Hit nie rozczarował. Wielka seria Semeniuka i spółki dobiegła końca

Materiały prasowe / legavolley.it / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk w ataku
Materiały prasowe / legavolley.it / Na zdjęciu: Kamil Semeniuk w ataku

To był hit przez duże "H". Wielka seria Sir Susa Vim Perugii dobiegła końca, bo w 16. kolejce Serie A musiała uznać wyższość Itasu Trentino (2:3). Mecz zakończył się tie-breakiem, w którym goście zwyciężyli... 24:22!

Biorąc pod uwagę, że Sir Susa Vim Perugia Kamila Semeniuka ostatni mecz przegrała 25 kwietnia, faworyt rywalizacji z Itasem Trentino w 16. kolejce Serie A mógł być tylko jeden. Zwłaszcza iż klub z Trydentu nie znalazł sposobu na tego rywala od ponad roku.

Premierowa odsłona padła łupem Perugii, która triumfowała do 20. Drugi set zakończył się takim samym wynikiem, lecz na korzyść gości, dzięki czemu stan meczu się wyrównał.

W trzecim secie ponownie lepiej zaprezentowali się gospodarze. Zwycięstwo do 18. sprawiło, że zapewnili sobie punkt meczowy. Jednak Itas nie dał za wygraną i za sprawą triumfu do 21. doprowadził do tie-breaka.

ZOBACZ WIDEO: Siatkarz kandydował w wyborach do sejmu. "Nie chodziło o to, żeby się tam dostać"

A ten wydawał się nie mieć końca. Otóż gdy spojrzy się na wynik, to zabrakło niewiele, by zakończył się standardowym dla setów wynikiem. Po horrorze goście z Trydentu zwyciężyli... 24:22 i tym samym przerwali wielką serię rywali.

Miejscowi mają czego żałować, bo nie wykorzystali aż... 9 piłek meczowych. W dodatku przez problemy zdrowotne kończyli spotkanie z jednym nominalnym przyjmującym - Semeniukiem.

Polak rozpoczął mecz w podstawowym składzie, ale po tym, jak zastąpił go Yuki Ishikawa, przez większość rywalizacji pełnił rolę rezerwowego. Potrzebny był jednak w tie-breaku, ale nie udało mu się pomóc w zwycięstwie.

Łącznie zdobył zaledwie 4 punkty, wykorzystując 3 z 11 otrzymanych piłek (27 proc. skuteczność). Do tego dołożył jeden udany blok, natomiast w przyjęciu okazał się bezbłędny.

Serie A, 16. kolejka:

Sir Susa Vim Perugia - Itas Trentino 2:3 (25:20, 20:25, 25:18, 21:25, 22:24)

Komentarze (0)