Informacja o powrocie Gheorghe Cretu do polskiej ligi wywołała spore poruszenie w środowisku. Tym bardziej że na zatrudnienie utytułowanego szkoleniowca zdecydowała się PGE GiEK Skra Bełchatów, klub, o którym kilka miesięcy wcześniej mówiło się w kontekście sporych problemów finansowych. To właśnie ten fakt miał doprowadzić do dymisji wieloletniego prezesa, Konrada Piechockiego.
Jeszcze większy szok budziły szczegóły dotyczące kontraktu 56-letniego szkoleniowca. Triumfator Ligi Mistrzów z 2022 roku miał otrzymać propozycję dwuletniej umowy i ogromne zarobki. Jego pensja w pierwszym roku pracy miała wynosić 200 tysięcy euro plus nagrody za ewentualne sukcesy.
W drugim sezonie Cretu miał otrzymać 250 tysięcy euro i dodatkowe bonusy za wyniki. Byłaby to rekordowo wysoka pensja w PlusLidze. Dla porównania Andrea Gardini, którego Rumun zastąpił na stanowisku szkoleniowca, uwzględniając wynik drużyny na koniec sezonu, mógł liczyć na wynagrodzenie w wysokości od 80 do 120 tysięcy euro.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nietypowe wyzwanie Włodarczyk w Katarze
Jak donosi "Interia", po roku pracy Gheorghe Cretu może jednak pożegnać się z klubem. Działacze uznali bowiem, że obecne wyniki są niewspółmierne do wydawanych pieniędzy, a zarobki szkoleniowca mocno obciążają budżet płacowy. Przedstawiciele PGE GiEK Skry planują wydać więcej na klasowych zawodników i sprowadzić gwiazdy, a zaoszczędzić na szkoleniowcu.
Nowym trenerem miałby zostać Krzysztof Stelmach, były reprezentant Polski, który w latach 1987-1997 rozegrał w biało-czerwonych barwach 274 spotkania. 57-latek przed kilkoma tygodniami rozstał się z pierwszoligowym zespołem Anioły UMK Toruń, który wcześniej wprowadził do I ligi. Wcześniej, jako zawodnik, zdobył ze Skrą trzy złote medale mistrzostw Polski, dwa Puchary Polski i brąz Ligi Mistrzów. W latach 2016-2017 pracował jako drugi trener, zdobywając srebro.