Apetyty w Gorzowie rosną, a mają czego żałować. "Niektóre spotkania mogliśmy zamknąć za trzy punkty"

WP SportoweFakty / Dawid Lis / Kamil Kwasowski w meczu przeciwko Bogdance LUK Lublin w Arenie Gorzów
WP SportoweFakty / Dawid Lis / Kamil Kwasowski w meczu przeciwko Bogdance LUK Lublin w Arenie Gorzów

Na półmetku fazy zasadniczej PlusLigi Cuprum Stilon Gorzów ma 19 punktów w tabeli i zajmuje 11. miejsce. Gorzowianie żałują niektórych zmarnowanych okazji. W miniony piątek przegrali z Bogdanką LUK Lublin 0:3.

To była trzecia porażka zespołu Andrzeja Kowala w Arenie Gorzów. Wcześniej drużyna z Gorzowa uległa Jastrzębskiemu Węglowi i PGE GiEK Skrze Bełchatów. W tych trzech starciach urwali rywalom zaledwie seta. Piątkowy pojedynek to również druga przegrana z rzędu, bowiem 1 grudnia Cuprum Stilon Gorzów schodził pokonany z parkietu w Olsztynie. Ekipa ta miała się bić przede wszystkim o utrzymanie, a tymczasem bywali bardzo blisko czołowej ósemki, co daje grę w fazie play-off.

- Rosną apetyty. Ostatnie dwa mecze, w Olsztynie i u siebie z Lublinem, przegraliśmy bez wygranego seta. To na pewno nas troszeczkę smuci, ale myślę, że runda jest poprawnie zagrana - stwierdził Kamil Kwasowski.

Zmarnowane okazje, to pięciosetowe batalie, które mogły zakończyć się szybszym triumfem. - Mieliśmy dobre mecze. Niektóre spotkania mogliśmy zamknąć za trzy punkty, nie robiliśmy tego i wygrywaliśmy za dwa. W niektórych pojedynkach podejmowaliśmy walkę, ale wyglądało tak, jak byśmy tego nie robili, a gra była jednostronna. 19 punktów, kilka wygranych, dobrych spotkań. Jest na plus - mówił kapitan Stilonu.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Tak wygląda typowy dzień Aryny Sabalenki

Najgorzej gorzowscy siatkarze wypadli w Zawierciu, gdzie gładko przegrali 0:3. Były też inne porażki w takich rozmiarach, lecz po ambitnej walce. - W Zawierciu nas rozstrzelali zagrywką i tam nie mogliśmy podjąć rękawic w żadnej kwestii. Wszystkie inne mecze, nawet jak przegrywaliśmy 0:3, to ta gra się w pewnych momentach zazębiała. Brakowało pewnych elementów, które wówczas decydowały o przegranych setach. W innych sytuacjach, kiedy przegrywaliśmy seta, to wyciągaliśmy to, wygrywaliśmy starcia i to nas cieszyło, budowało - tłumaczył 34-latek.

W gorzowskiej ekipie dość mocno wykrystalizowała się wyjściowa szóstka, ale dużą rolę odgrywają też zmiennicy. Obraz gry, wchodząc z ławki, potrafi odmienić chociażby Mathijs Desmet. - Powtarzałem od początku, że naszą siłą jest cała czternastka i ławka rezerwowych. Mamy tyle jakości na ławce, że kto by nie wszedł, to będzie tak samo - chwalił przyjmujący.

Jedenaste miejsce i tylko trzy punkty straty do ósmej lokaty. Czy w Gorzowie coraz mocniej przewija się temat gry w kolejnej fazie PlusLigi? - Nie myślimy o play-offach tylko o tym, żeby wygrywać następne mecze i dobrze się pokazywać. To jest nasz cel. Jak będziemy bliżej końca drugiej rundy, to można takie pytania zadawać - skwitował siatkarz.

Istnieje powiedzenie, że łatwiej się goni niż ucieka, ale w Cuprum Stilonie starają się nie wybiegać za bardzo do przodu. - Musimy wrócić na dobre tory. Zacząć od wygranego jednego seta, potem drugiego i trzeciego - powiedział zawodnik.

W piątek na trybunach w Arenie Gorzów zasiadło około 5100 fanów. Z pewnością podziałało trochę nazwisko Wilfredo Leona, który przyjechał razem z Bogdanką LUK Lublin, jednakże zgromadzona publika dopingowała gospodarzy. - Kibice to największy skarb tego klubu. My zawiedliśmy w niektórych meczach, a fani nie - zakończył Kamil Kwasowski.

Komentarze (1)
avatar
Wojciech Giecewicz
10.12.2024
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Dlaczego siatkarze Stilonu nie kończą obiciem bloku,uparcie chcą trafić w parkiet