młodszym zawodnikom.

Po zakończeniu kariery sportowej Gulczyński zaangażował się w biznes, wspierając liczne inicjatywy sportowe na Dolnym Śląsku. Współorganizował zgrupowania reprezentacji w fistballu i działał na rzecz młodzieżowych drużyn siatkarskich.

Dariusz Biernat, były prezes Cuprum Lubin po śmierci Romana: - Pamiętam jak ściągaliśmy "Gulczasa" do Lubina. To był dla nas duży transfer, do Cuprum trafiał facet ze sporym doświadczeniem, nawet w PLS. I faktycznie, był liderem. Zawsze otwarty do rozmowy, pozytywnie nastawiony do życia. Pomocny, tworzył świetną atmosferę w drużynie. Po awansie zaczął stawiać na rozwój firmy, współpracował z Kubą Markiewiczem, biznes się fajnie kręcił. Zrozumieliśmy wspólnie, że kursowanie między jego domem, Brzegiem Dolnym, Szczecinem i Lubinem, a przy tym gra w pierwszej lidze, nie ma większego sensu. Kiedy tak rozmawiamy i myślę o śmierci Romka, nie mogę sobie tego poukładać. To był zdrowy gość, po prostu brakuje słów...

Przyczyny śmierci Gulczyńskiego pozostają nieznane, co dodatkowo wzmaga smutek w siatkarskim środowisku.

Wojciech Szczurowski, kolega z boiska niedługo po śmierci Gulczyńskiego: - Z "Gulczasem" można było nie gadać pół roku, a i tak na spotkaniu miałeś z nim super kontakt, jakbyście się widzieli wczoraj. Świetne były nasze spotkania starą paczką Gwardzistów na łódce, robiąc sobie taki "weekendowy rejs po Odrze". Rozmawiamy z kolegami z boiska o śmierci Romka i nie potrafimy złożyć jednego sensownego zdania. Naprawdę nie znałem drugiej takiej osoby, o której nikt nie powiedziałby złego słowa. A teraz my, stare chłopy, nie wstydzimy się łez. Bo odszedł świetny człowiek i super kumpel.

Gulczyński pozostawił dwójkę dzieci. Jego śmierć pozostawiła pustkę w sercach wielu ludzi, którzy znali go jako osobę pełną pasji i życzliwości.

Komentarze (0)