W sobotę (4 stycznia) poznaliśmy najlepszych sportowców 2024 roku. Pierwsze cztery miejsca zajęły osoby, które wywalczyły medal na igrzyskach olimpijskich w Paryżu.
Na trzecim miejscu w 90. plebiscycie Przeglądu Sportowego uplasował się Wilfredo Leon. Dla reprezentanta Polski, który może pochwalić się srebrnym medalem wywalczonym w stolicy Francji, to wielkie wyróżnienie.
Gala Mistrzów Sportu, na której Leon sam odebrał statuetkę, odbyła się w Warszawie. Tym samym siatkarz musiał się spieszyć, by dotrzeć na czas po meczu Bogdanki LUK-u Lublin w Bełchatowie z miejscową PGE GiEK Skrą (3:2).
ZOBACZ WIDEO: Dostał na serwetce adres. Pojechał na Targówek i szok. "Był prawidłowy"
Spotkanie rozstrzygnęło się po tie-breaku, przez co przedłużyło się do maksimum. Przyjmujący był liderem swojego zespołu, zdobył 27 punktów, a 6 z nich za sprawą zagrywki. Po zakończonym meczu szybko wsiadł do samochodu, by zdążyć na wspomniane wydarzenie, które odbyło się 175 km od miejsca, w którym rywalizował. To samo spotkało także rozgrywającego Skry - Grzegorza Łomacza.
- Czy jechaliśmy szybko? Nie mogę o tym mówić za głośno, ale... tak - wyznał szczerze Leon w rozmowie z "Super Expressem". Ostatecznie dotarł na miejsce o 19:30, a gala rozpoczęła się 30 minut później.
Leon wyznał również, co jest dla niego najważniejszym celem na 2025 rok. - Przede wszystkim, żeby każdy był zdrowy. To jest cel numer jeden - przyznał dodając, że czeka na zmiany w sztabie kadry i myśli o złotym medalu mistrzostw świata, którego brakuje mu w kolekcji.
- Chętnie poznam nowy sztab współpracujący z selekcjonerem reprezentacji, bo nie jest tajemnicą, że dojdzie do zmian. Trzecim celem jest walka o najlepszy wynik. Sporo też myślę o mistrzostwach świata, w których brakuje mi medalu. Zresztą trenerowi Grbiciowi też brakuje pierwszego miejsca na mundialu - podkreślił siatkarz pochodzący z Kuby.
Wspomniane mistrzostwa świata odbędą się we wrześniu. Na poprzednich Biało-Czerwoni zdobyli srebrni, przegrywając w finale z reprezentacją Włoch.